Triumf kłamstwa

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

W państwie demokratycznym obywatel powinien mieć prawo do rozliczenia polityków z obietnic. U nas może to zrobić jedynie głosując na innych niż do tej pory. Ale i tych rozliczyć będzie mógł dopiero przy kolejnych wyborach. Kłamstwo trzyma się tak mocno, jak nigdy dotąd.

I tylko jak Thomas Merton (amerykański poeta, pisarz i duchowny – trapista) możemy zastanawiać się: Jak do tego doszło, że nasze wygodnie urządzone społeczeństwo utraciło zmysł wartości prawdy? Życie stało się tak łatwe, że sądzimy, iż można się już bez niej obejść. Kłamca nie potrzebuje już się obawiać, że jego kłamstwa doprowadzą go do śmierci głodowej. Gdyby życie było nieco trudniejsze i ktoś, komu nie można zaufać, niełatwo znajdowałby pracę i poparcie u ludzi, może nie oszukiwalibyśmy tak beztrosko siebie i innych.

I tylko pozostaje w nas, całkiem jak w Poncjuszu Piłacie, pytanie: Cóż to jest prawda? (J 18, 38). A w naszej polskiej rzeczywistości jedyną prawdziwą prawdą jest to, że nad Polską dopiero co przeszły nawałnice i narobiły wiele szkód.

Właściwie to do kłamstw powinniśmy się już przyzwyczaić. Choćby tylko z tego powodu, że stały się chlebem powszednim dla najwyższych w państwie urzędników, posłów, senatorów, marszałków, prezydentów, burmistrzów, wójtów, radnych (z reguły przy każdej ważniejszej sprawie do załatwienia bez-radnych), lekarzy, związkowców, dziennikarzy, prezesów… Wymieniać można by niemal bez końca. Rzecz jasna przywołani przeze mnie nigdy się ze mną nie zgodzą. I nawet ich rozumiem. Wszak, jako rzekł – podobno Jason Evangelu (piszę podobno, bo nie udało mi się tego sprawdzić) – Każda prawda ma dwie strony: moją i twoją. Ich prawda różni się zatem tak od mojej, jak i od prawdy sporej części ludzkości.

Takich mających dwie strony prawd jest wokół nas bez liku. Znakomitym tego przykładem mogą być rozgrywane właśnie igrzyska olimpijskie. Często słyszymy bowiem „olimpiada w Londynie”, a tymczasem (przynajmniej w starożytności) był to okres między igrzyskami olimpijskimi. Ale co się dziwić, skoro w słowniku PWN pod tym hasłem znajdziemy:

  1. «starogreckie igrzyska sportowe ku czci Zeusa»,
  2. «międzynarodowe zawody sportowe organizowane co cztery lata przez różne państwa»,
  3. «czteroletni okres pomiędzy starogreckimi igrzyskami, będący jednostką rachuby czasu w starożytnej Grecji»,
  4. «konkurs z różnych dziedzin wiedzy organizowany corocznie dla uczniów».

Nagle zatem, co za zaskoczenie, okazuje się, że każda prawda może być jak Świętowit (Światowit, Swantowit) słowiański bóg o czterech twarzach, i mieć nawet i tyleż stron. Czyż może zatem dziwić, że Stephen King (amerykański pisarz, autor głównie literatury grozy) stwierdził: Oszukujemy siebie tak często, że gdyby nam za to płacili, moglibyśmy się spokojnie utrzymać.

Jak zatem nie pogubić się w tym zalewie prawd? Cóż, wystarczy przypomnieć sobie słowa ks. prof. Józefa Tischnera: Góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: Świenta prowda, Tyż prowda i Gówno prowda. Najczęściej zaś z tą ostatnią mamy do czynienia. I to – niestety – jest świentom prowdom…