Trump sprzedaje amerykański gaz czy wzmacnia NATO?
Prezydent USA ma sporo racji. Niemcy, które opowiedziały się za sankcjami wobec Rosji po zajęciu przez nią w 2014 roku Krymu, nie zamierzają tych sankcji rozciągać na kontrakty, związane z importem rosyjskiego gazu. „Nord Stream 2 to najkrótsza droga dla gazu dostarczanego do Europy Środkowej. Zwiększy konkurencję i bezpieczeństwo dostaw” – powiedział w marcu b.r. Joachim Pfeiffer, polityk CDU specjalizujący się w sprawach energetycznych. Trump krytykuje projekt gazociągu łączącego przez Bałtyk Rosję z Niemcami i jego stanowisko w tej sprawie jest zbieżne z polskim.
Który gaz ma kupować Europa?
Wiarygodność wypowiedzi amerykańskiego prezydenta podważa jednak fakt, że na politykę zagraniczną patrzy on niemal wyłącznie z punktu widzenia interesów gospodarczych swojego kraju. Rosyjski gaz w Europie jest konkurencją dla gazu amerykańskiego, który Amerykanie zdecydowali się sprzedawać za granicę.
Rewolucja łupkowa (zastosowanie technologii szczelinowania hydraulicznego do eksploatacji niedostępnych dotychczas pokładów gazu i ropy) zmieniła sytuację energetyczną USA i świata. Między 2007 a 2014 r. wydobycie gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych rosło o 51 proc. każdego roku – wynika z danych U.S. Energy Information Administration (EIA). Przez kilka lat Stany Zjednoczone powstrzymywały się przed eksportem gazu, chcąc w ten sposób utrzymać niskie ceny surowca na rynku amerykańskim.
Na większą skalę rozpoczęły eksport w 2016 roku, a w roku ubiegłym sprzedały za granicą gaz skroplony, będący odpowiednikiem 20 mld m3. To oczywiście wciąż niedużo (Polska importuje ok. 10 mld m3 gazu rocznie) i eksport odbywa się przez jedyny terminal Sabine Pass w Luizjanie. Ale w ciągu kilku lat USA zwiększy swój eksport gazu do ok. 100 mld m3.
Gazprom sprzedał w 2017 roku do krajów Unii Europejskiej 158 mld m3 gazu. Odbiorcami gazu amerykańskiego są przede wszystkim: Korea Południowa, Chiny, Japonia i Meksyk. Dla Europy pozostanie go niewiele.
Gaz w USA jest tańszy niż w Europie – obecnie kosztuje ok. 100 dolarów za 1000 m3, wobec około 240 na giełdach Europy Zachodniej. Ale do ceny zakupu trzeba jeszcze dodać koszt skroplenia, transportu i ponownej gazyfikacji, czyli ok. 100 dolarów. Amerykański gaz może być więc nieco tańszy lub nieco droższy od tego, który kupujemy w Rosji – w zależności od dnia zakupu (ceny w Henry Hub w Luizjanie zmieniają się codziennie). Z pewnością jednak przez najbliższe 10 lat nie wyprze z Europy gazu rosyjskiego, a tym bardziej nie zmieni ujemnego bilansu handlowego USA.