Fundusze: uwaga na opłaty manipulacyjne

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

zestawienie.wykres.04.250xO prawie 700 zł mniej niż mogła zarobiła osoba, która cztery lata temu zainwestowała 15 tys. zł w  uniwersalny fundusz akcji polskich, nie zwracając uwagi na opłatę manipulacyjną.

Fundusze inwestycyjne mogą w najbliższych kwartałach wrócić do łask. W związku ze spadkiem stóp procentowych i nieuchronną wraz z nim obniżką oprocentowania lokat w skali całego rynku oczekujemy, że w 2013 r. wielu klientów może zwrócić się w stronę funduszy inwestycyjnych licząc na atrakcyjne stopy zwrotu. Trend ten najprawdopodobniej będzie dodatkowo wspierać oczekiwane ożywienie na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Zwrot w kierunku produktów potencjalnie bardziej zyskownych niż lokaty to dobry pomysł. Zanim jednak zdecydujemy się na zakup jednostek warto poświęcić chwilę, aby dobrze i świadomie wybrać fundusz. I nie chodzi tylko o to, w którym towarzystwie funduszy inwestycyjnych ulokujemy środki i na jaki poziom ryzyka się zdecydujemy. Znaczenie ma też kanał dystrybucji, w którym jednostki zostaną kupione. Różni je bowiem jeden istotny element: opłata manipulacyjna, która pobierana jest w chwili nabycia jednostek funduszu. Największe znaczenie ona ma przy funduszach agresywnych (tych inwestujących w akcje spółek), w których może dochodzić nawet do 5 proc. Jednak są dystrybutorzy (najczęściej internetowi), którzy w tym samym funduszu pobierają opłatę dużo niższą, a czasem jest ona nawet zerowa.

Przeanalizujmy wyniki średniej rynkowej dla uniwersalnego funduszu akcji polskich, uwzględniając różną opłatę manipulacyjną. Nabywając jednostki tego funduszu w tradycyjny sposób, np. za pośrednictwem TFI, zapłacić można nawet 5 proc. opłaty manipulacyjnej. Zwykle jest jednak tak, że im większe pieniądze powierzamy towarzystwu, tym opłata niższa. Przy kwocie ponad 10 tys. zł można liczyć, że opłata wyniesie 4 proc., inwestując ponad 100 tys. zł prawdopodobnie zapłacimy 1-2 proc. prowizji. Ale ten sam fundusz u niektórych internetowych dystrybutorów (takich jak BGŻOptima) można kupić zupełnie bez opłaty i wcale nie trzeba w niego wkładać kilkuset tys. złotych, minimalna kwota inwestycji to najczęściej kilkaset złotych. Jak taka różnica przy zakupie przekłada się na ostateczny wynik?

Do analizy weźmy dwóch inwestorów. Jeden nie zwraca uwagi na opłatę manipulacyjną, a drugi poświęcił trochę czasu, by znaleźć dystrybutora, który jej nie pobiera. Obaj dysponują taką samą kwotą 15 000 zł, ale pierwszy z nich kupi jednostki uczestnictwa tylko za 14 423 zł, bo 577 zł musi przeznaczyć na 4-proc. opłatę manipulacyjną. Drogi może zainwestować całe 15 000 zł, bo znalazł dystrybutora, który opłaty nie pobiera.

Fundusze akcji to inwestycje długoterminowe, więc do naszej symulacji weźmy pod uwagę czteroletnią stopę przeciętnego uniwersalnego funduszu akcji polskich, która wg danych firmy Analizy Online wynosiła na 30 listopada 2012 r. 46 proc. Inwestor, który po odliczeniu opłaty manipulacyjnej zainwestował 14 423 zł, powinien na koniec tego okresu otrzymać kwotę 21 058 zł. Ale oczywiście musi odliczyć 19-proc. „podatek Belki” (wliczając opłatę manipulacyjną jako koszt uzyskania przychodu). Uwzględniając tą obowiązkową daninę od zysków kapitałowych okaże się, że wypłata po czterech latach wyniesie nie 21 058, a jedynie 19 907 zł. Odnosząc ją do kwoty posiadanej początkowo przez inwestora (15 000 zł) oznacza to, że zarobił on 4 907 zł, czyli jego realna stopa zwrotu wyniosła 32,7 proc. Przypomnijmy, że notowania funduszu wzrosły w tym okresie o 46 proc.

Tymczasem inwestor numer dwa, unikając opłaty manipulacyjnej, nabył jednostki funduszu za całe 15 000 zł. Jego wynik po czterech latach oszczędzania to 21 900 zł. Podatku w tym przypadku nie może uniknąć, więc ostatecznie zostanie mu wypłacona kwota 20 589 zł. Oznacza to tym samym zysk w kwocie 5 589 zł i stopę zwrotu równą 37,3 proc.

121211.fundusze.01.550x275

Porównanie zysków obu klientów jest jednoznaczne. Ten unikający prowizji już na starcie zaoszczędził 577 zł, a zarobił o 682 zł więcej, bowiem jego zyski były naliczane od wyższej kwoty początkowej. Zarobił o 13,9 proc. więcej niż osoba, która poniosła 4-proc. opłatę.

W przypadku gdy inwestycja nie powiedzie się i fundusz przyniesie stratę, istnienie opłaty manipulacyjnej pogłębi ją. Choć jest to wbrew zasadom (fundusze akcyjne powinniśmy kupować na co najmniej 4-5 lat), dla zilustrowania wpływu opłaty na zysk przyjrzyjmy się wynikowi średniego funduszu akcji za 2 lata. W tym okresie wycena jednostki średniego funduszu akcji spadła o 10,2 proc.

Dokładnie taki sam wynik inwestycyjny zapisze na swoim koncie osoba, która nie poniosła opłaty manipulacyjnej. Klient mniej przezorny musi pogodzić się z głębszą stratą, która wyniesie go 13,6 proc. Przeliczając to na wartości pieniężne płacący prowizję straci 2 047 zł, a ten który jej uniknął o 518 zł mniej, czyli 1529 zł.

121211.fundusze.02.550x273

Na koniec spójrzmy jeszcze na te obliczenia z drugiej strony: ile musiałby teoretycznie zarobić fundusz, by uwzględniając opłatę wstępną, klient zainkasował taki zysk jak w przeciętnym funduszu akcji bez prowizji. W przypadku omawianej powyżej 4-letniej inwestycji powinno to być 52,8 proc. (przy wyniku średniego funduszu na poziomie 46 proc.), a dla 2-letniej -8,1 proc. (wynik średni -10,2 proc.).
Podsumowując: opłata manipulacyjna ma niebagatelne znaczenie, gdyż na samym starcie obniża kwotę, którą inwestor realnie lokuje w funduszu. Zyski są potem naliczane od mniejszej podstawy i są niższe. A przecież opłaty tej da się stosunkowo łatwo uniknąć. Wystarczy poświęcić trochę czasu i znaleźć takiego dystrybutora, który za nabycie jednostek danego funduszu prowizji nie pobiera. Na taki krok mogą sobie pozwolić dystrybutorzy internetowi, gdyż nie ponoszą kosztów utrzymywania realnych placówek i ich obsługi. Bez względu na dystrybutora nie zapominajmy, by w fundusze inwestować świadomie i decyzji nie podejmować zbyt pochopnie. Każdy zakup jednostek uczestnictwa powinien być poprzedzony wnikliwą analizą.

Michał Banach
ekspert banku BGŻOptima