W oczekiwaniu na wyniki wyborów w USA.
Wydarzeniem minionego tygodnia na rynkach finansowych był niewątpliwie huragan Sandy, który zamknął amerykański rynek akcji na dwa dni. Powrót na rynek Amerykanów po tej przymusowej przerwie - zgodnie z oczekiwanymi - przyczynił się do umocnienia euro zakończonego spadkiem kursu EUR/USD do 1,28. To spory jak na dwa dni ruch biorąc pod uwagę, że jeszcze w środę (31.10) główna para walutowa testowała okolice 1,30 USD. Nastroje wobec wspólnej waluty psuć zaczęły słabe dane makroekonomiczne. Stopa bezrobocia wzrosła w Europie powyżej oczekiwań prognostyków.
W górę zrewidowano także odczyt z poprzedniego miesiąca. Do pogłębienia spadku notowań euro doszło już pod koniec środowej sesji – notowania pary EUR/USD spadły do 1,295. Czwartek, dzień wolny od handlu m.in. Polsce, ale też i w innych krajach (i to nie tylko europejskich) tętnił jednak życiem na rynkach światowych i co więcej przyniósł kolejne, ważne dla inwestorów publikacje. Pozytywnie zaskoczył raport ADP pokazujący zmianę zatrudnienia w sektorze prywatnym poza rolnictwem. Rynek wskazywał na 135 tys. nowych miejsce pracy, podczas gdy z opublikowanych danych wynikało, że w październiku przybyło 158 tys. miejsc pracy Lepsza od przewidywań i wyniku z poprzedniego tygodnia okazała się również liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA (363 tys.).
Dobre dana z amerykańskiej gospodarki wraz ze spokojnym powrotem na rynek amerykańskich inwestorów (do końca nie można było bowiem przewidzieć ich reakcja na wydarzenia związane z huraganem) zadziałały pro-dolarowo. Piątek (2.11), dobre nastroje wobec „zielonego” podtrzymywały opublikowane kolejne mocniejsze niż oczekiwał rynek dane z USA. Raport rządowy z amerykańskiego rynku pracy (non-farm payrolls) okazał się zwieńczeniem szeregu korzystnych publikacji jakie wcześniej docierały zza oceanu. Nie tylko podano bowiem, że w ubiegły miesiącu przybyło 171 tys. nowych miejsc pracy (oczekiwano 125 tys.), ale dodatkowo w górę zrewidowano dane wrześniowe (o +34 tys.). W rezultacie, biorąc pod uwagę publikowane wcześniej lepsze wskaźniki aktywności ekonomicznej i nastrojów konsumenckich (m.in. odczyty ISM dla przemysłu, czy indeks Conference Board), mamy wyraźne potwierdzenie poprawy kondycji gospodarczej w USA. W tej sytuacji, nawet wzrost stopy bezrobocia do 7,9% z 7,8% nie przestraszył inwestorów, którzy najprawdopodobniej zinterpretowali go jako korektę nieoczekiwanego spadku w poprzednim miesiącu (z 8,1%).
W tym samym czasie dodatkowo nastroje i perspektywy dla euro nadszarpnął przewijający się przez rynek temat Grecji. Decyzja tamtejszego trybunału konstytucyjnego, który podważył zgodność reformy emerytalnej uzgodnionej przez rząd z ekspertami Troiki, sprawia, iż niewykluczone, że trzeba będzie szukać oszczędności gdzie indziej, a sprawę dodatkowo pogarsza słabnąca pozycja koalicji rządowej. Jak pokazało środowe głosowania nad ustawą prywatyzacyjną rządu nie popiera już Demokratyczna Lewica. Co więcej kurczy się koalicyjny PASOK. Jeśli w proteście przeciwko dalszym oszczędnością zaczną odchodzić kolejni politycy popierający działania Aten, wkrótce rosnące powątpiewanie w finansowania tzw. trzeciego bailoutu dla Grecji może przywrócić na rynek widmo Gretixu.
W tym tygodniu to jednak nie Grecja będzie na pierwszym planie. Uwaga inwestorów zostanie skierowana przede wszystkim na wybory prezydenckie w USA, które odbędą się we wtorek (6.11). To, kto zasiądzie w Białym Domu jest dla rynków bardzo ważne. Gdyby bowiem wygrał M.Romney, pojawiłoby się ryzyko, że Republikanie nie przedłużą kadencji szefowi FOMC, a to mogłoby oznaczać koniec luźnej polityki monetarnej w USA. Taki rozwój wydarzeń prowadziłby zapewne do umocnienia dolara. Faworytem wydaje się jednak B.Obama. Jego wybór to w zasadzie gwarancja stanowiska dla B.Bernanke, a co za tym idzie kurs na słabszego dolara. W rezultacie, obecnie możliwy jest zarówno ruch ku 1,25 USD, jak również w kierunku 1,33 USD. Na razie euro traci na wartości, kurs EUR/USD zaatakował dzisiaj z rana wsparcie na 1,28. Do ogłoszenia wyniku wyborów w USA raczej nie oczekiwalibyśmy znaczącej zmiany obrazu rynku głównej pary walutowej.
Na płytkim rynku pozytywne nastroje zza oceanu umocniły złotego. W piątek (2,11) kurs ERU/PLN podjął próbę ataku na wsparcie przy 4,10, a dzisiaj od rana notowany jest w okolicach 4,12. Ten silny spadek notowań euro można traktować w kategoriach korekty ruchu do 4,16 z końca ubiegłego miesiąca, który w średnim terminie czasu najprawdopodobniej wsparty zostanie dalszym dyskontowaniem potencjalnych działań ze strony RPP oraz głębszymi spadkami na rynku euro/dolara. W środę (zgodnie z oczekiwaniami rynkowymi) Rada zdecyduje się na rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych (7.11 o 25pb) czym może osłabić naszą walutę. Nie wykluczamy zatem powrotu do 4,15 a może i naruszenia strefy 4,18-4,20 w tym tygodniu. Pierwszy, silny opór to 4,125-4,13 a następnie 4,145-4,15. Od dołu spadki na parze EUR/PLN ograniczane będą przez poziomu 4,115 oraz 4,10.
W tym tygodniu mamy też posiedzenie EBC i Bank Anglii. O ile M.Draghi raczej nie wzbudzi emocji (bank wciąż czeka na ruch Hiszpanii, która musi oficjalnie poprosić o pomoc, aby EBC mógł zacząć interweniować, a ta nadal odwleka w czasie swą decyzję), o tyle na kolejną ekspansję może zdecydować się natomiast BoE. W centrum uwagi znajdzie się też bank Australii. Oczekiwana, kolejna obniżka stóp może dodatkowo negatywnie wpłynąć, szczególnie na notowania walut emerging markets, w tym złotego.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski