Znakomita Carmen Reinhart w Banku Światowym
Wśród jej kilkunastu poprzedników jest cała konstelacja gwiazd ekonomii. Pierwszym głównym ekonomistą i wiceprezesem Banku Światowego był profesor Hollis Chenery, też z Harvardu, którego pasją naukową były kwestie rozwoju gospodarczego. Jego nominacja trafiała w punkt, ponieważ podstawowym zadaniem instytucji jest finansowe i techniczne wspieranie państw wychodzących lub próbujących wyjść z biedy.
Niekwestionowanym autorytetem przedtem, w trakcie i potem cieszył się, i nadal cieszy się profesor Stanley Fisher, który był także pierwszym zastępcą dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego (ang. IMF). Dzięki podwójnemu obywatelstwu, Fisher przez osiem lat szefował Bankowi Izraela, a następnie przyjął od Baracka Obamy nominację na wiceprezesa Fed.
I jeszcze kilku innych luminarzy opisanych w pół zdania. Larry Summers – kolejny Harvardczyk, będący swego czasu prezesem tej uczelni, czyli szefem jej rektora, ale także wysokim urzędnikiem w Departamencie Skarbu i Białym Domu.
Joseph Stiglitz – noblista z ekonomii, który sądzi, że euro zagraża przyszłości Europy.
Lord (a po prawdzie tylko baron) Nicolas Stern, prezydent British Academy, sekretarz Skarbu za kanclerstwa późniejszego premiera Gordona Browna, ale przede wszystkim ekonomista-sygnalista, który uważa kryzys klimatyczny za najpoważniejszą klęskę rynku.
Czy Paul Romer – profesor kilku czołowych uniwersytetów amerykańskich, współlaureat (wraz z Williamem Nordhausem) ekonomicznego Nobla, znany z powiedzenia, że „Marnować kryzys to coś strasznego”.
Doborowe zaiste towarzystwo, a nowa główna ekonomistka może stać się jego perłą w koronie.
Silna pozycja w świecie nauki
Carmen Reinhart obejmie obowiązki 15 czerwca tego roku. Wagę jej nominacji podkreśla fakt, że zgodnie z dotychczasową praktyką wejdzie do kierownictwa zarządu BŚ jako wiceprezes, choć między Bogiem a prawdą ‒ jako jedna z ponad 20 osób z takim tytułem, więc splendor wyższy jest do rzeczywistego znaczenia wiceprezesury.
Pani profesor ma spore doświadczenie w pracy w instytucjach finansowych. Była zastępcą dyrektora w IMF, wiceprezesem w wielkim banku Bear Sterns, doradza kierownictwu nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej, jest w panelu doradców Biura Budżetowego Kongresu (CBO).
Nic to jednak w porównaniu z jej pozycją naukową. Szeroki świat usłyszał o niej w 2008 r., gdy ukazała się słynna książka pt. „This time is different”, czyli „Tym razem jest inaczej”, napisana wspólnie z Kennethem Rogoffem – innym świetnym ekonomistą. Opisali w niej historię 800 lat panik, upadków i innych katastrof gospodarczych, które nie miały się przecież zdarzyć, ponieważ „tym razem jest przecież inaczej niż było kiedyś, więc po co ta gadka, skoro nic nam nie grozi?”.
W 2013 r. burzę w szklance wody wywołała ich kolejna wspólna praca „Growth in a Time of Debt” (Wzrost w czasach długu). Skrupulanci z dalszych szeregów gildii zarzucili im błędy liczbowe, próbując podważyć podstawową tezę, że istnieje poziom długu (90 proc. PKB), którego przekroczenie prowadzi do zatrzymania wzrostu i porażki gospodarczej państw.
Wprawdzie Grecja, Włochy, Hiszpania, dziesiątek biednych państw nie wspominając, ciągle są w kłopotach z powodu swoich długów, to wbrew przestrogom pary Reinhart-Rogoff zwolenników zachowań „hulaj dusza, piekła nie ma” zdaje się bardziej przybywać, niż ubywać.
Dzisiaj Carmen Reinhart jest mniej zasadnicza w tej kwestii. W wywiadzie dla Harvard Gazette powiedziała tydzień temu, że „najpierw martwić się trzeba o wygranie wojny, a dopiero potem o to, jak spłacić długi zaciągnięte na jej prowadzenie.”
Pandemia gwoździem do trumny globalizacji?
Jeśli zasadne jest porównanie pandemii Covid-19 do pierwszej i drugiej wojny światowej, to pani profesor ma rację. Są wszakże odnośnie do tego porównania rozsądne i poważne zastrzeżenia, które z każdym następnym tygodniem i miesiącem będą zapewne coraz większe.
Przyszła główna ekonomistka BŚ uważa również, że pandemia jest „gwoździem do trumny globalizacji”. Zaraz po wyrażeniu tej opinii sama przyznała, całkiem zresztą słusznie, że zabrzmieć to mogło melodramatycznie, więc wyjaśniła, że spodziewa się w świecie orientacji skierowanej do wewnątrz państw.
Nie chodzi wyłącznie o pandemię, trwa przecież „wojna” handlowa USA z Chinami, niebawem finalizacja brexitu. Skutkiem może być pogorszenie sytuacji krajów rozwijających się, zależnych od handlu międzynarodowego i korzystających jednocześnie ze wsparcia IBRD.
Wyraziła pogląd o zasadniczym znaczeniu ws. restrukturyzacji długów i wsparcia dla państw biedniejszych. Przypomniała, że razem z Rogoffem postulują czasowe wstrzymanie obsługi długów państw najbiedniejszych, które wydają na to ponad 10 proc. dochodów.
Ocena ta współgra z podstawowym zestawem zadań dla Banku Światowego. Dodała więc w tym kontekście, że specjalna rola przypaść powinna w tym dziele Chinom, które pożyczały od lat w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej, na prawo i lewo.
76 lat działalności IBRD i IDA
Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju powstał podczas konferencji w Bretton Woods w 1944 r. Jego misją jest wydobywanie państw z biedy, a lapidarnym celem na dziś: zredukowanie za 10 lat do 3 proc. udziału ludzi żyjących za 1,90 dolara i mniej dziennie.
Od 1947 r. IBRD wziął udział w finansowaniu ponad 12 000 projektów na całym świecie, w tym w Polsce.
Nazwa Bank Światowy bierze się stąd, że pod tym samym dachem działa też siostrzana organizacja pomocowa IDA, czyli International Development Association (Stowarzyszenie Rozwoju Międzynarodowego), która przydziela pożyczki darmowe lub bardzo nisko oprocentowane.
Jest też Grupa Banku Światowego w skład której wchodzi IFC, czyli International Finance Corporation (inwestycje, doradztwo i zarządzanie aktywami w ramach wspierania państw członkowskich), MIGA, tj. Mulilateral Investment Guarantee Agency (ubezpieczenia dla inwestorów i pożyczkodawców od skutków zdarzeń politycznych) i ICSID – International Centre for the Settlement of Investment Disputes, a więc coś w rodzaju sądu polubownego w sprawie sporów na tle inwestycji.
W roku finansowym 2019 r. Bank Światowy (IBRD + IDA) udzielił kilkudziesięciu państwom pożyczek rozwojowych na łączną kwotę prawie 13,8 mld dolarów. Największym beneficjentem była Jordania (1,45 mld dol.), a w czołówce była też Ukraina (700 mln dol.).
W całym okresie działalności łączne pożyczki Banku Światowego wyniosły 1 119 mld dolarów. Najwięcej otrzymały Indie (115 mld dol.), potem Chiny (63,3 mld dol.) i Brazylia (61 mld dol.).
Polska jest relatywnie wysoko w tym zestawieniu – pożyczki udzielone naszemu państwu miały wartość ok. 16,2 mld dolarów.
Chcesz pomagać i naprawiać, wiedz najpierw co, dlaczego i jak. Nieocenioną rolą Banku Światowego, i tu pojawia się pole do popisu dla głównego ekonomisty ‒ jest zatem prowadzenie badań nad gospodarką światową i pokazywanie ich wyników w tysiącach ocen i publikacji.