Szykujmy się na recesję

Szykujmy się na recesję
Witold Gadomski
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Wprawdzie gospodarka w krajach rozwiniętych rośnie w stabilnym, choć niezbyt wysokim tempie, ale coraz częściej pojawiają się ostrzeżenia o zbliżającej recesji.

Witold Gadomski: Dług publiczny w wielu krajach rozwiniętych sięga 100 % PKB, a stopy procentowe są tak niskie, że nie ma dużego marginesu na ich dalsze obniżanie i dlatego kolejny kryzys może być bardziej niszczący niż ten sprzed dziesięciu lat

Tygodnik „The Economist” zamieścił raport o „następnej recesji”, w którym przedstawia słabe punkty światowej gospodarki, które mogą być źródłem nagłego kryzysu finansowego i wynikającej z tego recesji. „Głęboka recesja zmniejszyłaby amerykańskie bogactwo o około 5 bilionów dolarów, powodując ogromne szkody nie tylko dla finansów państwa –  ostrzegł 9 października  MFW.

Fundusz, który na początku października miał swoje coroczne spotkanie (tym razem na Bali – wyspie należącej do Indonezji) obniżył prognozy dla globalnego PKB na rok 2019 o dwie dziesiąte punktu – do 3,7 %. Wskazał na rosnące napięcia handlowe jako przyczynę potencjalnego kryzysu, a także przewidywał wolniejszy wzrost w Stanach Zjednoczonych w przyszłym roku i później. Ekonomiści uważają, że  ryzyko recesji  w Stanach Zjednoczonych rośnie z powodu wielu czynników, w tym napięć handlowych i rosnących stóp procentowych.

Recesja czy katastrofa gospodarcza?

Głęboką światową recesję, na miarę katastrofy gospodarczej, przewiduje profesor Nouriel Roubini, znany z tego, że przewidział kryzys w 2008 roku. We wrześniu wraz ze swym współpracownikiem Brunello Rosa, napisał artykuł „Warunki do wybuchu kryzysu finansowego i recesji w 2020 roku”. „W  roku 2020 nastąpi kolejna dekoniunktura  i – inaczej niż w 2008 r. – rządy nie będą miały narzędzi by sobie z nim radzić” – napisali.

Roubini i Rosa, przestawili listę przyczyn kolejnego kryzysu. Wiele z nich dotyczy aktualnej polityki administracji Donalda Trumpa – nastawionej na protekcjonizm, niechętnej by pomagać krajom, zagrożonym finansowymi kłopotami. Wojna handlowa, a także wojna walutowa (gra na obniżenie wartości własnej waluty, by w ten sposób wspierać eksport) szkodzą całej światowej gospodarce.

Polityka Trumpa może być detonatorem światowego kryzysu, a największym problemem jest to, że rządy i banki centralne – inaczej niż w latach 2008-2009 – nie będą miały instrumentów by z kryzysem walczyć.

Za niskie stopy procentowe, zbyt wysoki dług publiczny

Wówczas praktycznie wszystkie kraje rozwinięte zastosowały impuls fiskalny, dopuszczając do znacznych deficytów w budżecie i wzrostu długu publicznego. Manewr ten zwiększył popyt wewnętrzny i  pozwolił złagodzić recesję, która trwała kilkanaście miesięcy, a nie kilka lat jak w latach 30. XX wieku.

Jednocześnie banki centralne obniżyły niemal do zera (w niektórych przypadkach poniżej zera) stopy procentowe i zastosowały niekonwencjonalną politykę pieniężną, by zachęcić do zaciągania kredytów i inwestowania. Drugi raz tych manewrów nie da się jednak powtórzyć, gdyż dług publiczny w wielu krajach rozwiniętych sięga 100 % PKB, a stopy procentowe i tak są niskie, i nie ma dużego marginesu na ich dalsze obniżanie. Dlatego kolejny kryzys może być bardziej niszczący niż ten sprzed dziesięciu lat.