Zaskakująca siła warszawskiej giełdy
W atmosferze niemal powszechnej w czwartek na naszym kontynencie niechęci do akcji, warszawskie byki postanowiły podciągnąć indeksy w górę. Trudno ocenić wiarygodność tego ruchu. Choć duże obroty mogą świadczyć o zaangażowaniu większego kapitału, prawdopodobnie zza granicy, nieufność budzić może fakt, że ten rajd ma miejsce w przeddzień wygasania kontraktów terminowych.
Biorąc pod uwagę kiepskie nastroje, panujące od rana na głównych giełdach europejskich, warszawskie byki poczynały sobie w czwartek bardzo odważnie. Co prawda nasze indeksy zaczęły dzień od spadków o 0,2-0,4 proc., jednak już pierwsza godzina handlu stała pod znakiem odrabiania strat. W wyniku tej tendencji WIG20 najpierw z łatwością dotarł do poziomu środowego zamknięcia, po czym dynamicznie ruszył dalej w górę, zyskując przed południem niemal 0,7 proc. Ten wysoko został szybko skorygowany, ale podaż nie zdołała zepchnąć go pod kreskę. Osłabiła jednak trochę morale kupujących, którzy stracili sporą część wcześniejszego animuszu. Wciąż jednak nasz rynek zdawał się nie dostrzegać zagrożeń, płynących z otoczenia. Do końcowego sukcesu przyczyniły się zwyżki na Wall Street.
Początkowo większość papierów wchodzących w skład WIG20 znajdowała się na minusach. Sięgającym niemal 2 proc. wzrostem wyróżniały się akcje Bogdanki. Po południu zwiększyły one skalę zwyżki do 4,5 proc. To efekt publikacji wyników, które okazały się znacznie lepsze niż oczekiwano. Zysk netto w czwartym kwartale wyniósł 105 mln zł. i był niemal trzykrotnie wyższy niż w tym samym czasie w 2012 r. i o około połowę lepszy niż prognozowali analitycy. Notowaniom papierów niektórych firm nie przeszkadzały jednak także złe wyniki. Przykładem tego były walory GTC, które początkowo taniały o 3,5 proc., by po kilkudziesięciu minutach iść w górę o niemal 4 proc. Spółka zakończyła czwarty kwartał stratą wynoszącą prawie 81 mln euro, a rok niemal 147 mln euro pod kreską. Podobne wolty wykonywały kursy akcji kilku innych firm. Walory KGHM przechodziły płynnie od spadku o 0,35 proc. do 2 proc. zwyżki i z powrotem. Walory Orange rano zniżkowały o prawie 1 proc., by po południu drożeć o ponad 2 proc. Przebieg notowań przypominał nieco to, co zwykle dzieje się w ostatniej godzinie handlu w każdy trzeci piątek miesiąca kończącego kwartał, gdy ustalany jest kurs rozliczenia kontraktów terminowych.
Wśród średnich firm nieznacznie przeważały papiery zyskujące na wartości. W tej grupie wyróżniały się drożejące o ponad 3 proc. akcje Integera oraz zwyżkujące po ponad 2 proc. walory Serinusa, Emperii i Apatora. O ponad 5,5 proc. w dół szły papiery Pelionu, a o 4 proc. zniżkowały akcje Rovese. W przypadku większości pozostałych firm zmiany kursów były niewielkie. Na szerokim rynku także wielkich fajerwerków nie było widać. W przekroju branżowym liderami, ze zwyżką przekraczającą 1 proc., były WIG Media, spółki surowcowe oraz WIG Ukraina. Najgorzej wypadały spółki informatyczne i paliwowe.
Od sięgających 0,6-0,8 proc. spadków zaczęły dzień giełdy w Paryżu i Frankfurcie. Londyński FTSE zniżkował o 0,4 proc. Kiepskie nastroje utrzymywały się tam niemal przez cały dzień. W przypadku DAX-a strata sięgała momentami ponad 1 proc. Także na pozostałych parkietach naszego kontynentu dominowały niedźwiedzie, choć siła ich wpływu, mierzona skalą zmian indeksów nie przekraczała na ogół kilku dziesiątych procent. Poza Warszawą, nieznacznie nad kreską znajdowały się wskaźniki w Stambule, Bratysławie i Wilnie oraz na Ukrainie. Handel na Wall Street także rozpoczął się lekko spadkowo, jednak bykom pomogły nieco lepsze od oczekiwań dane makroekonomiczne. Indeks wskaźników wyprzedzających wzrósł z 0,1 do 0,5 proc., a indeks Fed z Filadelfii skoczył do 9 punktów z minus 6 punktów.
Ostatecznie WIG20 i WIG30 zyskały po 0,6 proc., WIG wzrósł o 0,5 proc., mWIG40 o 0,7 proc., a sWIG80 o 0,4 proc. Obroty wyniosły prawie 1,3 mld zł.
Roman Przasnyski
Open Finance