Marcowy spadek notowań głównych indeksów
Ubiegły miesiąc przyniósł straty na inwestycjach w akcje notowane na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. W dalszym ciągu niekorzystnie na polski rynek oddziałuje sytuacja na Ukrainie.
Ubiegły miesiąc przyniósł straty na inwestycjach w akcje notowane na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. W dalszym ciągu niekorzystnie na polski rynek oddziałuje sytuacja na Ukrainie.
W czwartek inwestorzy mieli dylemat, czy cieszyć się z gołębiego tonu, wyłaniającego się z protokołu z posiedzenia Fed, czy martwić załamaniem chińskiego eksportu i importu. Na głównych giełdach europejskich początkowa umiarkowana radość ustępowała miejsca obawom, ale brak zdecydowania widoczny był do końca dnia. Do myślenia dała też informacja o spadku liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do poziomu najniższego od czasów sprzed kryzysu finansowego.
Handel na przeważającej większości parkietów przebiegał w środę bez większych emocji i przy małej zmienności. Uspokojenie sytuacji dobrze inwestorom zrobiło, choć być może była to tylko cisza przed burzą, którą zawdzięczamy brakowi informacji z Ukrainy i oczekiwaniu na publikację protokołu z posiedzenie Fed. Nasz rynek nieoczekiwanie osłabł pod koniec dnia.
Pierwszy kwartał rozczarował warszawskich inwestorów. Choć główne indeksy zyskały na wartości, apetyty były większe, szczególnie w odniesieniu do segmentu dużych spółek. Nastroje się pogorszyły, a analitycy nie wróżą hossy w najbliższych miesiącach. Zagrożeń rzeczywiście nie brakuje, ale z pewnością będzie można znaleźć okazje do zarobku, a pesymizm często stanowi dobrą pożywkę dla byków.
Fatalne zakończenie piątkowej sesji na Wall Street i kolejne niepokojące wieści zza wschodniej granicy nie pozwoliły na kontynuację dobrej passy na giełdach. W Moskwie spadki sięgały chwilami 4 proc., na Ukrainie przecena przekraczała 2,5 proc. Mocno ucierpiał indeks we Frankfurcie, zniżkując pod koniec dnia o prawie 2 proc.
Po raz kolejny okazało się, że wydarzenia lub informacje uznawane za bardzo ważne i mogące przesądzić o losach rynków, wcale takimi się nie stają. Przełomu nie spowodowały ani czwartkowe posiedzenie EBC, ani piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Inwestorzy będą musieli poczekać więc na kolejne impulsy.
Wyjątkowo słabo prezentował się w czwartek nasz rynek, zarówno na tle głównych giełd, jak i parkietów regionu. Tym razem kiepskie nastroje dominowały we wszystkich segmentach. Warszawscy inwestorzy nie reagowali na popołudniowy wzrost optymizmu w najbliższym otoczeniu.
Środowa sesja nie przyniosła większych zmian na giełdach. Inwestorów nie były w stanie pobudzić do bardziej energicznego działania dane makroekonomiczne. Najwyraźniej postanowili poczekać z decyzjami do posiedzenia EBC i piątkowych publikacji dotyczących sytuacji na amerykańskim rynku pracy.
Głównymi hamulcowymi indeksu największych spółek były we wtorek banki, którym Goldman Sachs ściął ceny docelowe. Jest szansa, że dziś WIG20 odreaguje tę słabość, reagując na nowy rekord, ustanowiony przez S&P500. Coraz bardziej zasadne jednak staje się pytanie, czy Wall Street nie dojrzała do korekty. I jak na nią zareaguje nasz parkiet.
Ostatnia marcowa sesja przyniosła na warszawskim parkiecie niewielkie zwyżki, jednak bilans całego miesiąca nie wypadł najlepiej. WIG20 stracił 2,7 proc., mWIG40 poszedł w dół o niemal 3 proc., a MiS80 spadł aż o 6 proc. Znacznie lepiej prezentują się wyniki pierwszego kwartału, ale tylko w przypadku dużych i średnich spółek, których indeksy poszły w górę odpowiednio o 2 i 4 proc.
Piątkowa sesja nie zmieniła sytuacji na warszawskim parkiecie. Podobnie jak dzień wcześniej, byki utrzymywały niewielką przewagę przez większą część notowań, jednak z czasem jej skala się zmniejszała. WIG20 pozostawał daleko w tyle nie tylko za indeksem we Frankfurcie, ale także za zwyżkującym o 2 proc. wskaźnikiem w Budapeszcie. Podobnie jak w czwartek, słabość widoczna była w segmencie małych firm. O weekendowych nastrojach świadczyły nie tylko niewielkie zmiany wartości indeksów, ale także niskie obroty.
W czwartek złoty pozostał stabilny do euro, nieznacznie stracił do dolara i szwajcarskiego franka oraz znacznie mocniej przecenił się do funta.
Środowa sesja przyniosła kontynuację rozpoczętego dzień wcześniej rajdu. WIG20 już w trakcie pierwszej godziny handlu wyraźnie oddalił się na północ od naruszonego jedynie we wtorek poziomu 2400 punktów Tym razem lepsze nastroje dotarły także na rynek średnich firm. Nieco w tyle pozostawały jedynie małe spółki.
Z dużą chęcią warszawscy inwestorzy przystąpili do kupowania akcji blue chips. Sygnał do optymizmu dały papiery KGHM, które rosły w reakcji na wyraźną poprawę na rynku miedzi. Ale naśladowców nie brakowało. Pod koniec dnia trochę zwątpienia zasiał przebieg notowań za oceanem. Po początkowej zwyżce, tamtejsze byki dość łatwo oddawały pole.
Kolejny spadek aktywności gospodarczej w Chinach oraz gorsze niż oczekiwano dane z niemieckiego i amerykańskiego przemysłu zdominowały w poniedziałek nastroje inwestorów. Indeksy europejskie i tak trzymały się nienajgorzej, do czasu rozpoczęcia handlu na Wall Street. Na tym tle nasze wskaźniki ucierpiały tylko nieznacznie. Ta odporność na negatywny wpływ otoczenia może się jednak okazać krótkotrwała.
Mimo wysypu publikacji raportów finansowych, jedynie w przypadku nielicznych spółek obserwowano większe zmiany kursów akcji. Przez większą część dnia indeksy ulegały niewielkim zmianom. Podobnie było na większości parkietów. Dopiero ostatnia godzina, w trakcie której ustalano kursy rozliczenia instrumentów pochodnych, tradycyjnie przyniosła więcej emocji. Po końcowym fixingu główne indeksy wylądowały pod kreską.
W atmosferze niemal powszechnej w czwartek na naszym kontynencie niechęci do akcji, warszawskie byki postanowiły podciągnąć indeksy w górę. Trudno ocenić wiarygodność tego ruchu. Choć duże obroty mogą świadczyć o zaangażowaniu większego kapitału, prawdopodobnie zza granicy, nieufność budzić może fakt, że ten rajd ma miejsce w przeddzień wygasania kontraktów terminowych.
Na zachodzie wspinaczka, u nas osuwanie się indeksów, to najkrótszy obraz sytuacji na giełdach w pierwszej części dnia. Inwestorzy sprawiali wrażenie czekających na jakiś impuls. Nieoczekiwanie dla naszych graczy nadszedł z rynku surowców, a konkretnie miedzi. Spadek cen kontraktów na ten metal pogrążył akcje KGHM, a za nimi podążyły wszystkie wskaźniki.
Wobec wciąż niepewnej sytuacji przed mającym się odbyć w weekend referendum na Krymie, rynki nie były w stanie odważyć się na niewielkie choćby odreagowanie ostatnich spadków. Na naszym parkiecie szczególnie niepokojąco wyglądała sytuacja w segmencie małych i średnich spółek, których indeksy traciły niemal cały dzień po 2-3 proc.
W mBanku rozpoczyna się okres subskrypcji półtorarocznej lokaty inwestycyjnej Gorąca dwudziestka, z której potencjalny zysk może wynieść nawet 6 proc. w skali roku. Instrumentem bazowym jest kontrakt terminowy na indeks WIG20 lub inny zastępujący go indeks o najbliższym terminie wygaśnięcia, opublikowany przez Giełdę Papierów Wartościowych. Lokata objęta jest gwarancją kapitału.