Spadek cen ropy pogłębi deflację w Polsce
Złoty był w piątek wyraźnie mocniejszy, spadając poniżej dolnej granicy pasma wahań z poprzednich dni – 4,28 zł za euro. Trudno zidentyfikować jednoznaczną przyczynę.
Złoty był w piątek wyraźnie mocniejszy, spadając poniżej dolnej granicy pasma wahań z poprzednich dni – 4,28 zł za euro. Trudno zidentyfikować jednoznaczną przyczynę.
Czy w nowym roku czeka nas operacja luzowania ilościowego – i to na skalę ogólnoeuropejską? Ewentualności takiej nie wykluczył szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi. W wywiadzie, udzielonym 2 stycznia tego roku niemieckiej gazecie „Handelsblatt”, prezes EBC stwierdził, że nie da się wykluczyć ryzyka deflacji w całej strefie euro.
Dziś ważna będzie publikacja wstępnych danych o inflacji w strefie euro za grudzień o godz. 11.00 (konsensus: 0 proc.). Bardzo możliwe, że dane będą niższe od konsensusu i strefa zanotuje deflację. O godz. 14.30 pojawią się dane firmy o ADP o zatrudnieniu w sektorze prywatnym w USA w grudniu (konsensus: 225 tys.), które bywają traktowane jako przygrywka przed najistotniejszymi danymi z całej gospodarki, które pojawią się w piątek. O 20.00 pojawi się dziś relacja z ostatniego posiedzenia komitetu Fed, w której rynek będzie szukał informacji, kiedy Fed planuje pierwszy raz podnieść stopy procentowe. Publikacja może mieć wpływ na kurs dolara.
Od 2004 zł przeciętnej emerytury, poprzez prawie pół biliona złotych zadłużenia Skarbu Państwa, aż do 700 000 mieszkań w budowie – GERDA BROKER przedstawia szesnaście kluczowych liczb, za które zapamiętamy rok 2014.
Mijający rok kończymy w otoczeniu spadających cen ropy, a także globalnych obaw deflacyjnych, umacniającego się dolara i zapowiedzi luzowania ilościowego w Europie. Jaki będzie 2015 r. na rynkach kapitałowych, opowiada Zbigniew Jakubowski, wiceprezes zarządu Union Investment TFI.
Analitycy BESI Grupo Novo Banco dnia 12 grudnia b.r. wydali rekomendacje dla następujących spółek sektora sprzedaży detalicznej: Eurocash/Emperia/LPP/CCC.
Klęska szwajcarskiego ruchu na rzecz zwiększania rodzimych rezerw zdeponowanych w złocie przyniosła nieoczekiwane efekty. Ubiegły tydzień zakończyliśmy wyraźnie nad kreską z wynikiem $1192,50 za uncję. W ciągu ostatnich 5 dni notowań najbardziej wprawni inwestorzy mogli liczyć na zyski sięgające nawet $40 z każdej uncji królewskiego kruszcu.
Oczekiwane realne zyski z lokat to aktualnie 1,01 proc.- pokazują ostatnie notowania Indeksu Realnego Oszczędzania BGŻOptima. To wynik wyraźnie lepszy niż przed miesiącem, kiedy to wskaźnik wynosił 0,81 proc.
Ponad procent w minionym tygodniu zyskali posiadacze złota. Udany był zwłaszcza piątek, w trakcie którego kruszec poszedł w górę z 1160 do 1190 dolarów za uncję. Bardzo ciekawy był właściwie cały tydzień, zwłaszcza na rynku krajowym – głównie za sprawą zaskakujących danych o zmianie cen i PKB oraz niedzielnych wyborów samorządowych.
Poprzednie władze UE w ciągu ostatniego roku urzędowania parokrotnie dały sygnał, że trzeba zając się kwestią narastających społecznych nierówności. Niewykluczone, że będzie to ważny punkt agendy nowej Komisji, Rady i Parlamentu. Badania pokazują, że Europejczycy cierpią na „genetyczną chorobę” – wyczulone poczucie sprawiedliwości społecznej.
Na listopadowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się na kolejną obniżkę stóp procentowych NBP. Decyzja ta jest dużym zaskoczeniem dla rynku, ponieważ większość ankietowanych ekonomistów prognozowała spadek stóp o 0,25 pkt. proc., a część inwestorów oczekiwała nawet głębszego cięcia. Brak redukcji może wynikać z nieco lepszych ostatnich danych dotyczących koniunktury (wskaźnik PMI w październiku 51.2 pkt.).
Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o pół punktu. Swoją decyzję tłumaczyła koniecznością reakcji na deflację w Polsce. Zjawisko to, niewątpliwie korzystne w krótszym okresie, może przysporzyć wielu kłopotów gospodarce, gdyby trwało zbyt długo. Czy zatem średni spadek cen produktów powinien wpłynąć na naszą strategię inwestycyjną, układaną w dłuższym horyzoncie czasowym? Powinniśmy przeczekać trudny okres czy gruntownie zmienić strukturę naszego portfela inwestycyjnego? Odpowiedzi na te pytania zależą od wielu czynników.
Polska staje przed coraz większymi wyzwaniami politycznymi, gdyż gospodarka trzonu Europy wyraźnie zwalnia. Również sama gospodarka Polski wykazuje oznaki zmęczenia, a także wyraźne tendencje deflacyjne – wrześniowy główny wskaźnik CPI spadł do rekordowo niskiego poziomu -0,3%, i to jeszcze zanim w październiku nastąpił ogromny spadek cen surowców energetycznych.
We wrześniu po raz trzeci z rzędu mieliśmy do czynienia z deflacją. Nie przeszkodziło to w niewielkim wzroście kosztów utrzymania mieszkania pomimo taniejących mebli, sprzętu AGD i niektórych nośników energii. Na ten cel statystyczna czteroosobowa rodzina wydaje około 885 zł miesięcznie, czyli prawie tyle samo co w styczniu – wynika z szacunków Lion’s Bank.
Polskie banki, podobnie jak czeskie i słowackie, czekają dwa, trzy lata łatwego i nudnego ciułania wciąż większych i większych pieniędzy – jeśli oczywiście powolne ożywienie w strefie euro się utrzyma i uniknie ona deflacji oraz recesji. Ciekawie będzie na południu naszego regionu – w Słowenii, Chorwacji, Rumunii, Bułgarii i na Węgrzech. Tam nadejdzie czas na fuzje.
Choć przed zbliżającym się posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej jest niemal pewne, że dojdzie do obniżki stóp procentowych, nie oznacza to, że wiadomo jaka będzie jej skala. Co więcej, nie ma pewności w kwestii dalszych ruchów. Część ekspertów spodziewa się, że w tym cyklu stopy mogą spaść łącznie nawet o 1 punkt procentowy. Taki scenariusz wydaje się jednak zbyt radykalny.
Obecnie panuje powszechne przekonanie, że w Europie peryferyjnej zachodzą strukturalne zmiany, a kombinacja kilkuletniego „zaciskania pasa” oraz deregulacji zaczyna przynosić korzystne rezultaty w takich krajach, jak Hiszpania czy Portugalia. Włochy także najwyraźniej zmierzają w kierunku bardziej reformatorskiej polityki. Jednocześnie pojawia się coraz więcej powodów do obaw o tempo rozwoju gospodarczego.
Rynek stopy procentowej
Na koniec IV kw. 2014 r. spodziewamy się spadku rentowności polskich obligacji skarbowych w sektorze 2-letnim do 1,80%, w 5-letnim do 2,20% i 10-letnim do 2,90%. Tym samym zakładamy wystromienie krzywej dochodowości.
Stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego są najniższe w historii. To oczywiście przekłada się na nominalne oprocentowanie lokat. Jak to możliwe, że mimo wszystko zysk z depozytów jest coraz wyższy? Raport Realnie jest coraz lepiej, przygotowany przez analityków porównywarki finansowej Comperia.pl, wskazuje odpowiedź.
Analiza Euler Hermes – firmy ubezpieczającej transakcje, dostarczającej raporty handlowe i odzyskującej należności.
Włoska gospodarka, m.in. w wyniku sytuacji ekonomicznej i geopolitycznej u naszych wschodnich sąsiadów, awansowała pod względem wartości eksportu na piątego partnera handlowego Polski, zastępując na tym miejscu Rosję.
Zakładane przed rokiem 12 miesięczne depozyty bankowe przyniosły średnio 2,32 proc. realnego zysku. To doskonały obraz tego, że nawet przy niskim oprocentowaniu, z jakim mieliśmy do czynienia już w zeszłym roku, nie warto rezygnować z oszczędzania na lokatach.
Z opublikowanych w zeszłym tygodniu statystyk jasno wynika, że mamy do czynienia ze spowolnieniem w polskiej gospodarce. Potwierdzenie tego faktu znajdziemy w danych z produkcji przemysłowej (lipcowy wzrost o 2,3% r/r) i produkcji budowlanej (wzrost zaledwie o 1,1% r/r). Sytuacja na rynku pracy poprawia się, co jest efektem dobrej koniunktury w minionym czasie, a nie odzwierciedleniem bieżącej. Dość oczywista jest także pogłębiająca się presja deflacyjna. Po opublikowaniu lipcowych danych o spadku cen konsumenckich o 0,2%, negatywną tendencję potwierdził także spadek cen w przemyśle o 2,0%. Presja deflacyjna zaczyna być w końcu zauważalna przez członków polskiego banku centralnego (NBP).
Z punktu widzenia oszczędzających, deflacja jest zjawiskiem bardzo korzystnym. Nie trzeba nawet nigdzie lokować pieniędzy, żeby ich realna wartość rosła. Jeśli jednak będzie trwała zbyt długo, stracić mogą na tym wszyscy.
Pomimo deflacji wciąż rosną koszty utrzymania domu. Ich miejsce jako najmocniej drożejącej kategorii inflacyjnej zajęła w lipcu łączność. Najmocniej tanieją natomiast edukacja, odzież i obuwie.
W lipcu według GUS-u średnie ceny konsumpcyjne były niższe o 0,2% od cen w lipcu rok temu. Technicznie oznacza to tzw. deflację. Głównym powodem takiego wyniku są duże spadki cen warzyw i owoców w ostatnich kilku miesiącach oraz brak presji płacowej i stabilny kursu złotego w ostatnich 12 miesiącach. Te dwa ostatnie czynniki utrzymują jednostkowe koszty produkcji na stabilnym poziomie. W dodatku mamy informacje o bardzo dobrych zbiorach zbóż nie tylko w Polsce, ale także w całej UE oraz w Ameryce Północnej. Te dobre zbiory mogą spowodować obniżkę cen żywności w okresie do następnego lata. Dla gospodarki niska czy zerowa inflacja jest dobrą wiadomością, bo podtrzymuje popyt i pozawala założyć, że niskie w tej chwili stopy procentowe będą nadal utrzymane.
Środowa sesja rozpoczęła się od publikacji danych obrazujących aktualną sytuację ekonomiczną w Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie w II kwartale PKB spadło z 6.1% r/r do -6.8% r/r. Nie ulega wątpliwości, że znaczące spowolnienie japońskiej gospodarki jest efektem podwyżki podatku VAT, która przyczyniła się do istotnego zmniejszenia konsumpcji prywatnej, odpowiadającej za około 60% tamtejszego PKB.
Dziś cała seria danych o PKB. Znamy już dane o PKB Francji (0 proc. kdk) i Niemiec (-0,2 proc. kdk). O 10.00 pojawią się dane z Polski (konsensus: 3,2 proc. rdr). Mogą one wpłynąć na oczekiwania dotyczące stóp procentowych, choć trzeba pamiętać, że dużo ważniejsze w tej kwestii powinny być miesięczne dane makro za lipiec, gdyż one wskażą, na ile osłabienie PKB jest kontynuowane w trzecim kwartale. O 11.00 poznamy dane ze strefy euro (konsensus: 0,1 kdk – pewnie wynik będzie niższy). O 14.00 pojawią się dane o inflacji bazowej w Polsce (konsensus: 0,4 proc.), a o 14.30 dane o nowych podaniach o zasiłek dla bezrobotnych w USA za ostatni tydzień (konsensus: 295 tys.)
Dziś o 14.00 GUS opublikuje dane o inflacji (konsensus: -0,2 proc., patrz kolejna strona), zaś NBP o bilansie płatniczym (konsensus co do salda obrotów bieżących: – 300 mln euro). O 11.00 pojawią się dane o produkcji przemysłowej w strefie euro za czerwiec (konsensus: 0,3 proc. mdm). O 14.30 zaś pojawią się dane o sprzedaży detalicznej w USA za czerwiec (konsensus: 0,2 proc. mdm).
Koniunktura w polskim sektorze przemysłowym, po roku poprawy, ponownie się pogarsza. To tworzy dla Rady Polityki Pieniężnej kolejny mocny pretekst do cięcia stóp procentowych.
Firmy leasingowe są barometrem gospodarki. Najnowsze wyniki raportu Keralla Reserch w części wykonanej na zleceni EFL1 wskazują na progres w inwestycjach branży budowlanej. Z badań wynika, że 9,2 proc. badanych zamierza zainwestować w sprzęt budowlany korzystając z leasingu.