Versace w rękach Amerykanów – trwa wyprzedaż włoskich marek
Komentarze włoskich mediów są dwojakiego rodzaju. Jedni utyskują, że najbardziej znane klejnoty rodzimej gospodarki, zwłaszcza w dziedzinie mody, przechodzą w obce ręce, co jest upokarzające. Inni konstatują jedynie, że klejnoty te okazują się za małe i za słabe na światowym rynku, a cierpiąc na chroniczny niedobór kapitałów, muszą szukać wsparcia poza granicami kraju.
Co zrobi z Versace sprzedawca torebek?
Podkreśla się, że Michael Kors, „stylista-przedsiębiorca”, jak się go tu dość bezdusznie określa w porównaniu z autentyczną legendą i sławą Versace, był do niedawna niemal nieznany. Dał się zaś poznać głównie z produkcji torebek. Kosztują one od 200 do 400 euro, sprzedawane są zaś w butikach przypominających sklepy najbardziej znanych domów mody.
Specjalnością Korsa jest więc to, co środki przekazu nazywają „dostępnym luksusem”. Jego sklepy firmowe robią wrażenie na klienteli, podobnie jak doskonała reklama. W rodzinnych Stanach Zjednoczonych 59-letni Michael Kors jest prawdziwą gwiazdą. Należy do pokolenia następców Ralpha Laurena i Calvina Kleina, sam zaś czuje już na plecach oddech Marca Jacobsa.
W listopadzie Kors wszedł w posiadanie większości udziałów w firmie Jimmy Choo, znanej z produkcji luksusowego obuwia, której klientką była Lady Diana. Zapłacił za nią 1,2 miliarda dolarów.
Prasa włoska zastanawia się, co Kors zrobi w nowej sytuacji, gdy stał się, jak to nazwano, „mieszanym graczem”. Dom mody Versace specjalizuje się w produkcji odzieży i to wysokiej klasy i bardzo drogiej, on sam dla opinii publicznej pozostaje producentem torebek.
Obserwatorzy przyznają, że od początku swej kariery w świecie mody Amerykanin miał ciągoty europejskie: zaczynał jako projektant we francuskiej firmie Celine, należącej do grupy Lvmh. Jego współpraca z Donatellą Versace, siostrą i dziedziczką zamordowanego w Miami w 1997, w wieku zaledwie 51 lat, Gianniego, niekoniecznie musi okazać się „pogodną koabitacją”,i to głównie z winy Włoszki, bo Kors, jak zapewnia włoska prasa, jest człowiekiem o pogodnym usposobieniu.
Trwa wyprzedaż włoskich marek
Versace to nie pierwsza, a pewnie i nie ostatnia włoska marka, która zmienia właściciela i przechodzi w obce ręce.
W 2013 roku wspomniana francuska grupa Lvmh Bernarda Arnault kupiła zakłady Loro Piana, znane z produkcji wysokiej klasy tkanin wełnianych. Obserwatorzy cytują obecnie opinię dawnego właściciela (który zachował 15 procent udziałów), że nie oznaczało to wyprowadzenia produkcji poza granice Włoch, a więc utraty miejsc pracy.
Lvmh ma ponoć chrapkę na inny włoski dom mody, mianowicie Ferragamo, który energicznie głosy te dementuje. W tej chwili Francuzi kontrolują już Pucci, Fendi, Bulgari oraz producenta perfum Acqua di Parma.
Do innego francuskiego kolosa w dziedzinie mody, grupy Kering François-Henri Pinault, należy już od 1999 roku znany florencki dom Gucci. W orbicie Keringa znalazły się też takie marki, jak Bottega Veneta, Brioni i Pomellato.
Od dawna słynny Valentino jest własnością funduszu Qatar Mayhoola. Brand Krizia od czterech lat należy do chińskiej firmy Marisfrolg.
Armani i Prada trzymają się mocno
Trzymają się natomiast firmy Tod’s (luksusowe obuwie), Moncler oraz przede wszystkim domy mody Armani i Prada. Ten ostatni, założony i prowadzony przez małżeństwo Patrizio Bertelli i Miuccia Prada, wkrótce kierowany będzie przez ich syna Lorenzo. Jak zapewnił Bertelli, nie zamierza on niczego sprzedawać. Dla podkreślenia swej determinacji dodał: „Nigdy w życiu niczego nie sprzedałem”. Poza oczywiście tymi paroma łaszkami, które tyle sławy i pieniędzy przyniosły rodzinnej firmie.