Oczy zwrócone na ECB
W czwartek oczy całego walutowego świata będą zwrócone w kierunku Frankfurtu, gdzie o polityce monetarnej w strefie euro będzie decydował Europejski Bank Centralny. To będzie również główne wydarzenie dnia na rynku złotego.
W czwartek oczy całego walutowego świata będą zwrócone w kierunku Frankfurtu, gdzie o polityce monetarnej w strefie euro będzie decydował Europejski Bank Centralny. To będzie również główne wydarzenie dnia na rynku złotego.
Większość wczorajszych odczytów inflacyjnych z Wielkiej Brytanii była niższa od oczekiwań, jednak kluczowe dane – inflacja CPI oraz inflacja bazowa – nie zawiodły. Ceny mierzone wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych rosły o 3% w ujęciu rocznym. Inflacja CPI we wrześniu była najwyższa od 5 lat. Inflacja bazowa, lepiej pozwalająca mierzyć presję cenową utrzymuje się na wysokim poziomie 2,7% r/r.
Kurs funta spadł w środę do 4,77 zł i tym samym był on najtańszy od prawie miesiąca. W krótkim terminie spadki mogą być kontynuowane, ale jeszcze w tym roku notowania GBP/PLN powinny wrócić do poziomu 5 zł.
„Rada Polityki Pieniężnej postanowiła utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie” – taki komunikat słyszymy nieodmiennie od ponad dwóch lat i wszystko wskazuje na to, że będzie nam towarzyszył jeszcze nie raz. I choć nasze władze monetarne raczej nie mają szans na pobicie rekordu ustanowionego przez Komitet Otwartego Rynku amerykańskiej rezerwy federalnej, to krajowy rekord „bezczynności” dzierżą już od dawna.
Wtorek na krajowym rynku walutowym upływa pod znakiem niewielkich wahań kursów. Ma to związek ze dniem wolnym w USA. Inwestorzy też czekają na jutrzejszą publikację tzw. „minutek” Fed. Większych emocji nie budzi natomiast posiedzenie RPP.
Mamy dziś obfitujący w wydarzenia dzień w Azji. Trochę pozytywnych danych na temat produkcji zostało ujawnionych zarówno w Chinach, jak i Japonii, ale są one tylko wisienką na torcie. Chiny właśnie otworzyły swój, wart 9 bilionów dolarów, rynek papierów dłużnych dla zagranicznych kupców za pośrednictwem Hong Kongu. Teraz każdy, kto chce kupić chińskie obligacje może to zrobić nawet jeżeli nie jest obywatelem Chin. Jest to duża zmiana w kierunku otwarcia chińskich rynków dla globalnych inwestorów.
Wystarczyła nieco bardziej jastrzębia wypowiedź Draghiego i nieco mniej jastrzębia Yellen, żeby kurs EUR/USD poszybował w górę, odciskając tym samym silne piętno na notowaniach złotego. W najbliższych dniach rynki globalne wciąż pozostaną głównym drogowskazem dla krajowego rynku walutowego.
Notowania złota zakończyły miniony tydzień na remis. Uncja zamknęła handel w piątek lekko poniżej 1250 dolarów. „Winowajcą” okazał się drożejący dolar, który odreagował zeszłotygodniową przegraną Donalda Trumpa w amerykańskim Kongresie. Światowy popyt na złoto w nadchodzących tygodniach powinien pozostawać jednak mocny, ze względu na rozpoczęcie rozwodu Wielkiej Brytanii z Unią Europejską oraz nadchodzące wybory prezydenckie we Francji.
Analitycy różnie interpretują podwyżkę stóp procentowych przez Rezerwę Federalną w tym tygodniu oraz reakcję rynku na ten krok. Niektórzy są zdania, że silne zwyżki notowań ryzykownych aktywów w reakcji na podwyżkę są potwierdzeniem, iż inwestorzy są przeświadczeni, że Fed nigdy nie zagrozi silnie S&P 500, który jest postrzegany jako trzeci mandat banku.
Dobre nastroje zagościły na rynkach finansowych w reakcji na wczorajsze posiedzenie Fed i wyniki wyborów w Holandii. Korzysta na tym warszawska giełda i złoty.
Pięć wzrostowych sesji sprawiło, że kurs złota zakończył na plusie trzeci tydzień z rzędu. Uncja złota poszła w górę o grubo ponad 2 procent i na zamknięciu handlu w piątek wykreśliła pułap 1200 dolarów. To najwyższy poziom od listopada ubiegłego roku. Po drugiej stronie rynku znalazły się „amerykańskie” aktywa. Dolar, rentowności obligacji oraz notowania akcji na Wall Street zanotowały wyraźne spadki.
Dziś rano za dolara trzeba zapłacić ponad 4,22 zł. To o 7 gr więcej niż 24 godziny wcześniej. Ten skok w górę to reakcja wyniki posiedzenia Fed, które przyniosło nie tylko wzrost stóp procentowych, ale też zapowiedź 3. ich podwyżek w 2017 roku.
Wtorkowy poranek przynosi zatrzymanie umocnienia dolara, wyprzedaży obligacji i przeceny walut krajów zaliczanych do gospodarek wschodzących, a jednocześnie wzrostowe odreagowanie ostatnich spadków cen złota, srebra i ropy oraz niewielkie zmian na azjatyckich parkietach. O godzinie 07:50 kurs EUR/USD testował poziom 1,0750 dolara, USD/JPY 108,23 jenów, USD/PLN 4,11 zł, a CHF/PLN 4,1220 zł. Uncja złota kosztowała 1226,40 USD, a baryłka ropy Brent 45,08 USD. Japoński indeks Nikkei znajdował się na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia. Podobnie chińskie indeksy.
Wyrok nakazujący aprobatę parlamentu zanim dojdzie do uruchomienia procedury wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii nie wstrzyma Brexitu, ale jeszcze bardziej komplikuje sytuację kraju. Funt wiele już jednak nie straci. W centrum uwagi dziś publikacja amerykańskiego Departamentu Pracy.
Warunki gospodarcze powoli wracają do normalności. Globalna inflacja może przyspieszyć z powodu efektu bazy. Konkurencyjna dewaluacja walut nadal jest w cenie – co widać na przykładzie UK, strefy euro i Chin, które chcą w ten sposób zwiększyć swój udział w globalnym rynku. W Hiszpanii w końcu stworzono nowy rząd, co zmniejsza ryzyko kolejnego kryzysu politycznego w Europie, przynajmniej do 4 grudnia, gdy odbędzie się referendum konstytucyjne we Włoszech.
Lepsze od prognoz wskaźniki koniunktury wspierają w poniedziałek nastroje na rynkach finansowych. Giełdowe indeksy wyraźnie pną się do góry, zyskuje złoty, dolar nieco odreagowuje ostatnie umocnienie, natomiast ceny ropy, złota i miedzi po początkowych wahaniach pozostają stabilne. To będzie ciekawy tydzień na rynkach.
Od momentu ogłoszenia wyników czerwcowego referendum w sprawie Brexitu, funt stracił na wartości ponad 15 proc. w stosunku do większości walut na świecie. Mimo tak dużej przeceny wiele wskazuje, że to nie koniec problemów szterlinga. Przy niekorzystnym dla Wielkiej Brytanii scenariuszu niewykluczone, że będzie on wart tyle, co euro.
Inflacja konsumencka w Wielkiej Brytanii wzrosła we wrześniu o 1 proc., co jest najwyższym wzrostem od listopada 2014 roku. Wiadomość ta umocniła funta, który zyskał do głównych walut około 1 proc. Obecnie para GBPUSD handluje w okolicy poziomu 1,2290, para EURGBP w okolicy poziomu 0,8940 a para GBPJPY w okolicy poziomu 128 jenów. Funt umocnił się również o około 5 groszy do złotówki i handluje obecnie w okolicy 4,83 zł. Pomimo wzrostu inflacji ekonomiści spodziewają się, iż Bank Anglii mimo wszystko obetnie stopy procentowe z poziomu 0,25 proc. do 0,1 proc. na listopadowym posiedzeniu.
Polacy pracujący na Wyspach mogą czuć się rozgoryczeni. Jeszcze w listopadzie 2015 roku mogli każdego ciężko zarobionego funta wymienić po kursie 6,08 złotych. Obecnie to zaledwie 4 złote i 75 groszy, czyli aż o 21% niżej. A było jeszcze taniej.
Zamiast na dzisiejszych „payrollsach”, czyli danych o nowych miejscach pracy w USA, uwaga inwestorów skupia się dzisiaj na nocnym załamaniu na rynku funta, który w odniesieniu do dolara spadł poniżej poziomu 1,2000. Niektórzy tłumaczą to błędem algorytmów, jednak prawdziwe powody nie są jeszcze znane.
Przekaz globalnych banków centralnych jest jasny – polityka pieniężna musi zostać wsparta rządowymi działaniami fiskalnymi stymulującymi gospodarkę. Na szczęście, stopy procentowe znajdujące się na najniższych poziomach w historii sprawiają, że taki scenariusz jest możliwy.
Funt pozostał stabilny w reakcji na decyzję BoE, który pozostawił bez zmian zarówno wszystkie stopy procentowe (zgodnie z oczekiwaniami) jak i program skupu aktywów. Stosunek głosów wyniósł 9-0. Większość spodziewa się obniżenia stóp na posiedzeniu banku w listopadzie, jednak taki krok nie był oczekiwany we wrześniu.
Bank Anglii zgodnie z oczekiwaniami pozostawił stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie 0,25 proc. Na niezmienionym poziomie pozostawiono również skup obligacji rządowych i korporacyjnych. Natomiast w załączonych do decyzji „minutach”, członkowie Komitetu Polityki Monetarnej (MPC) wskazali na możliwość ponownej obniżki stóp jeszcze w tym roku, jeśli urzeczywistnią się ryzyka ekonomiczne związane z decyzją Wielkiej Brytanii o opuszczeniu Unii Europejskiej.
Tradycyjny letni „sezon ogórkowy” na europejskich rynkach finansowych nadszedł w tym roku dość późno i szybko się zakończył. Niektóre wydarzenia, które miały miejsce w miesiącach letnich, mogą mieć decydujący wpływ na kierunek, w jakim będą zmierzać rynki w najbliższym czasie. W związku z zaskakującym wynikiem czerwcowego referendum w Wielkiej Brytanii na korzyść Brexitu okazało się, że lipiec, który zwykle jest spokojnym miesiącem na europejskich rynkach, tym razem był wyjątkowo gorącym okresem zarówno dla uczestników głównego nurtu inwestycyjnego, jak i dla profesjonalnych inwestorów.
Po rozczarowujących deklaracjach i braku działań ze strony Europejskiego Banku Centralnego i w oczekiwaniu na zbliżające się posiedzenie Fed, w nadchodzącym tygodniu inwestorzy będą się koncentrować na danych dotyczących inflacji oraz produkcji przemysłowej.
Czy istnieje światło w tunelu dla globalnej gospodarki? Według wcześniejszych prognoz, latem globalny PMI miał się skurczyć, co byłoby wczesnym sygnałem nadejścia recesji. Jednak, w lipcu, wskaźnik wzrósł do najwyższego poziomu od trzech miesięcy – 51,4 punktu. Nie oznacza to jednak, że globalna gospodarka kroczy w odpowiednim kierunku. Indeks PMI Composite dla rozwiniętych gospodarek znajduje się nisko. Silniejszy od prognoz wzrost na rynkach wschodzących (wskaźnik PMI Composite dla tych rynków osiągnął 51,7 punktu) jest głównym czynnikiem, który spowodował wzrost globalnego indeksu PMI w lipcu. Nadal istnieje wiele zagrożeń i właśnie dlatego banki centralne pozostają w pogotowiu.
W ostatnim czasie USD znalazł się w centrum uwagi, ponieważ zanotował silne umocnienie w reakcji na piątkowe wystąpienie prezes Rezerwy Federalnej (Fed) Janet Yellen podczas konferencji w Jackson Hole, w Wyoming. Jednak ruch ten był znacznie silniejszy niż powinien, biorąc pod uwagę to, co faktycznie zakomunikowała Yellen. Prezes nieoczekiwanie rozpoczęła swoje wystąpienie pod tytułem „Opracowanie skutecznej polityki pieniężnej w przyszłości” od oceny obecnej sytuacji amerykańskiej gospodarki oraz prawdopodobieństwa podwyżki stóp procentowych.
Brytyjska waluta jest ostatnio bardzo zmienna, ale trudno się dziwić – funt pozostanie najbardziej niepewną główną walutą świata jeszcze najprawdopodobniej przez kilka lat. Nadal nie znamy żadnych szczegółów dotyczących wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Inwestorzy będą czekali na poznanie konkretnych ustaleń, a także na rozwój sytuacji gospodarczej na Wyspach. Do tego czasu na mocny wzrost kursu brytyjskiej waluty nie ma co liczyć.
W okresie letnim notowania na globalnych rynkach aktywów silnie wzrosły dzięki aktywności banków centralnych. Bank Anglii (BoE) uruchomił nową rundę luzowania ilościowego, aby złagodzić szok, który nastąpił po nieoczekiwanym wyniku referendum w sprawie Brexitu. Wynik referendum nie przełożył się na mniejsze zainteresowanie obligacjami i akcjami w Wielkiej Brytanii, co globalne rynki przyjęły z ulgą.
Wyeliminowanie ryzyka przewalutowania kredytów frankowych pozwoliło inwestorom odetchnąć z ulgą. Przełożyło się to na spore wzrosty na indeksie WIG 20, gdzie w poprzednim tygodniu jego kapitalizacja wzrosła o 3.73%. Tak dużych wzrostów na indeksie WIG 20 nie zaobserwowaliśmy od ponad 5 miesięcy. Ponadto globalni inwestorzy powoli zaczęli powracać na polski rynek, rentowność obligacji 10 letnich zaczęła spadać na coraz niższe poziomy, a rodzima waluta w dalszym ciągu się umacnia.