Zmiana obrazu sytuacji na rynkach po Brexicie
Podwyżki stóp w Stanach Zjednoczonych w tym roku najpewniej nie będzie, co oznacza, że gdy rynki powrócą do normalnego handlu po szoku wywołanym Brexitem, ryzykowne aktywa, w tym złoty, zyskają po gwałtownej przecenie z piątku. Wysokie wyceny utrzymywać będą amerykańskie obligacje.
Zaskakujący w powszechnej opinii rezultat głosowania w Wielkiej Brytanii spowodował, zgodnie z oczekiwaniami, gwałtowne zmiany cen aktywów. Zyskiwały bezpieczne instrumenty – złoto, obligacje najbardziej wiarygodnych emitentów (także Zjednoczonego Królestwa), jen, dolar i frank szwajcarski. W przypadku tego ostatniego doszło do interwencji banku centralnego przeciwko aprecjacji. Traciły praktycznie wszystkie instrumenty obarczone ryzykiem, a skala jednodniowych zmian często przekraczała te z najgorszych momentów ostatniego kryzysu. Funt stracił w relacji do dolara ponad 9 proc. (więcej niż po wycofaniu go z mechanizmu ERM-II w 1992 r., kiedy został przeceniony o ponad 4 proc.). Kurs GBP/USD spadł z okolic 1,50 przejściowo do 1,32, by odbić w ciągu sesji do 1,37. Para nie wypełniła nawet minimalnego zasięgu spadku wyznaczonego przez model przy tego typu zdarzeniu, stąd jest bardzo prawdopodobne, że funt będzie kontynuować przecenę. Niektórzy progności sytuują apogeum spadków na 1,20. W naszej ocenie, brytyjska waluta przestanie się osłabiać po dotarciu w rejon 1,30 za dolara. Trend spadkowy potrwa co najmniej kilka miesięcy. Być może nawet do końca roku.
Choć pojawiają się informacje, że czwartkowe głosowanie, ponieważ nie jest wiążące, może wcale nie doprowadzić do wyjścia kraju ze Wspólnoty, a postuluje się też rozpisanie nowego referendum (może aż do skutku?), nie ma co liczyć, że nic nie zmieni się po 23 czerwca. Mleko się rozlało. D. Cameron już zapowiedział rezygnację ze stanowiska (choć dopiero jesienią). Nie spieszy się, by formalnie rozpoczynać procedurę wyjścia z Unii (słynny paragraf 50 Traktatu), do czego nawołuje Bruksela. Nie wiadomo też do końca, kto zastąpi Camerona na stanowisku premiera (kandydaturę B. Johnsona – głównego orędownika Brexitu – bojkotuje część Torysów wierna obecnemu szefowi rządu). Niewykluczona jest opcja nowych wyborów powszechnych.
Niepokojącą reakcją na wynik referendum (ale naturalną i do przewidzenia) jest osłabienie chińskiego juana, które wzmaga presję deflacyjną w skali świata (także w poniedziałek). Jest to element rynkowej układanki niekorzystny dla aktywów emerging markets i złotego. Dalszy wzrost kursu USD/CNY przekreśli szanse na poprawę na peryferyjnych rynkach. Złoty zachował się w piątek nie najgorzej wobec tego, co mówiono o wpływie Brexitu na Polskę. Stracił ok. 4 proc. (więcej do franka i dolara, mniej do euro). Nie zdołał jednak dłużej zadomowić się powyżej 4,50 za euro, nie przebił nawet trwale poziomu ostatnich maksimów (4,4570). W relacji do koszyka walut nie przełamał szczytów słabości ze stycznia 2015 i stycznia br. Najniższych wartości z ostatniej wyprzedaży nie przełamały ceny rodzimych obligacji (wzdłuż całej krzywej), a warszawska giełda straciła nieco ponad połowę tego, co Paryż czy Berlin i trzy razy mnie, niż Madryt, Rzym czy Ateny, choć więcej, niż Istambuł i Moskwa, a porównywalnie do Budapesztu. Daje to ostrożny sygnał, że w krótkim terminie polskie aktywa nie będą pod szczególną presją podaży. Wszystko zależy jednak od globalnych trendów. Niemniej, jesteśmy znacznie mniej pesymistycznie nastawieni do złotego, niż większość rynku. Widzimy realne szanse odrabiania strat.
Na światowych rynkach wzmagać się będzie presja na kupowanie amerykańskich obligacji. Będą one naszym zdaniem zachowywać się lepiej, niż niemieckie, gdzie ryzyko eskalacji procesów destrukcji europejskich struktur będzie w średnim i długim terminie ciążył na bundach. Sądzimy, że niewiele pomogą tu działaniach Europejskiego Banku Centralnego, który będzie najpewniej reagował na kryzys tak doraźnymi działaniami zwiększającymi płynność na rynku międzybankowym, jak i (być może), w szerszym kontekście, łagodząc politykę pieniężną. Z punktu widzenia gracza kupującego papiery rządu USA istotne jest zmniejszenie oczekiwań na podwyżkę stóp procentowych Fed (rynki zaczęły dyskontować cięcie, wzrost obecnie szacowany na 2018 r.). Bardzo realna staje się w tej sytuacji także obniżka stóp Banku Anglii. Wykluczyć nie można powrotu do skupu obligacji (QE).
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS