Zalecana ostrożność – w centrum uwagi dane z rynku pracy w USA.
Na rynku głównej pary walutowej bieżący tydzień rozpoczynamy w okolicach 1,30 USD za euro, czyli blisko piątkowego zamknięcia. Podobnie jest na rynku krajowym, gdzie złoty konsoliduje się na poziomach lekko poniżej 4,30 wobec euro. Pozytywny sentyment w stosunku do aktywów z państw emerging markets wyraźnie więc ulatnia
się. Obok złotego na wartości traciły w ostatnich dniach m.in. węgierski forint (lider miesiąca maja), turecka lira, czy południowoafrykański rand.
Waluta znad Balatonu zyskała bowiem w ubiegłym miesiącu względem dolara blisko 2,0%, pokonując tym argentyńskie peso (1,5%) oraz chińskiego juana (około 1,0%). Co ciekawe, obecne pogorszenie nastrojów wobec walut krajów rozwijających się następuje pomimo relatywnie silnego euro, kiedy to zwykle wzrostom EUR/USD towarzyszyła deprecjacja tychże waluty. Najwyraźniej na rynku euro/dolara widać pewne oznaki zwątpienia w szybkie ograniczenie QE3, po tym jak Fed taką możliwość zasygnalizował podczas majowego posiedzenia FOMC warunkują ją dalszą poprawą sytuacji makroekonomicznej kraju, a w szczególności kondycji rynku pracy.
Tym samym lepsze dane zza Oceanu umacniają wspólną walutę, poprawiając nastroje rynkowe. Euro wciąż jednak pozostaje pod presją wieści płynących z rodzimego podwórka (słabe dane ze strefy euro, silne oczekiwania co do dalszego wspierania gospodarki – spekuluje się, że EBC może zdecydować się na ujemną stopę depozytową), czego efektem był wzrost kursu EUR/USD powyżej 1,30 z okolic 1,28 na przełomie ostatnich dwóch tygodni.
W piątek Departamentu Handlu USA poinformował o kwietniowych wydatkach i dochodach Amerykanów. Wydatki spadły o 0,2%, a spadek prawdopodobnie wynikał z mniejszej liczby zamówień na samochody i mniejszych wydatków na benzynę oraz inne paliwa. Z kolei dochody Amerykanów w ujęciu miesięcznym nie zmieniły się. Opublikowany tego samego dnia Indeks U.Michigan, który obrazuje nastroje w gospodarstwach domowych w Stanach Zjednoczonych, wzrósł w maju do 84,5 pkt z 76,4 pkt miesiąc wcześniej i był to najlepszy wynik od 2007 roku. Z kolei indeks Chicago PMI pokazujący aktywność sektora przemysłowego podskoczył do 58,7 pkt z 49 pkt.
Złoty dotarł do wspomnianego oporu na 4,30 wobec euro jak na razie nie pokonując go. Polskiej walucie nie sprzyja utrzymywanie się słabej koniunktury w strefie euro, która mocno uderza również w kondycję naszej gospodarki i nie pozostawia Radzie Polityki Pieniężnej innego wyjścia jak kontynuowanie cyklu luzowania polityki monetarnej jeszcze przed wakacyjną przerwą. Czerwcowa obniżka stóp jest więc niemal przesądzona (posiedzenie
decyzyjne zaplanowane jest na 4-5 czerwca), ale i w pełni zdyskontowana. Dlatego też silniejsza i trwalsza deprecjacja złotego jest mało prawdopodobna zważywszy na stabilizujący nastroje charakter ekspansji ilościowych Banku Japonii (zaplanowanej na co najmniej 2 lata) na rynki pieniężne krajów peryferyjnych strefy euro oraz rynki wschodzące. Co więcej, nawet zakończenie ekspansji ilościowej prowadzonej przez Fed nie spowoduje, że dotychczas wprowadzony do systemu finansowego pieniądz nagle z niego zostanie wyprowadzony, co oznacza, że nie ma obaw o niekontrolowany spadek płynności zarówno na amerykańskim jak i globalnym rynku finansowym.
Tymczasem, bardzo ciekawie biorąc pod uwagę kalendarz publikacji i wydarzeń makroekonomicznych zapowiada się bieżący tydzień. Jeszcze przed otwarciem poniedziałkowej sesji europejskiej poznaliśmy dane z Chin (indeks PMI dla przemysłu spadł w maju do 49,2 pkt i znalazł się niżej niż wcześniejszy odczyt wynoszący 49,6 pkt pokazujący po raz pierwszy od siedmiu miesięcy regres w sektorze). W dalszej część dnia uwagę przyciągać będzie publikacja indeksów PMI/ISM dla sektora przemysłowego Europy/USA. Dzień później w centrum uwagi znajdą się kwietniowe dane nt. bilansu handlowego USA, zaś w środę opublikowane zostaną ponownie indeksy PMI/ISM, ale tym razem dotyczące sektora usług.
Tego samego dnia poznamy też wydźwięk raportu ADP nt. zatrudnienia w sektorze prywatnym w USA oraz Beżowej Księgi Fed dot. kondycji i perspektyw amerykańskiej gospodarki. Niemniej najsilniejsze zmiany na rynkach finansowych mogą wygenerować wydarzenia zaplanowane na ostatnie dwa dni tygodnia: w czwartek Europejski Bank Centralny decydować będzie o stopach procentowych, natomiast w piątek Departament Pracy w USA opublikuje miesięczne dane z rynku pracy (raport non-farm payrolls).
Z technicznego punktu widzenia 1,3050 to solidny poziom oporu, a opadająca linia trendu przechodzi tylko nieco powyżej niego. Jego przełamanie skutkowałoby umocnieniem euro do 1,32-1,324 USD. Z kolei zamknięcie tygodnia poniżej 1,30 USD może oznaczać zwrot euro/dolara w kierunku 1,2745 USD dołek z marca br.) i następnie 1,266 USD (dołek z listopada ub.r.).
W tym tygodniu mocny zestaw informacji otrzymamy też z Australii. Do zmiany układu sił na wykresie AUD/USD mogą doprowadzić m.in.: posiedzenie Banku Rezerw Australii oraz publikacja danych o PKB kraju za I kwartał 2013 roku. Obecnie dolar australijski notuje najniższe poziomy od października 2011 roku wobec USD, a wzrostowe korekty ograniczają się jedynie do dwóch-trzech dni. Z technicznego punktu widzenia rynek ten jest silnie
wyprzedany, co może sugerować, że przyszedł czas na wyraźniejsze odbicie w górę z celem na poziomie 0,98 (opór budowany po zamknięciach z drugiej połowy maja). W poniedziałek rano kurs AUD/USD oscyluje w okolicach poziomu 0,962.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski