Brakuje chętnych do pracy…w urzędach, w Niemczech
Nie tylko z powodu zarobków służba publiczna nie budzi entuzjazmu. Ubolewa nad tym dyrektor wykonawczy Związku Gmin i Miast (Gemeinde- und Städtebund), Karl-Heinz Frieden, zauważając, że wśród młodych ludzi praca w urzędzie uchodzi za drętwą i jednostajną. Tymczasem – jak zapewniał Frieden – urzędy komunalne oferują ponad sto rozmaitych, innowacyjnych i atrakcyjnych rodzajów pracy, o czym mało kto wie. A przecież, zauważa, młodzi ludzie często szukają właśnie takich ciekawych zajęć i niekoniecznie kierują się tylko zarobkami.
Urzędy na zachodzie płacą więcej
Dramatycznych określeń dla opisania stanu rzeczy używa również Ulrich Silberbach, przewodniczący Związku Urzędników Niemieckich (Deutscher Beamtenbund – DBB), zrzeszającego urzędników mianowanych (nie mogą oni np. strajkować). Wskazał on na szczególnie dotkliwe niedobory kadrowe w dawnej NRD, czy to w policji, czy w skarbówce.
„Już dzisiaj urzędy w Niemczech wschodnich wykrwawiają się, ponieważ wielu zatrudnionych podbierają landy zachodnioniemieckie” – skarżył się Silberbach dziennikowi „Augsburger Allgemeine”. Nic dziwnego, skoro różnice w zarobkach na wschodzie i zachodzie kraju sięgają nawet 400 euro miesięcznie.
Brakuje chętnych do pracy w policji
Szef DBB wskazał na brak ludzi do pracy także w landach zachodnich w policji, wymiarze sprawiedliwości, administracji podatkowej, a zwłaszcza w wydziałach informatycznych. Obywatele – ostrzegł Silberbach – odnoszą wrażenie, że nie są bezpieczni w przestrzeni publicznej: „Powoduje to napięcia, niepokój i niezadowolenie i w efekcie wzmacnia takie partie, jak AfD” (Alternative für Deutschland – partia skrajnie prawicowa, odnosząca ostatnio duże sukcesy wyborcze zwłaszcza we wschodnich landach).
Brakuje np. fachowców z wiedzą techniczną. Na stu bezrobotnych inżynierów w całych Niemczech, zarówno w gospodarce prywatnej jak i administracji państwowej, czeka 261 wolnych miejsc; w Bawarii nawet znacznie więcej – 411. Ekspertyzę na ten temat sporządziły Instytut Gospodarki Niemieckiej (Institut der deutschen Wirtschaft – IW) oraz Związek Inżynierów Niemieckich (Verband Deutscher Ingenieure – VDI).
Braki kadrowe w Berlinie
Współautor ekspertyzy, Oliver Koppel z IW, tak opisał ułomność sytuacji: „Są wprawdzie pieniądze na remonty i budowę dróg, ale brakuje ludzi do ich planowego wydawania”. Bardzo pożądani w biurach urzędów miejskich i gminnych są inżynierowie budownictwa, techniki budowlanej, geodeci oraz architekci.
W Berlinie, który jest nie tylko stolicą z rządem federalnym, ale też samodzielnym landem z własną administracją, do 2026 roku ze służby publicznej odejdzie 35 000 pracowników, czyli 29 proc. Z wydziałów „Budownictwo i Planowanie” w Senacie (rządzie landu Berlin) oraz w urzędach dzielnicowych miasta na emeryturę uda się aż połowa tam zatrudnionych. Zmniejszy się też obsada biur zajmujących się sprawami socjalnymi.
Już dziś w administracji landu Berlin brakuje 3 000 pracowników. W ciągu dwóch kolejnych lat zapotrzebowanie wzrośnie o dalsze kilka tysięcy. Potrzeba będzie po około czterystu ekspertów od finansów oraz strażaków, a także, najwięcej, policjantów (868) i nauczycieli (831).
Mniej to więcej
Dramat polega na tym, że berlińska metropolia (3,75 mln mieszkańców, z tego prawie 760 tys. z cudzoziemskim paszportem) stale się rozrasta, o kilkadziesiąt tysięcy ludzi rocznie. Ktoś tych ludzi w urzędach musi obsługiwać i zarazem dbać o rozwój miasta i jego dzielnic.
Jak dotąd chętni do pracy w administracji państwowej muszą spełniać najwyższe wymogi formalne, przedstawiać liczne zaświadczenia, wysyłać szczegółowe życiorysy. Co więcej, po wysłaniu podania o pracę muszą długo, nawet kilka miesięcy, czekać na reakcję urzędu. To ma się zasadniczo zmienić, już się zmienia. Coraz więcej urzędów prosi o przysyłanie podań i świadectw online przez portal urzędu, a także chętnie przyjmuje mniej szczegółowe CV.
Doradczyni z pośrednictwa pracy Christine Werner mówi, że „list wprowadzający nie powinien przekraczać strony”, a w życiorysie nie wszystko trzeba ujmować w odrębnych punktach. Jej motto: „Mniej to więcej”.
Niemcy zawsze słynęły ze sprawnej administracji państwowej. Teraz pojawiło się widmo zakłóceń. Jak jednak znam Niemców, ich szacunek dla państwa – tej wartości samej w sobie, co ich odróżnia niestety od Polaków – nie pozwoli na żadną fuszerkę. Tak czy owak, mniej czy więcej, Ordnung muss sein.