Marx i zakaz handlu w niedziele
Ustawa zabraniająca handlu w niedzielę sprawia, że dziś tysiące kobiet i mężczyzn zatrudnionych w dużych sklepach nie pracuje. Za to pracują tysiące urzędników sprawdzających, czy sklepy są należycie zamknięte.
I to jest słuszna koncepcja, bo przecież dochód narodowy bierze się z pracy urzędników, a nie handlowców (spekulantów) i wyzyskiwanych przez nich pracowników.
Jeden dzień bez pracy, to jeden dzień bez wyzysku. Cały rok bez pracy, to rok bez wyzysku.
Przypomina się anegdota (czytałem ją w książce „Burżuazyjna godność” Deirdre McCloskey).
Otóż w latach 30. Groucho Marx został poproszony przez znajomego o pomoc w znalezieniu pracy. Znajomy miał skądinąd bardzo lewicowe poglądy.
Marx odmówił. – Nie mogę załatwić ci pracy, bo będziesz wówczas wyzyskiwany przez kapitalistę, a ja jako Marx nie mogę na to pozwolić.