Duda: sądziłem, że pozytywne opinie NBP i KNF ułatwią przyjęcie ustaw frankowych
Prezydent Andrzej Duda nadal liczy na uchwalenie ustaw frankowych, które od dawna są w Sejmie.
Prezydent Andrzej Duda nadal liczy na uchwalenie ustaw frankowych, które od dawna są w Sejmie.
Gdy w połowie stycznia 2015 roku Narodowy Bank Szwajcarii przestał bronić franka przed aprecjacją i w ciągu jednego dnia kurs waluty tego kraju skoczył w relacji do złotego z 3,54 do 4,30, a w kolejnym dniu osiągnął poziom 4,33, wydawało się, że kryzys finansowy w krajach, w których banki udzielały kredytów we frankach szwajcarskich jest nieunikniony.
Prezydencki projekt nowelizacji ustawy o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej zyskał pozytywną ocenę rządu, wynika z dokumentu Rady Ministrów, opublikowanego na stronie Sejmu.
W styczniu 2018 r. minęły 3 lata od momentu, kiedy Szwajcarski Bank Narodowy podjął decyzję o uwolnieniu kursu franka. Przez ten czas wokół kredytów frankowych narosło wiele mitów i nieporozumień.
Profesor Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej w rozmowie z Robertem Lidke.
Z dr Przemysławem Barbrichem ze Związku Banków Polskich rozmawia Robert Lidke
Pierwsze dni stycznia przynoszą pogłębienie spadków franka. Szwajcarska waluta jest o 1 proc. poniżej wartości z końca grudnia i prawie 15 proc. w porównaniu do początku zeszłego roku. Co wpłynęło na znaczne zmiany i czy frankowicze mogą liczyć na kolejne spadki?
Bank BPH zadecydował o przedłużeniu pakietu pomocowego tzw. sześciopaka dla osób spłacających kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich do końca czerwca 2018 r.
Systematycznie maleje kwota do spłaty z tytułu kredytów mieszkaniowych, zaciągniętych w szwajcarskiej walucie. Obecnie do spłaty pozostaje 114,03 mld zł. i jest to o 6,8% mniej niż w czerwcu br. Jednocześnie, aktualne całkowite zadłużenie kredytobiorców frankowych z tytułu wszystkich posiadanych produktów kredytowych wynosi 141,60 mld zł, co stanowi wartościowo 24% zadłużenia wszystkich kredytobiorców w Polsce. Na dzień 08.12.2017 r. kurs złotego do franka wynosi 3,59 zł, czyli najmniej od „pamiętnego” stycznia 2015 r.
Kurs franka spadł poniżej 3,60 zł po raz pierwszy od tzw. czarnego czwartku. Dodatkowo minimalnie spadł w ostatnim czasie także LIBOR CHF. Z wyliczeń Expandera wynika, że dzięki temu rata kredytu w tej walucie, zaciągniętego w styczniu 2008 r., jest już tylko o 50 zł wyższa niż na początku spłaty. Nadal wysokie jest jednak zadłużenie wyrażone w złotych. Co więcej, niskie obecnie raty mogą istotnie wzrosnąć, gdyby Szwajcarzy podwyższyli stopy procentowe.
Coraz więcej faktów przemawia za tym, że wszystko co najgorsze jest już poza frankowiczami. W poniedziałek 27 listopada spadający kurs franka szwajcarskiego przebił próg 3,60 zł, zaś analitycy wskazują, że nie jest to jeszcze koniec trendu. Powoli więc sytuacja wraca do stanu sprzed czarnego czwartku 15 stycznia 2015 r. Dzieje się to bez zapowiadanej przez prezydenta pomocy. Jedyny problem, z którym zresztą trudno będzie się uporać, to wzrost zadłużenia wywołany gwałtownym spadkiem wartości nieruchomości.
Wszyscy są zadowoleni z taniejącego franka, ale nie wiadomo, jak długo ta radość potrwa. Zamiast cieszyć się, być może ulotną chwilą, warto zastanowić się, czy nie wykorzystać sytuacji do przynajmniej częściowego zmniejszenia kosztów i ryzyka związanych z kredytami walutowymi.
Prezydencki projekt ustawy mającej przybliżyć rozwiązanie problemu kredytów walutowych, został skierowany do Sejmu niemal równo w dziewiątą rocznicę ustanowienia przez kurs franka szwajcarskiego najniższego w historii poziomu. Przeciętny kredytobiorca znajduje się w połowie okresu spłaty zadłużenia. Łatwo dokonać jej bilansu, trudniej o prognozę na następną połowę.
Dawno temu jeden z tekstów na temat epopei frankowiczów zatytułowałem „Neverending story”. Wygląda na to, że się nie myliłem. Oto mamy kolejną propozycję pomocy. A dokładnie (signum temporis!) – nowelizację już istniejącej. Oto prezydent postanowił – zapewne dlatego, że żadna z dotychczasowych wersji pomocy nikogo nie zadowalała, a możliwości zostaje coraz mniej – poprawić zapisy Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Jak najbardziej słusznie.
W ciągu niespełna 14 miesięcy obowiązywania znowelizowanej ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ponad sto razy skorzystał z prawa do wyrażenia tzw. istotnego poglądu w sprawie – przypomina UOKiK. Opinie te miały zastosowanie do spraw, w których stroną były podmioty z sektora finansowego (banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i instytucje pożyczkowe), jednak zgodnie z prawem istotny pogląd może być wyrażony w dowolnym postępowaniu sądowym dotyczącym obszaru ochrony konkurencji i konsumentów.
Pomimo utrzymującego się otoczenia niskich stóp procentowych i związanego z tym zjawiskiem, zauważalnego obniżenia rentowności polskich banków, ich płynność i poziom skapitalizowania pozostaje na wysokim poziomie – twierdzą eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego w opublikowanym właśnie raporcie na temat kondycji polskiej gospodarki.
Jak wynika z analizy Biura Informacji Kredytowej, rośnie liczba osób obsługujących kredyty mieszkaniowe i kwota ich zadłużenia, ale dotyczy to tylko kredytów złotowych. Liczba kredytobiorców walutowych stale spada, ich zadłużenie w przeliczeniu na złote zmienia się wraz z wahaniami kursowymi, ale generalnie pozostaje na stałym poziomie. Osób z mieszkaniowymi kredytami złotowymi przybyło 26,2 tys., walutowców było w grudniu w porównaniu z wrześniem o 9,5 tys. mniej, a frankowiczów – mniej o 8,5 tys.
Słuchać i rozumieć klienta, odpowiadać na potrzeby, dostosowywać ofertę… – to slogany mówiące jak blisko potencjalnych odbiorców swoich usług chcą być firmy. Nie lada zagwozdkę mają wielkie korporacje, bo z okien najwyższych pięter biurowców widok ulicy rozmywa się, chodnik przemierza kropka, nie człowiek – każdy z nas.
Jaki był miniony rok dla polskiej bankowości? Niepokojący? Stabilny? Mogło być gorzej? A może wcale mamy za sobą całkiem niezłe 12 miesięcy…
Z mec. Jerzym Bańką, wiceprezesem Związku Banków Polskich, rozmawiał Karol Jerzy Mórawski.
Wprowadzające do
dyskusji pytanie
red. Huberta Biskupskiego,
czy
uzasadniony jest zapis w ustawie
prezydenckiej, że „mieszkaniowe
kredyty walutowe nimi nigdy nie
były z prawnego i ekonomicznego
punktu widzenia”, rozpoczęło
ożywioną dyskusję prezesów banków
oraz przedstawicieli NBP,
PTE oraz ZBP.
Prawicowy publicysta oddaje głos Krzysztofowi Pietraszkiewiczowi, prezesowi Związku Banków Polskich. Jak to wytłumaczyć?
Były propozycje ulżenia doli frankowiczów autorstwa poprzedniej koalicji rządowej. Była propozycja nowego prezydenta (pierwsza), z „kursem sprawiedliwym”. Obie zaginęły w pomroce dziejów, poddane miażdżącej krytyce przez Komisję Nadzoru Finansowego. Banki miały swoją ofertę. Teraz mamy kolejne pomysły.
Własne mieszkanie to wciąż dla Polaków synonim stabilizacji, bezpieczeństwa, statusu ekonomicznego i społecznego, dotyczy to także mieszkań zakupionych na kredyt. W Polsce w porównaniu do krajów zachodnich takich jak np. Niemcy mniej osób wynajmuje mieszkanie a 80% właścicieli nieruchomości w Polsce zamieszkuje w swoim mieszkaniu. Biuro Informacji Kredytowej od lat odnotowuje bardzo dobrą jakość obsługi kredytów mieszkaniowych zarówno złotowych jak i walutowych. Dobra jakość portfela mieszkaniowego wynika z rzetelnej spłaty rat kredytowych. Na ponad 2,187 mln obecnie czynnych kredytów mieszkaniowych tylko w przypadku 1,4% występuje opóźnienie w spłacie powyżej 90 dni. Szczególnie wysoką jakością obsługi charakteryzują się kredyty mieszkaniowe zaciągnięte w CHF, nawet w przypadku kredytów zaciągniętych na wysokie kwoty.
6 września 2016 r. podczas XXVI Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdrój Związek Banków Polskich opublikował trzecią edycję raportu „Polska i Europa – wyzwania i zagrożenia”. Raport odnosi się do najważniejszych wskaźników gospodarczych w ujęciu makroekonomicznych oraz przedstawia kondycję sektora finansowego w Polsce na tle Europy. Spadek rentowności banków, wzrost kosztów funkcjonowania systemu i perspektywa nadmiernej regulacji – to najważniejsze wnioski z treści opracowania.
Budżet, wyciek danych, Trybunał, frankowicze… O tym nie napiszę, bo – jak wiele innych osób – mam tego serdecznie dosyć. Podobnie jak kilkudziesięciu innych tematów, które przewijają się w mediach wszelkiej proweniencji. Najchętniej zamknąłbym się gdzieś, gdzie ten zgiełk nie dociera, obłożył książkami (prawdziwymi, nie elektronicznymi) i przeczekał.
No i mamy ustawę frankową. W projekcie – i według najbardziej zainteresowanych, w tymże projekcie powinna pozostać. Dotyczy bowiem tylko spreadów, nie zawiera natomiast – jak obiecywano – obowiązkowego przewalutowania kredytów we frankach na złote. Zatem według stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu: „stanowi wielostronne zagrożenie dla polskiej gospodarki, a w konsekwencji wszystkich obywateli”. Co więcej – jest sprzeczna z Konstytucją. Myślę, że jest to koronny argument ZA jej przyjęciem. Bo przecież Konstytucja jest zła i trzeba ją zmienić.
Walutowe kredyty hipoteczne nie generują obecnie ryzyka dla stabilności polskiego stabilności polskiego systemu finansowego – twierdzi prezes Narodowego Banku Polskiego i przewodniczący Komitetu Stabilności Finansowej w zakresie nadzoru makroostrożnościowego prof. dr hab. Adam Glapiński.
Decyzja Brytyjczyków z 23 czerwca 2016 roku o opuszczeniu Unii Europejskiej wywołała panikę na rynkach kapitałowych i gwałtowny spadek wartości funta brytyjskiego. Inwestorzy przenieśli kapitał na bezpieczniejsze dolary, franki szwajcarskie i złoto, dlatego ich kursy gwałtownie wzrosły. Kredytobiorcy frankowi z niepokojem spoglądali na notowania kursu franka szwajcarskiego, który 24 czerwca poszybował do 4,23 zł, co było najwyższym kursem od stycznia 2015 roku, czyli od „uwolnienia” kursu franka przez tamtejszy bank centralny, jednak dużo niższym niż prognozy na wypadek Brexitu, które oscylowały w granicach 4,40 – 4,70 zł. W kolejnych dniach sytuacja się ustabilizowała i aktualnie kurs waha się w zakresie 4,05 – 4,10 zł.
W przededniu referendum w Wielkiej Brytanii prawdopodobieństwo Brexitu – bazujące na zakładach bukmacherskich – wynosiło zaledwie kilkanaście procent. Również inwestorzy nie wierzyli w zwycięstwo obozu „Leave”. Na przekór powszechnemu optymizmowi, Brytyjczycy zdecydowali się opowiedzieć za opuszczeniem Unii Europejskiej.