„25 lat”, ale co dalej…
Rocznica wyborów z 4 czerwca 1989 r. jest dla nas dość trudną cezurą. Z jednej strony dokonano bezkrwawej rewolucji, co wynikało z braku pomysłu na przyszłość obozu władzy i bankructwa ZSRR.
Z drugiej nowa „Najjaśniejsza”, nie spełniła wielu pokładanych w niej nadziei. Narzucony przez solidarnościowe elity skrajnie neoliberalny model gospodarczy dał impuls dla oddolnej inicjatywy gospodarczej milionów Polaków.
Z drugiej strony wywołał likwidację aż połowy zakładów zbudowanych po roku 1945. Czy wybraliśmy wtedy rzeczywiście mądrze model gospodarki? Dziś łatwo powiedzieć, że można było lepiej…
Tymczasem w 1989 r. skala zadłużenia zagranicznego Polski była zbliżona do wartości całego majątku naszego przemysłu…
Państwo od 1981 r. nie spłacało swoich zagranicznych zobowiązań, a gospodarka powoli stawała się coraz bardziej autarkiczna. To, czego naprawdę zabrakło po roku 1989 r., to krajowy kapitał. I z tego głównie powodu dokonała się aż tak głęboka prywatyzacja. Dziś wezwanie do reindustrializacji nie jest populizmem tylko koniecznością stworzenia miejsc pracy, aby zatrzymać młodych ludzi w kraju. Potrzeba do tego wielu programów wieloletniego oszczędzania, takich jak np. kasy mieszkaniowe. Niezbędne są różne zachęty, np. ulgi podatkowe, aby stworzyć polską Dolinę Krzemową.
W najmłodszym pokoleniu nie ma kompleksów wobec Zachodu, jest tylko lęk, że są w Polsce nikomu niepotrzebni. I tak należy interpretować majowe wybory do Parlamentu Europejskiego.