Ukraina na rozdrożu
Demonstrantów od Berkutu oddziela ściana ognia, a wraz z dymem pożarów odleciała ostatnia nadzieja, na polubowne rozwiązanie sporu. Pat i swoisty klincz pogłębia fakt, że w czasie kiedy Wiktor Janukowycz nie odbiera telefonów od Angeli Merkel i Bronisława Komorowskiego, jego telefon ignoruje Władimir Putin.
Gmachy publiczne we Lwowie, Tarnopolu i Iwano-Frankiwsku ponownie znalazły się w rękach przeciwników reżimu. To słowo wydaje się na miejscu, bowiem władza, która strzela do swoich obywateli traci demokratyczny mandat i moralne prawo do powoływania się na wartości, w obronie których jakoby występuje. Tego uczy nas również nasza własna historia. Dzisiaj, kiedy premier polskiego rządu przedstawi Sejmowi informację dotyczącą Ukrainy, należy mieć jedynie nadzieję, że Jarosław Kaczyński powstrzyma się od rozgrywania tej kwestii na użytek wewnętrzny.
Mobilizacja opinii społecznej w Europie i politycznych liderów ze Stanami Zjednoczonymi i Rosją, nie tylko wstrzyma eskalację przemocy, ale pozwoli ustalić scenariusz demokratycznych przemian.
Oligarchowie i armia na razie milczą, ale wydaje się, że masa krytyczna została przekroczona w momencie, kiedy lider UDARU Witalij Kliczko opuścił rozmowy z Janukowyczem, gdy ten zażądał oczyszczenia Majdanu. Ośmiopiętrowy budynek Związków Zawodowych płonie od piwnic po dach. Trzeba zrobić wszystko, by ten ogień nie ogarnął rozdartej wewnętrzny konfliktem Ukrainy. Zwłaszcza, że punkty zapalne obejmują coraz więcej miast, szczególnie w miejscach choćby tylko symbolicznie kojarzonych z władzą.