Wzrost liczby upadłości polskich przedsiębiorstw w marcu o prawie 20% r/r
Euler Hermes, spółka z Grupy Allianz, na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego przeanalizowała sytuację polskich firm w kontekście bankructw - w marcu 2015 roku oficjalnie opublikowano informację o upadłości 79 przedsiębiorstw, wobec 64 w marcu roku ubiegłego (+19%). Zsumowany obrót firm, o których upadłości doniosły w marcu oficjalne źródła wyniósł nieco ponad 800 mln złotych, a zatrudnienie - ok. 2500 osób.
Pierwszy kwartał: Koniec korekty w budownictwie nie oznacza jeszcze poprawy w całej gospodarce
Jak ocenia sytuację Rafał Hiszpański, Prezes Zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes: – Budownictwo nie jest już balastem całej gospodarki, chociaż za wcześnie jest jeszcze aby określać je jako jej koło zamachowe. Także dlatego, iż firmy produkcyjne, w tym te zaopatrujące budownictwo ale także o innym profilu produkcji przeżywały trudne chwile. Przyczyna nie leży po stronie popytu: eksport żywności, mebli czy np. części motoryzacyjnych osiąga dobre wyniki, popyt wewnętrzny również nie spada, a mimo tego to właśnie producenci upadali częściej niż przed rokiem. Sama sprzedaż nie przesądza bowiem jeszcze o wyniku finansowym – decyduje o tym jej rentowność, a spadające ceny w eksporcie i deflacja w kraju obniżają ją i redukują zyski przedsiębiorstw. Na ponoszone koszty wpływają też nie malejące opóźnienia w regulowaniu należności przez odbiorców (hurt i detal) oraz wzrost wynagrodzeń pracowników o ok. 4% w skali roku.
Kondycja polskich firm w I kwartale br. mierzona liczbą opublikowanych upadłości nie uległa poprawie w stosunku do I kw. 2014r (200 opublikowanych upadłości w okresie I-III 2015 wobec 198 w analogicznym okresie ub. roku).
– Firmy produkcyjne niepokoi obecnie mniejsze tempo napływu nowych zamówień, zarówno z rynku krajowego jak i zagranicznego – ocenia Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka. – Może to być jednak krótkotrwałe zjawisko, wielkość zapasów nie wskazuje jeszcze na stagnację a zwłaszcza w budownictwie żywe są nadzieje na lepszy sezon, więc stany magazynowe nie są niepokojące dla dostawców. Uwagę zwrócić powinna za to rentowność sprzedaży: zarówno wyniki za ubiegły rok (jak donosi GUS w 2014 firmy niefinansowe osiągnęły mniejszą rentowność na działalności o 0,2%, niższa była też ta liczoną od obrotu netto i brutto) jak i bieżące, na które wpływ będzie mieć spadek cen w lutym o 2,7% r/r. Najwyższy jest on w przetwórstwie przemysłowym, ale także w transporcie i w handlu detalicznym. Spadek cen nie wynika z wzrostu wydajności, jednocześnie rosną koszty płacowe – firmy są więc poddane presji cenowej i spadających zysków przy niezmieniających się a nawet rosnących kosztach. Wyjściem z tej sytuacji nie jest proste zwiększenie volumenu sprzedaży – ta przecież (w cenach stałych) już rośnie…
Wciąż wiele upadłości firm produkujących na potrzeby lub obsługujących proces inwestycji
Pięć przypadków firm produkujących urządzenia na rzecz przemysłu lub je serwisujących w skali jednego miesiąca nie świadczy jeszcze o widocznym odrodzeniu rynku na ich produkty i usługi – tym bardziej, iż kolejne pięć firm zaliczyć można do grona poddostawców tej grupy firm (producenci i instalatorzy wyspecjalizowanych konstrukcji stalowych, odlewów stalowych i żeliwnych, pieców i palenisk).
Wciąż wśród firm produkcyjnych stosunkowo rzadkie są przypadki upadłości producentów i przetwórców żywności (w marcu jeden hurtownik żywca wieprzowego i jeden hodowca drobiu), podczas gdy nie mniej liczną grupą, a na pewno większa pod względem obrotów stanowią przypadki upadłości dostawców paszy, zbóż i sadzonek (również dwa przypadki w marcu, z czego jedna z tych firm co roku zwiększała swój obrót, aż do poziomu przekraczającego 200 mln. złotych). To – załamanie popytu i cen na ich wyroby w sposób pośredni potwierdzać może trudna sytuację na rynku hodowców zwierząt.
Mniej upadłości firm budowlanych – nie przekłada się to jednak jeszcze na poprawę w regulowaniu należności za materiały budowlane, o czym świadczy spora liczba upadłości ich producentów (w I kwartale – 16).
Wzrost wartości produkcji budowlano-montażowej w lutym nieznacznie przyspieszył w porównaniu do stycznia jak i do ubiegłego roku (za GUS – po wyeliminowaniu czynników sezonowych była ona o 1,6% wyższa niż w lutym 2014r.), jednocześnie jednak w porównaniu z sytuacją sprzed 5 lat produkcja budowlano-montażowa w lutym tego roku była niższa o 36,5%.
– Nie obserwujemy jeszcze wzrostu cen prac budowlanych, trudno tez prognozować czy w ogóle będzie miał on jeszcze miejsce. Nie wskazuje na to ilość pozwoleń na budowę, która nie rośnie znacząco poza budownictwem mieszkaniowym, a wartość nowych inwestycji zwiększa się w umiarkowanym tempie – mówi Michał Modrzejewski, dyrektor analiz Branżowych w Euler Hermes. Odbija się to na kondycji firm produkcyjnych – w ciągu I kwartału opublikowano informacje o upadłości 16 firm kierujących swoją produkcję na potrzeby tej branży, co odpowiada sytuacji z jaką mieliśmy do czynienia dwa lata temu, gdy budownictwo jako sektor ponosiło straty a rynek wciąż się kurczył (w całym 2013r. upadło 59 producentów art. budowlanych). W ubiegłym roku, gdy budownictwo „złapało oddech” liczba upadłości producentów art. budowlanych również zmniejszała się o blisko ¼ (w całym ubiegłym roku upadło 45 producentów art. budowlanych, a w I kwartale 2014 – tylko 7).
Nieznaczna zmiana w stosunku do ubiegłego roku liczby opublikowanych upadłości dystrybutorów hurtowych (najwięcej w segmencie dóbr trwałego użytku – wyposażenia mieszkań, odzieży i obuwia oraz art. motoryzacyjnych).
W stosunku sytuacji sprzed roku obserwujemy zmianę – wtedy największą liczbę upadłości w hurcie stanowiły przypadki dystrybutorów art. budowlanych (5), obecnie więcej (8) jest upadłości dystrybutorów art. konsumenckich: wyposażenia mieszkań, elektroniki użytkowej oraz odzieży i obuwia. Nadal utrzymuje się spora jak na tak wąską kategorię liczba upadłości dystrybutorów art. motoryzacyjnych – w marcu cztery opublikowane upadłości dotyczyły właśnie tych firm.
Wciąż duża liczba upadłości firm usługowych oraz transportowych (podwyższona liczba ich upadłości już od 2-3 kwartału ubiegłego roku, dwukrotnie wyższa niż w latach minionych).
W grupie firm usługowych, których upadłość ogłoszono w marcu (15) dominowały firmy świadczące usługi na rzecz biznesu, związane m.in. z rynkiem nieruchomości, różnego rodzaju działalnością doradczą (inwestycyjną, księgową, reklamową). Rzadziej obecnie mamy do czynienia z upadłościami firm związanych z rynkiem gastronomiczno-noclegowym (np. jeden taki przypadek opublikowany w marcu).
W pierwszym kwartale ubiegłego roku opublikowano informację o upadłości 2 firm transportowych a dwa lata temu – 4, natomiast w tym roku w ciągu trzech miesięcy takich przypadków było 13. Nie jest to liczba sama w sobie porażająca, gdy uwzględnimy liczbę firm transportowych w kraju – około 30 tysięcy, dysponujących flotą 160 tys. ciężarówek, które zdobyły ponad 20% rynku w Europie (przed przewoźnikami z Niemiec i innych krajów unijnych). Z prostej kalkulacji widać, iż duża część firm dysponuje jedną-dwoma ciężarówkami, zazwyczaj jedynie użytkowanych a nie będących jej własnością – z tego powodu takie firmy w razie kłopotów znikają z rynku bez postępowania sądowego, ciężarówkę odzyskuje leasingodawca a sama firma nawet nie zawsze wykreślana jest ze statystyk działalności gospodarczej. W tej sytuacji jako wskaźnik kondycji całej branży wymowny jest ten kilkukrotny wzrost liczby upadłości firm większych, które były już na tyle duże, miały odpowiedni majątek ale też i zobowiązania aby sensowne stało się przeprowadzenie postepowania upadłościowego w ich przypadku. Świadczy to o tym, iż wspomnianych mniejszych firm rodzinnych trudniących się doraźnym transportem zniknęło w tym samym czasie wielokrotnie więcej – mówi się o kilkuset takich przypadkach (200-300). Jak komentuje Michał Modrzejewski: „Są oczywiście wśród nich firmy transportowe, które utraciły zlecenia w wyniku embarga na eksport na wschód (także świadcząc usługi na tym kierunku na rzecz eksporterów z E. Zachodniej) – trudniło się tym nawet 20 do 30% firm transportowych, ale to nie jest jedyna przyczyna wszystkich przypadków upadłości w branży. Polscy producenci żywności skierowali przecież w tym czasie swoje wyroby na inne rynki i nawet zwiększyli w skali 2014 roku sprzedaż, a nie odczuli jej spadek – a przecież towary te także trzeba było przewieźć do odbiorców. Dlatego przy ocenie kłopotów branży transportowej trzeba brać pod uwagę kwestie strukturalne, a nie tylko doraźne problemy. Są to między innymi: duże rozdrobnienie, a w ślad za tym niska rentowność (doraźne zlecenia, mniejsza optymalizacja kosztów np. użytkowania taboru), brak szans na dostęp do intratnych zleceń stałych czy obsługi zleceniodawców on-line (co wymaga m.in. systemu zarządzania flotą), mały jeszcze ich udział w najbardziej dochodowych w transporcie niszach (transport wyspecjalizowany np. materiałów niebezpiecznych czy na rzecz np. motoryzacji). Problemem jest także kwestia przestępczości – rabunku ładunków we współczesnej wersji, w białych rękawiczkach (przez zmianę miejsca obioru przez podstawione osoby etc.), czego efekty najboleśniej odczuwają firmy małe. To sprawia, iż pomimo nieznacznych wahań koniunktury w transporcie (poprawy widocznej w latach 2010-2011) branża od lat ma za sobą czasy żywiołowego wzrostu i czeka ją jednak reorganizacja wymuszona przez rynek, większa koncentracja (małe firmy jedynie podwykonawcami większych przewoźników opanowujących rynek zleceń stałych), co ma miejsce nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach unijnych. Przyspieszyć to mogą administracyjne próby regulacji rynku: kwestia wynagrodzeń minimalnych na poszczególnych rynkach a także m.in. ekwiwalentu noclegowego.
Wzrost liczby upadłości w woj. mazowieckim za sprawą handlu, największe upadłości na Pomorzu
W województwie mazowieckim tak duża liczba upadłości ostatni raz miała miejsce półtora roku temu, we wrześniu 2013 roku. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat był to region o najszybszym spadku liczby bankructw. Obecnie największą część postępowań upadłościowych w tym województwie wiązać można z problemami firm handlowych, hurtowników (głównie art. konsumenckich) – 7 takich przypadków w marcu, nieznacznie mniej było przypadków upadłości firm usługowych (6), a najmniej – firm produkcyjnych i budowlanych. Największe pod względem ostatniego znanego obrotu wśród opublikowanych upadłości były firmy z woj. pomorskiego (budownictwo) i zachodniopomorskiego (pasze) – w obydwu przypadkach przekraczał on 200 mln złotych.
Źródło: Euler Hermes