Tydzień kluczowego rozstrzygnięcia
Czy ostatnie w tym roku posiedzenie EBC będzie tym, na którym M. Draghi nie zdoła zaskoczyć uczestników rynku? Nie jest to stwierdzenie, które łatwo przechodzi przez gardło, biorąc pod uwagę historię wystąpień Włocha na konferencjach prasowych, ale tym razem oczekiwania zostały rozbudzone na tyle, że nawet tak wytrawnemu graczowi może być trudno sprostać zadaniu utrzymywania presji na osłabienie waluty.
Praktycznie na każdej sesji w tym tygodniu zaplanowane są wydarzenia, które mogą poważnie wpłynąć na wyceny aktywów. Rozpoczynamy publikacją inflacji CPI z Niemiec za listopad (o 14.00), która jest preludium do środowego odczytu dla całej strefy euro. Także dziś istotne z punktu widzenia złotego finalne dane o PKB w III kw. oraz wstępne o inflacji konsumenckiej. Wtorek to dzień publikacji indeksów PMI/ISM dla przemysłu oraz wystąpienia publicznego J. Yellen. W środę obraduje Rada Polityki Pieniężnej, poznamy także informację prywatnej firmy ADP oszacowującą liczbę stworzonych w USA miejsc pracy. W czwartek długo oczekiwane i najważniejsze na przestrzeni końcówki roku (decyzja Fed jest mniej niepewna) posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego (EBC), na którym może dojść do rozszerzenia niekonwencjonalnych środków łagodzenia polityki pieniężnej (większość opowiada się za obniżką stopy depozytowej o 0,2 pkt. proc. do -0,4 proc. oraz zwiększeniem skali i wydłużeniem programu QE). Wreszcie w piątek Departament Pracy opublikuje informację o zatrudnieniu w USA.
Można postawić tezę, że po pierwszej połowie grudnia, tj. posiedzeniu Rezerwy Federalnej, skończy się rok na rynkach finansowych. Będą one od tego czasu działać już w zupełnie innej rzeczywistości. Z całą siłą ujawnią się różnice w podejściu kluczowych banków centralnych świata do polityki pieniężnej. W USA rozpocznie się cykl monetarnego zacieśniania (pierwsza od 9 lat podwyżka stóp), w Europie EBC rozkręci machinę ultra łagodnego podejścia do polityki. Jeśli dotychczas rynki działały w środowisku oczekiwań, silniejszego lub słabszego antycypowania możliwych zmian kosztu pieniądza, od teraz trzeba będzie na poważnie zacząć funkcjonować w rzeczywistości drożejącego, amerykańskiego pieniądza oraz ponoszenia niemałych opłat za deponowanie pieniędzy w banku centralnym krajów strefy euro. Z czysto fundamentalnego punktu widzenia będzie to nadal promować inwestycje w dolary kosztem tych we wspólnej walucie.
W fatalnych nastrojach zakończyła ubiegły tydzień warszawska giełda. Wig20 zamknął się na poziomie najniższym od 6 lat (1936 pkt). Złoty wykonał próbę umocnienia do euro na bazie słabszego zachowania wspólnej waluty, ale ostatnie godziny należały do sprzedających. W dalszym ciągu kapitał zagraniczny omija nasz kraj. Słabnące surowce, metale przemysłowe, utrzymujące się ryzyko związane z decyzjami politycznymi oraz perspektywa obniżenia stóp procentowych przy zbliżających się podwyżkach w USA nie pozwalają złotemu wykazać wewnętrznej siły. Jest to przejściowe zjawisko, ale może potrwać kolejne kilka tygodni. Nadal zakładamy, że w 2016 r. kursy, szczególnie do europejskich walut, wahać się będą na znacznie niższych poziomach.
Damian Rosiński,
Dom Maklerski AFS