Świat iluzji
Żyjemy w czasach powszechnej iluzji. Żeby to stwierdzić, wystarczy rozejrzeć się wokół. Politycy tworzą iluzję dobrobytu i spokoju, może się czasami kłócą, ale nie o dobro innych im chodzi, a jedynie o stołki. Dziennikarze udają, że im na czymś zależy, tak naprawdę jednak myślą o wierszówce. Podlizujący się (a tych nie brakuje nigdy) sprawiają wrażenie, że chcą służyć, tak naprawdę jednak myślą, jak zająć miejsce tych, których stopy liżą.
Władza stwarza iluzję, że chętnie posłucha dobrej rady, tymczasem i tak sama wie lepiej. I zawsze ma rację – nawet wtedy, gdy niemądrze karze. Albo też biernie przygląda się, jak poddani, czy podwładni, robią sobie krzywdę. Bo któż z jakichkolwiek rządzących przejmuje się jeszcze słowami, jakie Thomas Jefferson (trzeci prezydent USA, autor Deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych), skierował w liście do Andrew Jacksona (siódmego prezydenta USA): Mądra i pożyteczna jest władza, która nie dopuszcza, by ludzie czynili sobie nawzajem krzywdy, a jednocześnie nie miesza się do ich pracy i nie zabiera im zarobionego przez nich chleba.
Ta iluzja jest na tyle silna, że większość w nią uwierzyła. I nie próbuje niczego zmieniać. A może poddała się przemycanym przez media elektroniczne poglądom, że nie ma co walczyć z władzą, trzeba zająć się gromadzeniem dóbr – jakby rzeczywiście one były najważniejsze.
Dlaczego nikt już nie zastanawia się nad prawdziwością stwierdzenia Georga Christopha Lichtenberga (niemieckiego satyryka, aforysty i krytyka sztuki): Czyż nie jest rzeczą dziwną, że władcy ludzkości posiadają o wiele wyższą rangę niż jej nauczyciele. A władcy dlaczego nie pamiętają słów Prymasa Tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego: Człowiek dopiero wtedy jest w pełni szczęśliwy, gdy może służyć, a nie wtedy, gdy musi władać. Władza imponuje tylko małym ludziom, którzy jej pragną, by nadrobić w ten sposób swoją małość. Człowiek naprawdę wielki, nawet gdy włada, jest służebnikiem.
Nie chcę, nie mogę uwierzyć w to, że aż tylu jest ludzi małych. Że aż tylu wybiera żłób, a nie ideały. Dobry Boże, spraw, żeby nie miał racji François Mauriac (francuski pisarz, laureat Literackiej Nagrody Nobla). A stwierdził on: Judasz mógłby zostać świętym – patronem nas wszystkich, którzy nie przestajemy zdradzać.