Uroki zimy
U nas szaro, dżdżyście i mgliście, tymczasem w norweskim Lillehammer podziwialiśmy panoramę zielonych świerków, zaśnieżonych wzgórz i licznie kibicujące zmaganiom sportowców całe rodziny, które tamtejszym zwyczajem biwakują w zimowej scenerii.
Zapoczątkowany w miniony piątek sprintem kobiet narciarski trójbój do wiódł jednego. Marit Bjoergen ani myśli ustępować pola Terese Johaug, zaś nasza mistrzyni, którą na pięć km. łyżwą wyprzedziły, prawda, że o sekundy, dwie koleżanki z reprezentacji, zakończyła zmagania na miejscu 10-tym, co dobrze rokuje na przyszłość. Przebieg i finał rywalizacji pozwalają wierzyć, ze już w Falun, gdzie odbędzie się światowy championat, przynajmniej na koronnym dystansie Justyna będzie najgroźniejsza dla najlepszych.
Co to oznacza? Równie dobrze złoto, jak przeklęte dla wielu 4-te miejsce. Bez względu jednak na ostateczne rozstrzygnięcia emocji nie zabraknie, zwłaszcza, że w poszczególnych występach pozostałe z naszych dziewczyn mogą sprawić niespodzianki. Osobiście uważam, że już podczas Tour de Ski nasza mistrzyni pokaże lwi pazur i dostarczy nam wielu miłych wzruszeń.
Z tym przekonaniem czekam na powrót najpierw do skakania, a potem do mistrzowskiej formy operowanego w tych dniach Kamila Stocha. Wszak bez względu na aurę w kraju, przywykliśmy – za sprawą obojga naszych złotych medalistów olimpijskich – traktować zimę jak polską porę roku, której uroki doceniamy, również czynnie uprawiając różne formy aktywności ruchowej.
Kto nie wierzy, temu polecam Bieg Piastów, Jadźwingów, Gwarków i dziesiątki innych od Warmii i Mazur, po Beskidy, Sudety i Tatry. Zresztą warszawska Kopa Cwila, też jest stopniowo naśnieżana, co dobrze rokuje przed zbliżającymi się feriami.
Wykorzystajmy ten czas, by nasze dzieci i wnuki oderwały się od swoich laptopów, tabletów etc., aby przekonać się że ruch na świeżym powietrzu, nawet gdy szaro i mgliście może być równie atrakcyjny jak odwiedziny w kręgielni, czy galerii handlowej. I to bez względu na to, jak tej zimy potoczą się losy naszych mistrzów.