XII Kongres Gospodarki Elektronicznej 2017: prof. dr hab. inż. Wojciech Cellary – Główne kierunki rozwoju
Myślę, że na przyszłość gospodarki elektronicznej należy patrzeć jednak przez pryzmat technologiczny. Naturalna kolej rzeczy – najpierw są tworzone technologie, potem przenikają do biznesu, uzyskują lub nie akceptację społeczną. Należy spojrzeć na to, co się dzieje w laboratoriach naukowych i na tej podstawie można wnioskować w jaki sposób będzie się zmieniać gospodarka, a w konsekwencji też społeczeństwo.
Zaprosiłem do panelu przedstawicieli różnych dziedzin informatyki – z jednej strony osoby, które się zajmują przetwarzaniem w chmurze, jako nowym sposobem organizacji obsługi informatycznej na wielką skalę. Dobrym przykładem jest moja rozmowa z szefową Hewlett-Packard na Europę, która powiedziała, że mieli 5 tysięcy serwerów, a teraz mają 5. To samo dotyczy samorządów, których mamy 2,5 tysiąca, 300 powiatów i jeszcze inne instytucje sektora publicznego – posterunki Policji, szkoły, szpitale i wiele innych – nie ma żadnego powodu, żeby każda taka jednostka fundowała sobie własną serwerownię, zatrudniała ludzi do opiekowania się nią, płaciła za prąd, chłodzenie, ogrzewanie i inne. To, przy dzisiejszym stanie rozwoju informatyki, jest całkowicie nieefektywne.
Przetwarzanie w chmurze to jest jeden z kierunków. Innym jest analiza gigadanych – to jest fundamentalna zmiana w podejściu do przetwarzania danych. To nie jest tylko zmiana ilościowa, że mamy nagle tych danych dużo, tylko jest to zmiana jakościowa. To jest różnica między podejściem deterministycznym, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, w kierunku podejścia probabilistycznego, gdzie będziemy mieć pewną wiedzę, ona będzie tylko z pewną dokładnością prawdziwa i w dodatku nie będziemy potrafili odpowiedzieć na pytanie dlaczego, tylko będziemy znać korelację między poszczególnymi elementami.
W związku z tym w niektórych dziedzinach to jest całkowicie wystarczające i poprawiające efektywność gospodarczą. W innych dziedzinach może być diametralnie niesprawiedliwe, a w innych przypadkach może być fundamentalnym zagrożeniem dla różnych elementów naszej cywilizacji – łącznie z prawnymi.
Stoimy przed rewolucją, która się nazywa internetem rzeczy, za którym idą wszystkie rzeczy mające teraz przedrostek „inteligentny”: inteligentne miasta, inteligentne budynki, inteligentne ulice, inteligentne skrzyżowania itd. Będziemy żyli w takiej inteligentnej przestrzeni, w której naokoło nas będzie ciche przetwarzanie – tzn. sensory będą wykrywać przeróżnego rodzaju zjawiska, a z kolei aktuatory będą dostosowywać to środowisko w taki sposób, żeby to było jak najbardziej wygodne dla ludzi, którzy w tym środowisku żyją. I to znowu jest ogromne wyzwanie, bo to z jednej strony daje nam ogromną wygodę, ale z drugiej odbiera nam pewną wolność decydowania o samych sobie.
Kolejny wielki problem to wszystko, co jest związane z bezpieczeństwem i nowymi formami płatności i bezgotówkową gospodarką. Niedawno byłem w Indiach i rozmawiałem z ludźmi, którzy wdrażają w tej chwili bezgotówkową obsługę 1,2 miliarda ludzi mieszkających w Indiach, o bardzo zróżnicowanym poziomie życia – od nieprawdopodobnego ubóstwa po wielkie bogactwo. Jeśli Indie są w stanie wprowadzić takie rozwiązania, to co dopiero Europejczycy, którzy jednak mają dużo większe możliwości technologiczne, a ich społeczeństwa i gospodarki są do tego lepiej przygotowane.
Wchodzimy w okres, w którym zmiany technologiczne, czy raczej zastosowanie nowych technologii – bo one są znane naukowcom od dłuższego czasu – są wdrażane. One zostaną zastosowane na szeroką skalę i na szeroką skalę będą zmieniać sposób w jaki żyjemy.
Największe obawy wiążę z prywatnością. Będziemy de facto bez przerwy inwigilowani i ta inwigilacja nie wynika ze złej woli kogoś, tylko ze sposobu funkcjonowania. Jeśli jakieś inteligentne okno ma się zamknąć albo otworzyć na mój widok, bo wie jaką ja lubię temperaturę, to informacje o tym jaką lubię temperaturę muszą być gdzieś zapisane. Jeśli tę informację zna tylko to okno, które się zamknie lub otworzy, żeby mi było przyjemnie, to w porządku, ale jeśli ta informacja zostanie wykorzystana przez kogoś, do tego aby mi było nieprzyjemnie – np. żebym się zdenerwował w czasie negocjacji biznesowych, albo żebym podjął jakąś złą decyzję ze względu na przemęczenie, to to jest poważne zagrożenie.
Technologia nie jest ani dobra ani zła. Technologia jest jaka jest, natomiast jej użycie może być dobre albo złe. Potrzebujemy w tej chwili zupełnie nowych mechanizmów, które będą chroniły naszą prywatność, a mówiąc „prywatność” mam na myśli „wolność”. To jest wyzwanie, które uważam za największe.
Rozmowa dostępna na kanale youtube