Byki mają szansę na rewanż
Choć główne giełdy europejskie zakończyły wtorkowe notowania pod kreską, to można mówić o uspokojeniu nastrojów. Sporą część strat odrobiły indeksy na Wall Street. Najważniejsze z naszego punktu widzenia jest odreagowanie spadków na rynku surowcowym.
Wszystko wskazuje na to, że wtorkowa przerwa była korzystna dla warszawskich byków. Sytuacja na głównych parkietach europejskich była znacznie bardziej spokojna niż w ostatnich dniach, jednak indeksy przez większą część dnia były na minusie. Brak szybkiego i wyraźnego odreagowania spadków wskazuje na to, że ich przyczyny były istotne i nie ustąpią tak szybko. Sytuacja na rynkach pogarsza się i chwilowe zrywy niewiele zmienią. Wszystko wskazuje na to, że wyczekiwana korekta nadeszła i pozostaje zastanawiać się, jak długo potrwa i jak będzie głęboka. Odpowiedzi na te pytania należy szukać w informacjach o stanie gospodarki.
We wtorek w najgorszym momencie DAX i CAC40 zniżkowały po niemal 1 proc., nieco ponad 1 proc. Indeksy przez cały dzień mozolnie odrabiały straty, jednak nad kreskę udało się im wyjść dopiero po południu i jedynie na chwilę. Trudno więc mówić o sile byków i ich chęci do wzrostów. Ostatecznie wtorkowych handel zakończył się 0,4 proc. spadkiem we Frankfurcie i sięgającymi 0,6-0,7 proc. zniżkami w Paryżu i Londynie. Choć gdybanie najczęściej trudno racjonalnie uzasadnić, można przypuszczać, że w takiej atmosferze także nasze indeksy nie byłyby w stanie odreagować spadków, które w poniedziałek dały się posiadaczom akcji mocno we znaki. Dziś ich szanse wydają się być większe.
Tym bardziej, że problemów z odreagowaniem nie miały za to wskaźniki za oceanem. Byki dominowały we wtorek na amerykańskim parkiecie i ostatecznie doprowadziły do zwyżki Dow Jones’a o prawie 1,1 proc. i wzrostu S&P500 o 1,4 proc. Choć perspektywa korekty wciąż nad rynkiem wisi, to obraz rynku nieco się poprawił. Z kontynuacją swego dzieła niedźwiedzie będą musiały jeszcze trochę się natrudzić i prawdopodobnie poczekać na jeszcze jeden poważny impuls. Na razie negatywnymi sygnałami, płynącymi z gospodarki inwestorzy za bardzo się nie przejmują, licząc na to, że wkrótce wszystko dobrze się skończy, ale wiele wskazuje, że na ożywienie przyjdzie jeszcze poczekać. Wątpliwości nie pozostawiają nie tylko napływające dane, ale choćby ostatnia prognoza MFW. Według niej globalna gospodarka wzrośnie w 2013 r. o 3,3 proc., a nie jak wcześniej sądzono o 3,5 proc. Szacunki dla Stanów Zjednoczonych także są pesymistyczne i zakładają wzrost o 1,9 proc. Gdy inwestorzy przekonają się, że taki scenariusz jest prawdopodobny, rozczarowanie może być wyraźnie widoczne na rynkach, a to, co widzieliśmy w poniedziałek na rynkach surowcowych stanowi dobrą ilustrację.
Na szczęście dla naszego indeksu największych spółek, panika na rynku surowców minęła. Choć odreagowanie potężnych spadków nie było imponujące, to jednak sytuacja, przynajmniej w krótkim terminie, wydaje się opanowana. Niepokoić może jedynie dzisiejszy poranny spadek kontraktów terminowych na miedź o ponad 1 proc. Oczywiście w kontekście mocno zdołowanego ostatnio kursu KGHM.
Dziś rynek będzie musiał sam sobie radzić ze swymi problemami, nie ma bowiem publikacji danych makroekonomicznych. Dopiero wieczorem inwestorzy będą mogli zapoznać się z raportem Fed na temat stanu i perspektyw amerykańskiej gospodarki. To z lektury Beżowej Księgi będą prawdopodobnie płynąć impulsy do rynkowych decyzji.
Na rynkach azjatyckich dziś zdecydowanie przeważają wzrosty. Nikkei zyskuje ponad 1 proc. Poranne zachowanie się kontraktów terminowych na europejskie i amerykańskie indeks nie wróży nadmiernego optymizmu przed startem dzisiejszych notowań na giełdach. Należy się jednak spodziewać spokojnego handlu i prób odreagowania spodków.
Roman Przasnyski
Open Finance