Już za rok państwo wynajmie Ci mieszkanie za połowę ceny
Czynsze niższe nawet o 60% dla 20 tysięcy rodzin - to nowy pomysł rządu na pobudzenie gospodarki i rozwój rynku najmu. Na ten cel planuje wydać około 5 mld złotych, co w obliczu napiętej sytuacji budżetowej jest posunięciem odważnym. Szczegóły poznamy niebawem wraz z publikacją projektu stosownej ustawy, natomiast program ma ruszyć nie wcześniej niż w 2014 roku.
Jak informuje Gazeta Wyborcza, rząd w ciągu czterech lat planuje wydać 5 mld zł na 20 tys. mieszkań, które potem będzie wynajmować z czynszem wyraźnie niższym od rynkowego. Pomysł ten pozwoli na rozwój rynku najmu oraz może doprowadzić do spadku czynszów. Wszystko dlatego, że założeniem jest wynajmowanie mieszkań za cenę nieprzekraczającą 4% wartości odtworzeniowej mieszkania. O jakich więc kwotach mówimy w przypadku popularnych mieszkań 50-metrowych?
Nawet o 60% taniej niż dziś
Gdyby program działał dziś w Warszawie, zmiana byłaby bardzo wyraźna – czynsz w mieszkaniach zarządzanych zgodnie z rządowym programem wynosiłby zaledwie 901 zł miesięcznie. Dla porównania, dziś przeciętny czynsz takiego lokum można szacować na 2120 zł miesięcznie – a więc na ponad dwukrotnie więcej. Mniejsze, ale wciąż bardzo wyraźne różnice byłyby w takich miastach jak Kraków, Poznań czy Wrocław. Czynsze preferencyjne nie mogłyby wynieść nie więcej niż odpowiednio 742 zł, 803 zł i 708 zł miesięcznie. Dziś cenę rynkową można szacować na odpowiednio 1590 zł, 1290 zł i 1700 zł miesięcznie.
Nacisk na czynszówki
Rządowy pomysł czyni zadość głosom, które już od dawna postulowały, że budżet nie powinien wspierać osób kupujących mieszkania na własność poprzez takie programy jak „Rodzina na swoim” czy „Mieszkanie dla młodych”, tylko przenieść punkt ciężkości na rynek najmu. Dzięki temu z pomocy publicznej będą mogli skorzystać ubożsi obywatele, którzy osiągają dochody nie pozwalające na ubieganie się o kredyt na zakup mieszkania.
Opisywane rozwiązanie pozwoli ponadto na nadrobienie przepaści, która dzieli Polskę i zachodnią Europę. Eurostat szacuje, że w Polsce jedynie 3,5 obywateli realizuje swoje potrzeby mieszkaniowe poprzez najem rynkowy. Dla porównania, średnia unijna to 18%, a u naszych zachodnich sąsiadów wynajem sięga 39,9%. Wyższa podaż mieszkań na wynajem doprowadziłaby nie tylko do większej mobilności obywateli, którym łatwiej byłoby podjąć decyzję o przeprowadzeniu się w poszukiwaniu pracy, ale też doprowadziłaby do spadku stawek za najem. Dziś w dużych miastach statystyczni single wynajmujący kawalerkę wydają na nią nawet ponad połowę miesięcznego wynagrodzenia. Na Zachodzie wynik ten bywa 2 – 3 krotnie niższy. Biorąc więc pod uwagę tylko te czynniki należałoby ocenić pomysł pozytywnie.
Poczekamy na ustawę
Jak zawsze, diabeł może tkwić w szczegółach. Problem bowiem w tym, że póki co nie jest znany żaden oficjalny dokument, który szczegółowo tłumaczyłby zasady działania nowego programu rządowego. Z przecieków, wynika że rządowe czynszówki będą dostępne głównie w największych miastach. Rozwiązanie takie stoi w sprzeczności z ideą zrównoważonego rozwoju i pozwoliłoby na korzystanie z dobrodziejstw programu tylko w wybranych lokalizacjach. Niebawem należy się jednak spodziewać publikacji stosownego projektu założeń do ustawy. Trzeba oczywiście pamiętać, że czasochłonność procesu legislacyjnego spowoduje najprawdopodobniej, że nowy program nie ruszy wcześniej niż za rok. Powinno to cieszyć Ministra Finansów, ponieważ aktualny budżet jest już na tyle napięty, że trudno spodziewać się, aby przyjął dodatkowy wydatek w takiej skali. Oczywiście nie można zapomnieć o tym, że zapowiedzi sugerują, że kupione przez państwo mieszkania nie będą kapitałem zamrożonym. Rząd będzie szukał inwestorów dla czynszówek, dzięki czemu po jakimś czasie zainwestowane pieniądze będą mogły wrócić do państwowej kasy.
Bartosz Turek
Analityk rynku nieruchomości
Home Broker