Zagranica: Wojny walutowe

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Wojna walutowa to pojęcie metaforyczne, chętnie używane przez media - nie oznacza jednak stosowania siły militarnej. Pojęcie to wprowadził brazylijski minister finansów Guido Mantega, zdegustowany wpływaniem niektórych rządów na rynek walutowy. Nie lubią tego terminu politycy i przedstawiciele banków centralnych.

Jan Mazurek

Przez wojnę walutową należy rozumieć działania w zakresie polityki monetarnej mające na celu osłabienie własnego pieniądza. Można to uczynić na wiele sposobów – po – przez dodruk pieniędzy, udzielanie tanich pożyczek, utrzymywanie niskich stóp procentowych, interwencje na rynku walutowym lub sztuczne utrzymywanie stałego kursu waluty na niskim poziomie.

Recepta na ożywienie

Pojęcia „dodruk pieniędzy” nie należy dziś interpretować dosłownie, bowiem na nowoczesnym rynku finansowym wystarczy dopisać kilka zer na odpowiednim koncie i wzrasta baza monetarna. Towary pochodzące z państwa osłabiającego własną walutę stają się tańsze dla zagra – nicznych partnerów, co zwiększa rentowność rodzimych eksporterów. Dzięki temu podnosi się konkurencyjność gospodarki, powstają nowe miejsca pracy i następuje wzrost PKB. Brzmi idealnie, jednak prowadzenie wojny walutowej, podobnie jak militarnej, nie zawsze przynosi planowany efekt, a ponadto wiąże się z ponoszeniem kosztów, które spadają na barki rodzimych konsumentów. Słaba waluta powoduje wzrost cen towarów z importu, co może obudzić demona inflacji. Ma to szczególne znaczenie w sytuacji, kiedy import obejmuje w dużej mie – rze surowce energetyczne lub żywność. Droższy import dóbr prowadzi do transferu dochodów od konsumentów do eksporterów. W efekcie spada siła popytu wewnętrznego, którego znaczenie dla wzrostu PKB bywa często ignorowane.

A przecież silna waluta stanowi podstawę stabilnego rozwoju kraju, przyciąga długoterminowych inwestorów, unika jej kapitał spekulacyjny. W oparciu o silną walutę, jaką była Deutsche Mark, budowały swoją potęgę gospodarczą Niemcy. Sukces zawdzięczają produkcji towarów o najwyższej innowacyjności i jakości dzięki wysokiej wydajności i organizacji pracy. Osłabienie waluty daje wprawdzie pozytywny impuls gospodarce, lecz nie wzmacnia jej fundamentów. To niczym zażycie przez sportowca środków dopingujących. Ma on szansę stanąć na podium, lecz nie będzie to obojętne dla jego zdrowia w przyszłości. Mimo to decydenci nie obawiają się używać monetarnych dopalaczy, aby podźwignąć gospodarkę z marazmu, do którego niejednokrotnie sami doprowadzili. Kreowanie polityki monetarnej nakierowanej na osłabienie własnych walut tłumaczą koniecznością ratowania gospodarki, a wynikające z tego wahania kursów walut każą traktować, jako efekt uboczny. Podczas międzynarodowych szczytów gospodarczych wszyscy obiecują grę fair, ale na tym zazwyczaj się kończy i powraca egoizm.

– Wojny walutowe powtarzają się cyklicznie. Dewaluacja waluty może mieć w krótkim terminie pozytywny wpływ na obroty handlowe, lecz nigdy nie zastąpi tego, co potrzebne – czy to Polsce, Europie, czy większości nowoczesnych gospodarek – reform. Doraźne osłabienie waluty opóźnia więc potrzebne zmiany. Należy dodać, że małe otwarte gospodarki, jak Polska, powinny w długiej perspektywie opierać się na silniejszej walucie, a nie słabej. Inaczej jest ze Szwajcarią albo Danią, które mają bardzo dobre warunki wymiany handlowej, czego dowodem jest wysoka nadwyżka obrotów z zagranicą. Silna waluta wspomaga innowacje, pozyskiwanie nowych rynków zbytu i konkurencyjność. Dewaluacja jest ruchem desperackim świadczącym o braku politycznej woli reformowania gospodarki – mówi Steen Jakobsen, główny ekonomista Saxo Bank, który jest globalnym bankiem inwestycyjnym, specjalizującym się w pośrednictwie w obrocie on-line walutami i instrumentami pochodnymi na międzynarodowych rynkach finansowych.

Banki centralne niczym generałowie są głównymi dowodzącymi wojen walutowych. Jednakże na rynek walutowy wywierają wpływ również międzynarodowe organizacje i instytucje, banki inwe – stycyjne, fundusze, korporacje, a nawet zamożni ludzie – to oficerowie i żołnierze tych wojen. Te podmioty również mogą odegrać istotną rolę na rynku walutowym, czego przykładem jest fundusz hedgingowy George’a Sorosa, który w 1992 r. pokonał Bank Anglii, spekulując na osłabienie funta brytyjskiego.

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI