Ubezpieczenia: Polak przed szkodą i po szkodzie nieubezpieczony
Rozwój rynku ubezpieczeń w Polsce, także od początku kryzysu czyli od 2008, jest w miarę stabilny. W ubiegłym roku wartość polskiego rynku ubezpieczeniowego przekroczyła 60 mld zł. Łączny przypis składki brutto w 2012 r. wyniósł 62,6 mld zł, czyli o 9,61 proc. więcej niż w 2011 r.
Ewa Wierzbicka
Sektor ubezpieczeń życiowych stanowił 58,07 proc. zebranej i wzrósł o 14,23 proc., a wzrost składek w ubezpieczeniach majątkowych w 2012 r. wyniósł 3,76 proc. Jednak są obszary tego rynku, gdzie pole ubezpieczeniowe jest jeszcze niedostatecznie zagospodarowane. Według instytutu badawczego GfK Polonia, w Polsce 46 proc. osób w wieku 15+ posiada ubezpieczenie osobiste, a także tylko 50 proc. gospodarstw domowych posiada jakiekolwiek ubezpieczenie mienia. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie proporcje miałaby się radykalnie zmienić1. Podobnie, a nawet gorzej, sytuacja wygląda w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej
Niedocenianą nadal przez naszych rodaków metodą zarządzania ryzykiem jest właśnie ubezpieczenie, które umożliwia transfer, czyli przeniesienie ryzyka w zamian za składkę na inny podmiot, jakim jest zakład ubezpieczeń, a więc ubezpieczyciel. Natomiast ryzyko, które zostanie zrealizowane przez określone w umowie ubezpieczeniowej zdarzenie, występuje losowo, a więc trudno je przewidzieć. Zdarzenia losowe najczęściej – jeżeli nie są to klęski masowe typu powodzi z 1997 r. – dotykają nie wszystkich, ale tylko wybrane osoby.
Dlatego wiele osób wierzy, że unikną szkód związanych z danym zdarzeniem i dlatego nie są skłonni się ubezpieczać i ponosić kosztów z tym związane. Jednakże materializacja ryzyka, czyli negatywne zdarzenie losowe ma charakter często przypadkowy i wywołuje zwykle negatywne skutki, które wymagają z kolei ponoszenia określonych kosztów, np. remontu domu bądź mieszkania. Dokonywana przez ubezpieczenie dywersyfikacja ryzyka oraz jego repartycja umożliwia jego rozłożenie na większą liczbę podmiotów oraz osób, którym ono zagraża. Istotna jest ubezpieczalność danego ametody zapewnienia sobie i bliskim ochrony ubezpieczeniowej. Podpisując zwykle roczną umowę z ubezpieczycielem ubezpieczający oczekuje, że w sytuacji wystąpienia szkody wysokość odszkodowania umożliwi całkowite pokrycie straty, a więc uszczerbku w dobrach majątkowych objętych ochroną ubezpieczeniową. Dlatego przed podjęciem decyzji o wyborze ubezpieczyciela trzeba sprawdzić zakres ochrony objętej przez dany oferowany produkt ubezpieczeniowy i nie sugerować się wyłącznie wysokością składki ubezpieczeniowej.
Miliony nieubezpieczonych gospodarstw domowych
Dr Ewa Wierzbicka – kierownik studiów podyplomowych Akademia Ubezpieczeń w SGH, Arbiter Sądu Polubownego przy Rzeczniku Ubezpieczonych. |
W Polsce coraz częściej występują anomalie pogodowe i zjawiska atmosferyczne powodujące zniszczenie mienia, a także zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. W rezultacie działania różnych żywiołów, takich jak deszcz nawalny, trąba powietrzna czy powódź można w kilka minut stracić dorobek całego życia. Mimo to w 2012 r. liczba ubezpieczeń od szkód spowodowanych żywiołami spadła w porównaniu z rokiem poprzednim o 1,4 proc. do 8 mln (w tym były także polisy ubezpieczenia mieszkań i domów od żywiołów)2. Na ponad 13 mln gospodarstw domowych jest to wynik bardzo kiepski, gdyż około 5 mln gospodarstw domowych nie ma jakiegokolwiek ubezpieczenia. Co roku rząd z pieniędzy podatników wydaje setki milionów złotych dla poszkodowanej ludności w rezultacie: powodzi, podtopień, silnych burz, gradobicia, pożarów, trąb powietrznych, osuwisk ziemi itp. Oznacza to, że jako podatnicy ponosimy nieuzasadnione koszty finansowania skutków niefrasobliwości tych naszych współobywateli, którzy na nas przerzucają negatywne konsekwencje braku ubezpieczenia. Jest to ekonomiczny nonsens i marnowanie publicznych pieniędzy. Na pytanie, jak żyć Panie Premierze, trzymając w ręku zbombardowaną przez grad paprykę czy stojąc przed zalanym domem, trzeba w końcu mieć odwagę i powiedzieć w imieniu nas podatników, że nie płacimy za czyjąś głupotę i elementarny brak ...
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI