ZBP: Dajmy Klientowi wybór jak chce dokonać płatności
W ostatnich dniach pojawiło się w prasie kilka interesujących publikacji dotyczących płatności kartami oraz tego kogo i ile one kosztują.
To, że dziennikarze w środku sezonu ogórkowego sięgają do historii nikogo nie dziwi. Zaczyna wszakże niepokoić, gdy w pogoni za atrakcyjnym materiałem, sięgają oni do źródeł, o delikatnie mówiąc, wątpliwej wartości poznawczej i ich nie weryfikują. Wykorzystane w jednym z artykułów dość egzotyczne argumenty mogą świadczyć o tym iż zostały one usłużnie podsunięte dziennikarzowi przez jedną grupę przedsiębiorców aby można ich było użyć przeciwko innej grupie przedsiębiorców, w tym przypadku bankom. Gdyby autorzy, w poszukiwaniu prawdy, dali możliwość odniesienia się do prezentowanych tez czy wyników badań drugiej zainteresowanej grupie przedsiębiorców powstał by prawdopodobnie artykuł nie mniej ciekawy ale bardziej rzetelny. A tak, niestety, być może w dobrej wierze, opinia publiczna została wprowadzona w błąd.
Ale czego dotyczy spór? Otóż dotyczy płatności za towary i usługi wydawanymi przez banki kartami płatniczymi. Karty dla klientów są wygodne, popularne, dają możliwość skorzystania z darmowego kredytu w kraju i za granicą a ich wykorzystanie jest w pełni dobrowolne. Dla sprzedawców są z jednej strony korzystne, bo dzięki nim rośnie znacząco sprzedaż i bezpieczeństwo rozliczeń, z drugiej strony, niosą ze sobą koszty. W skali globalnej, koszty są zauważalne i sprzedawcy, indywidualnie oraz w sposób zorganizowany, walczą o ich obniżenie. Jest to zachowanie zrozumiałe: każdy woli za usługi, nawet te najlepiej świadczone, płacić jak najmniej. Cytowany w artykule szef jednej z międzynarodowych sieci handlowych z rozbrajającą szczerością mówi, że gdyby banki polskie zmniejszyły swoje zyski tylko do poziomu węgierskiego, sieć zaoszczędziłaby rocznie ok. 15 mln. zł. Czysta prawda. Kwota o której mowa nie trafiłaby na pokrycie kosztów rozliczeń do banków i instytucji które zajmują się na całym świecie ich obsługą tylko do sieci hipermarketów. Oczywiście handlowcy twierdzą, że o tyle mogliby obniżyć ceny dla klientów, ale przykład sieci, która zrezygnowała z kart pokazuje, że klienci, którzy nie mogą tam płacić kartami mają znacznie gorszą obsługę i nie zauważalnie, o ile w ogóle, obniżone ceny. Mówienie w tym kontekście, że zostało to zrobione dla dobra klienta nie brzmi przekonująco.
Dlaczego wspomniałem na początku, że przedstawione tezy, reprezentujące poglądy jednej grupy przedsiębiorców, wprowadzają przeciętnego czytelnika w błąd i to w wielu obszarach?
Bo nie jest prawdą, iż płacący gotówką „sponsoruje” tych płacących kartą. Patrząc na skomplikowany proces rozliczeń można równie dobrze powiedzieć, że płacący kartami dopłacają do płacących gotówką. Tylko sposób dopłat jest inny. Opłata pobierana od sprzedawcy przez bank ma na celu głównie pokryć koszty funkcjonowania systemu obsługującego płatności przy użyciu kart, który to system jest nadal w bankach polskich stosunkowo młody, a więc jeszcze się spłaca a to oznacza że musi być droższy niż w krajach, które ze swoich systemów korzystały wiele dłużej. Sprzedawcom to też per saldo się opłaci i- płacą oni za wyjątkowe korzyści płynące z akceptowania kart (zwiększona sprzedaż, ochrona przed oszustwami, zwiększenie innowacyjności, zadowolony klient i itp.) co wcale nie oznacza że woleli by, tak jak np. za prąd płacić znacząco mniej.
Faworyzowany przez autora obrót gotówkowy nie jest wbrew prezentowanej tezie tani. Handlowcy go wolą bo to nie oni ponoszą główne koszty obsługi /transport, ochrona, ubezpieczenie, sortowanie, przechowywanie, utrzymywanie rezerw itp./. Na całym świecie jednak, nie bez przyczyny, wszyscy starają się go ograniczać. To obrót bezgotówkowy jest nośnikiem postępu cywilizacyjnego, rozwoju administracji, edukacji, całych branż opartych o handel internetowy. Oszczędności wynikające z jego stosowania liczone są w procentach PKB. Przytaczane opinie o wyższości gotówki nad kartami być może w jakimś wąskim kontekście dałyby się obronić, ale w szerszym kontekście są niestety demagogiczne i szkodliwe.
W sprawie opłat pobieranych od handlowców w Polsce od kliku lat toczy się spór prawny – początkowo przed Prezesem UOKiK, obecnie trwa postępowanie sądowe. Banki mają nadzieję, że w niedługim czasie rozwiane zostaną wątpliwości dotyczące istoty funkcjonowania opłaty interchange i że nadal będą mogły prowadzić politykę obniżania cen w miarę rozwoju rynku płatności kartowych. Muszą się też liczyć z coraz silniejszą presją Komisji Europejskiej jak i krajowych urzędów antymonopolowych na obniżkę cen. Proces ten jest naturalny i przebiega w cywilizowany, oparty o merytoryczna dyskusję sposób.
Dlatego też cieszy cytowana w artykule gotowość przedstawicieli polskich organizacji handlowych do rzeczowej debaty z bankami. Banki polskie są do takiej dyskusji przygotowane.
Andrzej Wolski
Dyrektor Generalny ZBP
Żródło: www.zbp.pl