Ropa tonie razem z rynkiem akcyjnym
Wydanie archiwalne dostępne jedynie w wersji podglądu pliku PDF.
Wydanie archiwalne dostępne jedynie w wersji podglądu pliku PDF.
Spotęgowany w Polsce kryzys konstytucyjny oraz idące w parze rysy na wizerunku naszego państwa wśród zagranicznych obserwatorów i przede wszystkim inwestorów, zaczyna zbierać żniwa także na rynku. Po dobrym okresie dla polskich aktywów, w którym zarówno nasza waluta jak i indeks WIG20 systematycznie wspinały się na coraz wyższe poziomy, nadszedł czas większego pesymizmu prowadzącego do odpływu kapitału z polskiego rynku. Kolejna agencja – tym razem Moody’s – ostrzegła, że trwający w Polsce kryzys konstytucyjny może mieć negatywny wpływ na rating naszego państwa, który zostanie opublikowany w maju.
Kolejna podwyżka stóp procentowych przez Rezerwę Federalną w USA jest spodziewana przez inwestorów dopiero w czerwcu 2017 roku – wynika z notowań kontraktów terminowych na stopę funduszy federalnych (FED Funds futures) na dzień 12 kwietnia.
Na rynku ropy naftowej od wielu miesięcy toczy się zaciekła batalia o zdobycie jak największego udziału. Producenci zrzeszeni w grupie OPEC cechują się najniższymi kosztami wydobycia, które są wykorzystywane jako najpotężniejsza broń w walce o udział w rynku. Na drugim biegunie znajdują się pozostali producenci – Stany Zjednoczone czy Rosja – których koszty wydobycia są znacznie wyższe, zatem obserwowane niskie ceny ropy naftowej mają zdecydowanie negatywny wpływ na kondycję sektora wydobywczego w tych państwach.
Amerykańska waluta była w ostatnim czasie pod presją sprzedających m.in. za względu na zdecydowane cofnięcie w oczekiwaniach odnośnie przyszłych podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Inwestorzy nie wierzą w ani jedną podwyżkę w tym roku i to nawet pomimo ostatnich projekcji Rezerwy Federalnej, że 2016 rok mógłby przynieść dwie podwyżki kosztu pieniądza za oceanem.
Trwający w polskiej gospodarce okres deflacji jest najdłuższy od około 60 lat. To jednak nie jest dostateczny argument dla Rady Polityki Pieniężnej, który sprawiłby, że poziom stóp procentowych w Polsce zostałby obniżony. Kolejny miesiąc z rzędu wszystkie stopy procentowe w Polsce zostały utrzymane na niezmienionym poziomie i tym samym NBP jest jednym z nielicznych banków centralnych, który nie zmienił polityki pieniężnej w trakcie ostatniego roku.
Po lepszym okresie dla inwestorów na rynku surowcowym nadeszło pogorszenie nastrojów, widoczne w notowaniach wielu towarów. Czwarty dzień z rzędu cena ropy naftowej spada i przez cały czas w przypadku ropy typu WTI jesteśmy świadkami ceny niższej od 40 USD. We wtorkowy poranek, przed godziną 10:00, za jedną baryłkę ropy WTI płaciliśmy 38,81 USD. Wydaje się, że wszyscy inwestorzy z niecierpliwością czekają na spotkanie największych producentów tego surowca, które ma się odbyć 17 kwietnia w stolicy Kataru. To na nim państwa grupy OPEC oraz pozostali wydobywcy – w tym Rosja – mogą osiągnąć porozumienie w sprawie ewentualnego ograniczenia obecnego poziomu, który odpowiada za potężną nadpodaż obserwowaną od wielu miesięcy na rynku ropy naftowej. Jednak do tego wydarzenia pozostało jeszcze trochę czasu, w którym inwestorzy będą skupiali się na pozostałych danych napływających z rynku ropy. Dzisiaj o godzinie 22:35 agencja API opublikuje cotygodniową informacje nt. zmiany zapasów „czarnego złota”, natomiast jutro o godzinie 16:30 agencja EIA przedstawi swoje dane dotyczące zapasów ropy w amerykańskich magazynach. W obydwu przypadkach konsensus ekonomistów spodziewa się przyrostu zapasów w stosunku do ubiegłego tygodnia.
Ostatni dzień w tym tygodniu rozpoczyna się od typowo świątecznych nastrojów. Handel na większości giełd na świecie – Stany Zjednoczone, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Polska, Australia – pozostaje zamknięty, jedynie inwestorzy na niektórych azjatyckich parkietach mogli dokonywać transakcji. Zmienność w trakcie sesji azjatyckiej była niższa, jednak to nie przeszkodziło inwestorom, aby wypracować zyski na koniec tygodnia. Japoński Nikkei 225 wzrósł o 0,65%, natomiast Shanghai Composite zyskał 0,61%.
Dolar amerykański mocno tracił w reakcji na ostatnie posiedzenie Rezerwy Federalnej, na którym zostały obniżone projekcje dla ścieżki podwyżek stóp procentowych. Reakcja rynkowa wydawała się nieco zaskakująca, ponieważ i tak wszyscy spodziewali się już wcześniej obniżenia projekcji, ale faktycznie dosyć gołębie nastawienie było wyczuwalne.
Nowy tydzień rozpoczął się od wyprzedaży funta na szerokim rynku, przede wszystkim w wyniku najnowszych informacji z Wielkiej Brytanii związanych z opuszczeniem przez to państwo Unii Europejskiej. Pierwszą z nich jest publikacja statystyk biura CBI, według których „Brexit” może spowodować straty dla brytyjskiej gospodarki na poziomie 100 miliardów funtów, co byłoby ogromnym wstrząsem dla drugiej największej gospodarki wspólnoty europejskiej. Druga informacja jest kategorii politycznej.
Marcowe posiedzenie Rezerwy Federalnej zakończyło się bardzo gołębimi komunikatami i projekcjami. Oznacza to, że FED z ostrożnością będzie podchodzić do podwyżek stóp procentowych w najbliższych latach, rewidując swoje zapatrywania w dół względem projekcji z grudnia 2015.
Złoty umocnił się w poniedziałek względem euro do poziomów, które były ostatnio obserwowane 4 stycznia bieżącego roku. Poniedziałkowe minimum do godziny 19:04 zostało wyznaczone na poziomie 4,2734.
Dzisiejsza sesja azjatycka ponownie przyniosła mieszane nastroje na giełdach. Niecały jeden procent zyskiwał indeks Shanghai Composite, natomiast Nikkei225 tracił 0,85%; a Hang Seng 1,15%. Jeszcze gorzej wyglądały notowania w Australii, gdzie indeks S&P/ASX 200 tracił ponad 2% za sprawą największej przeceny akcji BHP Billiton od 2008 roku. Ten największy na świecie konglomerat wydobywczy tracił aż 8,2%. W tle spadków ponownie zwiększona awersja do ryzyka i kontynuacja przeceny surowców, w tym ropy naftowej.
Nieudana końcówka udanego tygodnia odchodzi w niepamięć wraz z poniedziałkowym otwarciem rynków. Nastroje w Azji ponownie się polepszyły dzięki wydarzeniom w Chinach i przerwaniu wzrostowej passy jena. Na rynku walutowym cały czas w centrum uwagi znajduje się funt, któremu porozumienie na szczycie UE niewiele dało.
Cena złota liczona w dolarach amerykańskich wzrosła od początku roku o ponad 17 proc. Cena złota liczona w złotych wzrosła niewiele mniej, ponieważ aż 16 proc. i zbliżyła się do poziomów obserwowanych ostatnio na przełomie 2014 i 2015 roku.
Czwartek rozpoczyna się od pogłębienia strachu i pesymizmu, które od początku roku zdominowały nastroje panujące na rynkach. Idealnym zobrazowaniem obecnego sentymentu inwestorów jest jen japoński, zaliczany do grupy najbezpieczniejszych aktywów, który w ciągu ostatnich 10 dni umocnił się w stosunku dolara amerykańskiego o ponad 6%. Rekordowe spadki na parze USDJPY wyprowadziły jej kurs do poziomu 110,90, najniższego od października 2014 roku. Inwestorzy na japońskiej mogą przynajmniej na jeden dzień odetchnąć od tego co w ostatnim czasie dzieje się na rynkach, jako że w Japonii trwa święto państwowe i handel giełdowy pozostaje zamknięty. Jeżeli jednak obecna sytuacja na giełdach i pozostałych rynkach utrzyma się do jutra, to wznowienie notowań indeksu Nikkei 225 może być bardzo nieprzyjemnym i pamiętnym doświadczeniem.
Sytuacja na rynku globalnym staje się coraz trudniejsza. Mocne spadki zagościły na wszystkich parkietach, a sektor bankowy jest pod coraz większym ostrzałem. Obawy dotyczące wypłacalności Deutsche Banku czy kilku poszczególnych banków europejskich doprowadziły do kryzysu zaufania wśród instytucji finansowych. Już teraz widać znaczący wzrost kosztu pieniądza na rynku bankowym, a ostatni raz taką sytuację obserwowaliśmy podczas kryzysu europejskiego i wcześniej kryzysu na rynku nieruchomości.
Złoty, jako waluta gospodarki wschodzącej zaliczana do tzw. koszyka emerging markets, traciła na wartości ze względu na zwiększenie awersji do ryzyka wśród globalnych inwestorów. Ci zwrócili się ochoczo m.in. w stronę amerykańskich obligacji, złota czy walut takich jak jen czy frank szwajcarski, a odsunęli się m.in. od walut emerging markets, w tym złotego.
Nowy tydzień rozpoczyna się od niskiej zmienności i spokoju panującego wśród inwestorów, zarówno na rynku giełdowym jak i na rynku walutowym. Podczas sesji azjatyckiej handel odbywał się jedynie na nielicznych giełdach, a większość z nich pozostała zamknięta w związku ze świętami odbywającymi się w Chinach oraz Nowej Zelandii.
Zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w styczniu wyniosła 151 000 – był to wynik znacznie gorszy od konsensusu ekonomistów oraz od odczytu z grudnia ubiegłego roku, który dodatkowo został zrewidowany w dół do poziomu 262 tysięcy. Szczegółowe dane przedstawione przez amerykański urząd Bureau of Labor Statistics pokazują, że zatrudnienie rosło w wielu branżach, jednak największy wzrost przypadł na sektor handlu detalicznego, w którym w styczniu przybyło 58 000 nowych miejsc pracy. Na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy liczba zatrudnionych w branży handlu detalicznego wzrosła o 301 000, przy czym za połowę wzrostów odpowiadają sklepy ogólnospożywcze oraz te działające w branży motoryzacyjnej – dealerzy samochodowi oraz sklepy z częściami zamiennymi.