Wiele hałasu o nic
Tytuł jednej z komedii Szekspira nasuwa mi się nieodparcie, gdy myślę nie tyle o głupich i niepotrzebnych słowach Dawida Camerona, ile reakcjach na nie polskich polityków. Nota bene brytyjska prasa dostrzegła tylko propozycję posła Jana Burego z PSL.
Wróćmy jednak do meritum. Kłopoty brytyjskiego premiera wewnątrz własnej, dodajmy eurosceptycznej partii, w połączeniu ze zrozumiałymi obawami części Brytyjczyków wobec otwarcia miejscowego rynku pracy dla obywateli kolejnych państw europejskich, tak się mają do pozycji Polaków na Wyspach i relacji pomiędzy ich wkładem do brytyjskiego budżetu, a otrzymywanymi zeń świadczeniami jak przysłowiowy dzień do nocy. I niepotrzebna tu danych statystycznych.
Wystarczy zwykła intuicja poparta wizytą w Londynie. Wszędzie, od peryferyjnych pubów po City rozbrzmiewa nasz ojczysty język i nikt nie robi z tego sprawy. Reakcja Donalda Tuska – wyrazista w treści i wyważona w formie wydaje się adekwatna do sytuacji, ze swej istoty absurdalnej. Nie ma bowiem podstaw do stygmatyzowania Polaków pod jakim bądź pozorem i na to zgody nie ma, bo być nie może. Podobnie jak nierealną mrzonką jest przeforsowanie w europejskim ustawodawstwie dyskryminacyjnych regulacji. Cóż zatem pozostaje?
Wezwanie Przewodniczącego Klubu PSL do bojkotu brytyjskiej sieci Tesco?! To na marginesie całej sprawy opisują brytyjskie gazety. Dawid Cameron ze swej strony zapewnił, że nie było jego intencją stygmatyzować Polaków. Co zatem było jego intencją? Swoją drogą wyścig pomiędzy Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim o to, kto szybciej i groźniej będzie bronił polskich interesów przez telefon, jako żywo przypomina gombrowiczowski pojedynek na miny pomiędzy Syfonem i Miętusem. Wiele hałasu o nic.