W czasie pandemii koronawirusa jeszcze trudniej uzyskać alimenty, liczba dłużników wzrosła do blisko 280 tys.
W tym roku co drugie niealimentowane dziecko ze względów finansowych nie wyjechało na wakacje, 3 proc. rodzin pozbawionych alimentów żyje na skraju ubóstwa, a 41 proc. skromnie – wynika z badania przeprowadzonego przez BIG InfoMonitor. Sytuację ma szansę poprawić zmiana progu dochodowego kwalifikującego do świadczeń z funduszu alimentacyjnego, już od 1 października wzrasta on o 100 zł do 900 zł. Druga pozytywna zmiana gwarantuje, że przekroczenie progu dochodowego nie dyskwalifikuje, a jedynie pomniejsza kwotę świadczenia z FA.
Jak wynika z badania zrealizowanego przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor w partnerstwie ze Stowarzyszeniem Dla Naszych Dzieci, w trzech na 100 domów, w których dzieci nie otrzymują alimentów brakuje pieniędzy na podstawowe potrzeby, 41 proc. mówi, że funkcjonuje bardzo skromnie, a 52 proc. ocenia sytuację materialną swojego gospodarstwa domowego na średnim poziomie, co nie oznacza, że żyją bez trosk, muszą bowiem oszczędzać na każde poważniejsze zakupy. W miarę komfortowo wiedzie się jedynie w 5 proc. domów, w których jedno z rodziców nie chce utrzymywać swojego dziecka lub dzieci. Statystyki te przekładają się na realne problemy setek tysięcy rodzin.
Z analiz przeprowadzonych przez Justynę Żukowską-Gołębiewską dla Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci wynika, że brak wsparcia finansowego od jednego z rodziców negatywnie wpływa na jakość życia blisko 70 proc. niealimentowanych dzieci. Odpowiedzi tych byłoby więcej gdyby nie fakt, że w części domów sytuację ratują nowi partnerzy i dalsza rodzina. W zdecydowanej większości przypadków samodzielny rodzic jest jednak nadmierne obciążony pracą albo jego rodzina doświadcza niedostatku.
– W efekcie brak alimentów ma bezpośredni i pośredni wpływ na dzieci – podkreśla Justyna Żukowska-Gołębiewska.
Bezpośredni to taki, który dziecko dotyka w postaci braku możliwości zaspokojenia podstawowych jego potrzeb oraz różnic w statusie społecznym w porównaniu do jego rówieśników z rodzin, w których o potrzeby dziecka dbają jednocześnie oboje rodziców. Pośredni wpływ, to brak wspólnie spędzanego czasu z rodzicem, który zajmuje się dzieckiem. Konieczność utrzymania domu tylko z jednej, zwykle kobiecej, pensji powoduje wzmożone zaangażowanie w pracę zarobkową. Efekt? Zmęczenie, obniżony nastrój rodzica. Do tego dochodzi jeszcze konieczność angażowania się w „walkę” o alimenty. Wszystko to razem negatywnie wpływa na domową atmosferę.
Tytuł do wypłaty alimentów jest, ale pieniędzy nie ma
Większość rodziców nie poprzestaje na porozumieniu z drugim rodzicem i posiada orzeczenie sądu zasądzające alimenty na rzecz swojego dziecka (95 proc.), niestety niewiele to daje. Według wspólnego badania BIG InfoMonitor oraz Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci, jedynie 11 proc. rodziców otrzymuje świadczenie regularnie, a 14 proc. dostaje pieniądze od czasu do czasu, reszcie pozostaje najwyżej starć się o pomoc z funduszu alimentacyjnego i udaje się to 28 proc. ankietowanych. Reszta, czyli niemal połowa, musi radzić sobie sama, bo nie uzyskuje żadnej pomocy, ani ze strony rodzica, ani ze strony Państwa. Rodzic nie poczuwa się do obowiązku płacenia, a przyjęte dla wypłat z funduszu alimentacyjnego kryteria dochodowe – 800 zł na osobę są za niskie, by pozwoliły zwrócić się po wypłatę.
– Jest jednak pewna szansa na poprawę sytuacji, bo od 1 października ma obowiązywać wyższe kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń z funduszu alimentacyjnego. Próg dochodowy wzrośnie z dotychczasowych 800 do 900 zł, co może spowodować, że więcej osób nabędzie prawo do pomocy funduszu – informuje Justyna Żukowska-Gołębiewska, prezeska Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci. Tym bardziej, że zmienia się też podejście do ustalania prawa do świadczeń alimentacyjnych z funduszu, będzie obowiązywać tzw. mechanizm złotówka za złotówkę. Oznacza to, że po przekroczeniu progu dochodowego uprawniającego do świadczeń z funduszu alimentacyjnego, czyli kwoty 900 zł miesięcznie netto na osobę w rodzinie, nie dojdzie automatycznie do odmowy wypłaty pieniędzy przez fundusz, lecz pomniejszenia kwoty alimentów. Jeśli więc dziecko będzie miało zasądzone 400 zł alimentów, a z osiąganych dochodów opiekującego się nim na co dzień rodzica będzie wypadało po 1000 zł na osobę w gospodarstwie, to fundusz wypłaci 300 zł.
Z szacunków Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej wynika, że dzięki tym zmianom prawo do świadczenia z funduszu alimentacyjnego, które wynosi dzisiaj średnio 411 zł, a maksymalnie może sięgać 500 zł zyska co najmniej 30 tys. osób. Resort informuje również, że próg dochodowy będzie co roku rewaloryzowany.
Dłużnicy, jeśli już nie płacą to latami
Wśród oczekujących na pieniądze od niesolidnych rodziców szanse na zmianę sytuacji są niewielkie, niepłacący są bowiem bardzo konsekwentni. Co czwarty (26 proc.) nie łoży na dziecko lub dzieci przez co najmniej 3 lata i dłużej, 8 proc. potrafi unikać obowiązku przez ponad 10 lat, a co piąty nawet nie zaczyna płacić.
– Niestety niepłacenie alimentów szybko powoduje, że zaległości rosną do poważnych sum, z którymi coraz trudniej jest sobie dłużnikowi poradzić. Gdy kwota dochodzi do kilkunastu tysięcy złotych, potęguje to w dłużniku chęć ucieczki od obowiązku, przejścia w szarą strefę i stosowania różnego rodzaju uników. A średnia zaległość alimentacyjna w naszym rejestrze cały czas idzie w górę, obecnie jest to już prawie 40,7 tys. zł – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Ponad połowa rodziców skarży się, że pandemia pogorszyła ściągalność alimentów
Pandemia ponad połowie rodziców wychowujących dzieci, na które mają zasądzone alimenty, jeszcze bardziej skomplikowała i tak trudne już życie. 53 proc. z nich zaznacza, że dziś doświadczają większych problemów z ubieganiem się o alimenty. Dłużnicy tłumaczą bowiem, że teraz nie zarabiają wcale lub że zarabiają mniej i nie mogą w związku z tym płacić (38 proc.). Dodatkowo trudniej kontaktować się z sądem (30 proc.) czy kancelarią prawną (16 proc.).
Pandemia jeszcze bardziej upowszechniła też inne problemy, wspomina o nich 16 proc. ankietowanych. Jest to m.in. praca na czarno, z czym opiekunowie niealimentowanych dzieci zmagają się od lat. Teraz niepłacącym rodzicom jest jeszcze łatwiej się w ten sposób tłumaczyć, bo obok pracy na czarno wymieniają też brak przelewów od pracodawcy lub bez ogródek przerzucają całą winę na koronakryzys. Opiekunowie niealimentowanych dzieci wskazują też, że pandemia utrudniła ściągalność alimentów przez komorników. Czekający na pieniądze dla dzieci, obwiniają też za tę sytuację państwo, za to, że nic nie robi, żeby wspierać niepełne rodziny.
– Ściągalność alimentów, która już przed pandemią nie przedstawiała się najlepiej, jeszcze się pogorszyła. Po tym jak w wyniku paraliżu gospodarczego wywołanego pandemią, rodzice, którym sąd nakazał płacenie alimentów, stracili źródła dochodu lub wykorzystując sytuację uciekają się do takich tłumaczeń, przybyło dzieci, które tych świadczeń nie otrzymują. Związana z Covid-19 sytuacja utrudniła też drogę dochodzenia roszczeń alimentacyjnych przed sądem, ograniczyła kontakt z kancelariami prawnymi. Pojawiły się też osoby, które nie mają problemów, ale opóźniają płacenia alimentów zasłaniając się kłopotami gospodarczymi – wskazuje Sławomir Grzelczak.
Zamieszanie w okresie pandemii sprawiło, że przedstawicielki Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci zaobserwowały zwiększenie liczby osób zainteresowanych wsparciem ze strony ich organizacji. Zgłaszający się po pomoc są bowiem coraz bardziej sfrustrowani bezsilnością i nieskutecznością starań o alimenty.
Co drugiego dziecka nie było stać w tym roku na wakacyjny wyjazd
Kiepska sytuacja materialna oraz nieustające problemy z otrzymywaniem alimentów na czas spowodowały, że niemal połowa opiekunów wychowujących dzieci bez pomocy drugiego rodzica, nie była w stanie w tym roku wysłać swoich pociech na jakikolwiek wyjazd wakacyjny – mowa tu o 48 proc. ankietowanych. Kolejne 13 proc. nie wysłało dzieci na wakacje ze względów bezpieczeństwa i obaw przed koronawirusem. Wyjazd z dzieckiem na wspólny letni wypoczynek zaplanowało w tym roku jedynie 18 proc. osób.
– Dane zgromadzone w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i zmiany z ostatnich miesięcy tylko potwierdzają skalę problemu i zachodzących negatywnych zmian. Na koniec lipca bieżącego roku w BIG, było zarejestrowanych niemal 280 tys. osób, które nie wywiązują się z płacenia alimentów na dzieci. Zaległości alimentacyjne wynoszą obecnie prawie 11,4 mld zł, a średnie zadłużenie na osobę to już 40 686 zł. Gminy współpracujące z BIG InfoMonitor stale przekazują kolejnych dłużników. W lipcu do bazy dłużników trafiło 2655 alimenciarzy, to o ponad tysiąc osób więcej niż w lipcu 2019 r. i najwyższy przyrost w ciągu roku, w którym przybyło 25 708 dłużników. Jednocześnie należy zaznaczyć, że część osób została z rejestru wykreślona. Niektórzy spłacili zaległość, a innym pomogły przepisy, które nakazały usunięcie dłużników z długami, które powstały wcześniej niż przed 6 laty – wyjaśnia Sławomir Grzelczak.
Z rejestru dłużników, podobnie jak gminy obsługujące Fundusz Alimentacyjny, mogą korzystać także opiekunowie prawni nieliamentowanych dzieci. Warunkiem wpisu niepłacącego rodzica jest posiadane sądowego tytułu wykonawczego. Z pewnością warto rozważyć to rozwiązanie, bo jest to to bezpieczna i łatwa droga do podjęcia działań w celu odzyskania alimentów. Można to zrobić bez wychodzenia z domu przy wsparciu opiekuna z BIG InfoMonitor. Wystarczy zadzwonić pod numer 22 486 56 56 lub wysłać maila na adres jst@big.pl, dodając w tytule maila „Wpis dłużnika alimentacyjnego za 1 zł”. W odpowiedzi przyjdzie specjalny kod uprawniający do wpisu za 1 zł.
Alimentacyjne długi najwyższe na Mazowszu oraz na Górnym i Dolnym Śląsku
Zadłużenie alimentacyjne dotyczy całej Polski. Zaległości najbardziej doskwierają opiekunom dzieci z województw: śląskiego, mazowieckiego i dolnośląskiego, w każdym z nich przekraczają już miliard złotych. Tu też zamieszkuje najwięcej dłużników alimentacyjnych. Średni dług na osobę w kraju przekroczył 40,6 tys. zł, ale w dziesięciu województwach jest jeszcze wyższy.
WOJEWÓDZTWO | Liczba dłużników | Kwota zaległości | Średni dług |
ŚLĄSKIE | 36 978 | 1 424 851 466 | 38 854 |
MAZOWIECKIE | 30 306 | 1 288 836 180 | 42 883 |
DOLNOŚLĄSKIE | 27 626 | 1 016 486 813 | 37 102 |
WIELKOPOLSKIE | 21 672 | 891 435 261 | 41 477 |
KUJAWSKO-POMORSKIE | 20 514 | 838 968 194 | 41 239 |
POMORSKIE | 19 207 | 822 709 661 | 43 192 |
ŁÓDZKIE | 18 002 | 745 014 831 | 41 730 |
ZACHODNIOPOMORSKIE | 16 869 | 665 981 153 | 39 809 |
LUBELSKIE | 16 286 | 733 618 347 | 45 423 |
MAŁOPOLSKIE | 15 333 | 688 792 122 | 45 298 |
WARMIŃSKO-MAZURSKIE | 15 260 | 622 457 478 | 41 132 |
PODKARPACKIE | 9 978 | 410 796 788 | 41 516 |
LUBUSKIE | 9 505 | 324 089 428 | 34 382 |
ŚWIĘTOKRZYSKIE | 9 199 | 417 076 561 | 45 716 |
OPOLSKIE | 6 486 | 254 002 273 | 39 486 |
PODLASKIE | 6 377 | 230 618 677 | 36 467 |
SUMA | 279 596 | 11 375 735 231 | 40 686 |
Źródło: Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor
Badanie zrealizowane we współpracy ze Stowarzyszeniem Dla Naszych Dzieci na profilach FB na próbie 226 osób, czerwiec 2020