Za brak biletu i niezapłacenie kary wpis na listę dłużników. Podwój bat na gapowiczów
Zarządzający komunikacją miejską i międzymiastową jak i firmy kontrolujące pasażerów regularnie korzystają z narzędzia windykacyjnego jakim jest wpis osoby, która nie zapłaciła w terminie kary za jazdę na gapę do rejestru dłużników BIG. W rezultacie spontaniczna podróż może skończyć się podwójną karą.
Za dobry przykład może posłużyć Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie. Jak informuje, w I kwartale 2018 r. sprzedanych zostało więcej biletów niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Wzrosły także wpływy ze sprzedaży biletów i przede wszystkim spadła liczba gapowiczów. W okresie od stycznia do marca wartość sprzedanych biletów była o niemal 6,4 mln zł wyższa i wyniosła prawie 208,8 mln zł. Zanotowano również spadek liczby osób podróżujących bez ważnego biletu z 4,40 proc. do 3,40 proc., mimo że, albo może dlatego, że liczba przeprowadzonych kontroli wzrosła aż o 847 706.
Poprawę sytuacji pokazują także dane zgromadzone w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor, gdzie na koniec maja 2017 r. liczba dłużników za jazdę na gapę wynosiła 34 513 osób, zaś łączny dług prawie 27,5 mln zł. W ciągu roku liczba osób niepłacących za przejazdy i wynikające z tego kary spadła w bazie BIG InfoMonitor o 2 999 osób, a zaległość o ponad 5,3 mln zł. Średnia dług z tego tytułu zmniejszył się o 12 proc. z 796 zł do 702 zł.
Nie zapłacisz mandatu, nie dostaniesz kredytu
Najczęstszym problemem osób, które regularnie korzystają z komunikacji miejskiej jeżdżąc na tzw. „gapę” jest fakt, że nie do końca zdają sobie sprawy z konsekwencji takich działań. Mogą bowiem być ukarani dwukrotnie, po pierwsze opłatą za brak biletu lub karty miejskiej, a po drugie wpisem do rejestru dłużników np. prowadzonego przez BIG InfoMonitor, jeśli nie uregulują kary w terminie. Taki wpis może nieprzyjemnie zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie, często bardziej niż sam kontroler biletów. Z powodu obecności w rejestrze można bowiem nie otrzymać kredytu w banku, pożyczki w firmie pożyczkowej, usłyszeć odmowę rozłożenia opłaty za zakupy na raty, nie podpisać umowy na telefon, internet czy telewizję. Próba przesiadki z komunikacji publicznej na auto zakupione w leasingu też może się nie powieść, bo firma leasingowa nie zaufa dłużników-gapowiczowi – zaznacza Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Najwyższe średnie zadłużenie za jazdę na gapę należy do Kujaw i Pomorza
Podobnie jak rok temu, najwięcej nieuczciwych pasażerów widniejących w BIG InfoMonitor, zamieszkuje Mazowsze – 7,6 tys., Śląsk – 4,7 tys. oraz Wielkopolskę – 4 tys. osób. Dotyczy to również kwot zaległości, właśnie w tych regionach są one najwyższe. Najmniej dłużników – gapowiczów pochodzi z województw: łódzkiego, opolskiego i podlaskiego.
Najwyższe średnie zadłużenie na osobę, podobnie jak rok temu należy do woj. kujawsko-pomorskiego – 1 124 zł. Z kolei na drugą pozycję wskoczyło Pomorze ze średnią 911 zł na osobę, w miejsce zachodniopomorskiego, gdzie rok temu średnia wynosiła 951 zł, a teraz jest o ponad 300 zł niższa.
Najczęściej na gapę jeżdżą panowie około 40-tki
Choć wydawałoby się, że to najmłodsi najczęściej oszczędzają na biletach, bo na starcie mają niższe zarobki, nie dorobili się też jeszcze samochodu, więc z komunikacji korzystają częściej, to jednak dane BIG InfoMonitor pokazują zupełnie co innego. Jazda na gapę i unikanie opłacenia stosownej kary, zdarza się przede wszystkim osobom między 35 a 44 rokiem życia. Profil statystycznego gapowicza to właśnie 35-44 latek, koniecznie mężczyzna, bo panów jest wśród gapowiczów ponad 80 proc. Najwyższe średnie zaległości na osobę przypadają jednak na 18-24 latków i 25-34 latków, wynoszą odpowiednio 733 zł i 736 zł.
Źródło: Informacja prasowa BIG InfoMonitor