Wymiana milionów liczników prądu na inteligentne urządzenia szansą dla polskiego przemysłu
Robert Lidke, aleBank.pl: Czy inteligentne liczniki do pomiaru zużycia prądu, które mają być komputerami, są urządzeniami z polską myślą techniczną i np. chińskimi częściami? Czy też obydwa elementy są polskie?
Paweł Pisarczyk, Atende Industries: Jeśli chodzi o projekt oprogramowania, to jest ono całkowicie polskie. Mało kto wie w Polsce, że jesteśmy firmą, która rozwija system operacyjny Phoenix-RTOS, który jest kandydatem do bycia europejskim standardem Internetu Rzeczy, IoT.
Niewiele państw na świecie posiada swój system operacyjny, a my to robimy od kilkunastu lat, i jest to polska myśl techniczna.
Jeżeli chodzi o układy scalone, które są wykorzystywane, np. procesor, to tutaj myśl techniczna jest amerykańska. Procesor główny tego licznika bazuje na architekturze ARM, która teraz została kupiona od Japończyków przez NVIDIA.
Natomiast jego produkcja odbywa się w Chinach. Można więc powiedzieć, że same układy scalone są amerykańskie, albo europejskie, ale oprogramowanie jest całkowicie polskie.
My mamy w Grupie firmę, która projektuje układy scalone, potrafi to robić, ale w Polsce np. idea tworzenia chipów na potrzeby dowodów osobistych się nie przyjęła.
Jeśliby się okazało, że dotychczasowe liczniki do pomiaru prądu będą wymieniane na nowe, to mówimy o milionach egzemplarzy. Byłaby to chyba dobra okazja do tego, żeby polski przemysł mógł uczestniczyć w produkcji tego typu urządzeń?
‒ To jest bardzo ważna sprawa, ponieważ firmę OmniChip, która projektuje układy scalone założyliśmy około 7 lat temu z myślą, żeby stworzyła procesor dla IoT oparty o architekturę otwartą.
Mamy bardzo dobrych projektantów układów scalonych, tylko niestety pracują oni dla firm amerykańskich.
Teraz na rynku półprzewodników pojawia się architektura RISC-V, która jest otwarta. I na bazie tego RISC-V można zrobić własny procesor, który by adresował wszystkie potrzeby polskich liczników.
Pojawia się też koncepcja tzw. split-manufacturing. Można produkować fragmenty układu scalonego w Chinach, ale łączyć je w kraju, by uniknąć m.in. koni trojańskich w sprzęcie i innych zagrożeń. Rzeczywiście np. chip dla dowodu osobistego, czy chip dla liczników, dla urządzeń Internetu Rzeczy można by produkować całkowicie w Polsce.
Liczniki, o których rozmawiamy byłyby dobrym nośnikiem dla uruchomienia takiej produkcji w Polsce. Mamy bardzo dobrych projektantów układów scalonych, tylko niestety pracują oni dla firm amerykańskich.
A czy Państwo, jako firma Atende, rozmawiacie z decydentami w naszym kraju właśnie w tym duchu, żeby jak najwięcej tzw. wsadu w produkcję liczników-komputerów pochodziło z Polski?
‒ Tak, rozmawiamy. Z uporem maniaka chodzę i mówię, że Polacy są świetnymi wynalazcami. Natomiast są beznadziejnymi innowatorami, gdyż nie ma przychylności państwa dla wdrażania nowych idei.
Spółki Skarbu Państwa, duży przemysł powinien być nośnikiem innowacji, czy chociażby pozwolić czemuś się skalować. Bo największym problemem w start-upie, czy też firmie, która robi coś ciekawego, nie jest kwestia pozyskania finansowania, tylko kwestia wyskalowania się.
Firmy, start-upy amerykańskie osiągają sukces, bo są skalowane amerykańskim przemysłem. My niestety nie skalujemy w kraju naszych wynalazków, nie uwiarygadniamy ich.
Choć już od siedmiu lat mówimy decydentom: chcecie mieć prawdziwe innowacje, to dopuście przyzwolenie na błąd w spółkach Skarbu Państwa i próbujcie wdrażać te innowacje. Bo bez tego nie będzie żadnego sukcesu. Będziemy tylko wynalazcami.
A nasze tzw. czempiony energetyczne? Czy są jakieś kontakty Pana firmy z nimi i odwrotnie?
‒ My zaczęliśmy się zajmować technologią licznikową i systemami do odczytu danych, inteligentną energetyką dzięki firmie Energa-Operator, która ma wielką otwartość, jak na spółkę państwową i to jest nasz partner, dzięki któremu Phoenix Systems się rozwinął.
Jest silny lobbing, żeby sprzedawać starą technologię, która za granicą już została wdrożona
Energa była jego „matką chrzestną”, ale ta firma jest wyjątkiem. Jest bardzo otwarta, jeśli chodzi o innowacje, inne spółki z mojej perspektywy są bardziej konserwatywne.
I to jest problem, że Energa ma otwartość i zrobiła milion liczników inteligentnych, a w innych koncernach obserwujemy pewną zachowawczość.
Czy czują Państwo na plecach oddech konkurencji zagranicznej, w tej dziedzinie, w naszym kraju?
‒ Tak, jeśli chodzi o liczniki, to czujemy „oddech” polegający na tym, że nasza konkurencja, np. europejska wpływa na zapisy przetargowe, żeby promowały ich starą technologię.
I kiedy my mówimy, że licznik ma być komputerem, bo to da nam największą otwartość, a mówimy to w interesie całego kraju, to słyszymy głosy, że to bez sensu, po co ta nowa idea, lepiej użyć czegoś sprawdzonego.
I to jest niebezpieczeństwo, jest silny lobbing, żeby sprzedawać starą technologię, która za granicą już została wdrożona.