Złoty może zyskiwać, ale…
Nastroje na rynkach globalnych zdecydują w środę o notowaniach złotego, natomiast o nastrojach mają szansę zdecydować publikowane dziś dane makro z Niemiec i USA.
Wczoraj lepsze od prognoz dane o sprzedaży detalicznej i bezrobociu w Polsce oraz pozytywne doniesienia z Chin pozwoliły na umocnienie złotego, pomimo nienajlepszych nastrojów dominujących na rynkach globalnych. W tym na rynkach akcji. Dziś podobna sztuka już się nie powiedzie. Losy złotego są ściśle związane z klimatem inwestycyjnym na świecie. O tym zaś mogą zdecydować publikowane przed południem dane z Niemiec i popołudniowy raport z rynku nieruchomości w USA.
O godzinie 10:00 monachijski instytut Ifo opublikuje indeks klimatu gospodarczego dla Niemiec. We wrześniu oczekiwany jest jego spadek do 105,7 pkt z poziomu 106,3 pkt. w sierpniu, gdy miał on najniższą wartość od lipca 2013 roku.
Spadek indeksu Ifo do prognozowanych 105,7 pkt. lub poniżej tej wartości może popsuć nastroje na świecie i przeszkodzić europejskim giełdom w wygenerowaniu wzrostowego odbicia po ostatnich spadkach. Dla złotego oznaczałoby to negatywną informację i pretekst do jego osłabienia. Nie tylko dlatego, że klimat inwestycyjny się popsuje, ale również dlatego, że pogorszenie koniunktury w Niemczech będzie mieć negatywne reperkusje dla polskiej gospodarki. Niemcy to nasz największy partner handlowy.
Lepszy od oczekiwań wrześniowy odczyt indeksu Ifo w sposób oczywisty poprawi nastroje inwestorów, przy okazji wspierając notowania polskiej waluty.
Po południu uwaga inwestorów już będzie koncentrować się na amerykańskim rynku. Po ostatniej mocnej realizacji zysków na Wall Street, podobnie jak to może mieć miejsce w Europie, rosną szanse na wzrostowe odbicie. I podobnie też, o tym mogą decydować dane makroekonomiczne. O godzinie 16:00 zostanie opublikowany raport o sprzedaży nowych domów w USA. Oczekiwany jest jej skok do 430 tys. Dane może nie mają przesadnie dużego znaczenia, ale dziś, przy braku ważniejszych impulsów, powinny odegrać pierwszoplanową rolę.
O godzinie 08:57 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1713 zł, USD/PLN 3,2458 zł, a CHF/PLN 3,4538 zł. Scenariusz bazowy na dziś do kontynuacja wczorajszego umocnienia. U źródeł takiej prognozy leży spodziewana poprawa nastrojów na rynkach globalnych. O tym, czy scenariusz ten będzie realizowany zdecydują ostatecznie opisane wyżej dane makro z Niemiec i USA.
Wczorajsze umocnienie złotego nie zmieniło w sposób istotny układu sił na wykresach polskich par. Najbliżej tego była para USD/PLN. W pewnym momencie za dolara trzeba było zapłacić 3,2360 zł. Gdyby na tym poziomie zakończył on dzień, to można by to odczytywać jako wstęp do nieco dłuższej i głębszej spadkowej korekty. Tak się jednak nie stało. Kurs USD/PLN dalej stabilizuje się blisko rocznych maksimów, a spadkowa korekta pozostaje tylko jednym z alternatywnych scenariuszy. Dodajmy, scenariuszy silnie uzależnionych od rozwoju sytuacji na EUR/USD.
Krok w kierunku zmiany sytuacji zrobiła wczoraj też para CHF/PLN, wydostając się poniżej dolnego ograniczenia trzymiesięcznego kanału wzrostowego. W tym przypadku jednakże niezbędne jest potwierdzenie takiego wybicia przez spadek poniżej minimów z poprzedniego tygodnia, czyli poniżej 3,4480 zł. Jeżeli to nastąpi to droga do 3,40 zł zostanie otwarta. Do tego czasu szanse na taki spadek są podobne, jak na wzrost do 3,50 zł.
Nic nie zmieniło się natomiast na wykresie EUR/PLN. Tu sygnałem do zmiany, a dokładnie sygnałem sprzedaży euro, będzie trwałe wybicie poniżej strefy 4,1683-4,1697 zł.
Marcin Kiepas,
Admiral Markets