Sztuczna inteligencja
Przyszło nam żyć w czasach, w których prywatności mamy jak na lekarstwo. Wszędzie wokół nas pełno bowiem ludzi, którzy - choć według własnych stwierdzeń strasznie są zajęci - zawsze znajdą czas, aby nas zagadać albo udzielić nam kilku ich zdaniem niezbędnych, dobrych rzecz jasna rad.
Czasami, gdy usłyszy się kilkanaście takich tyrad wygłoszonych przez kilkunastu nieproszonych o to, żałuje się, że nie można, jak przed wiekami, uciec na jakiś czas jak najdalej od ludzi. A jednocześnie nie sposób też nie zgodzić się z Edwardem Murphym (inżynierem lotnictwa prowadzącym prace doświadczalne z zakresu symulacji wypadków lotniczych), który w jednym ze swych praw stwierdził: głupota jest nieuleczalna i prawdopodobnie zakaźna, bo przybiera rozmiary epidemiczne.
Wspomniany Murphy miał też stwierdzić: zawodowcy są przewidywalni – strzeż się amatorów. I tylko szkoda, że z czasów PRL-owskich (młodszym przypomnę, że chodzi o lata 1945-1989) pozostało nam – choć już nie w sporcie niestety – mnóstwo amatorszczyzny. Niepamiętającym tamtych czasów wyjaśnię, że sportowcy wówczas byli amatorami, czyli oficjalnie za trenowanie i występy pieniędzy nie brali. Dziś niektórzy, a nie mówię już o sportowcach, choć są amatorami, to zajmują stanowiska zawodowców i pieniądze biorą takie jak oni. Choć niemal jak ulał pasuje do nich powiedzenie Murphy’ego: jeśli jest więcej niż jeden sposób wykonania pracy, i jeden z nich skutkuje katastrofą, to ktoś to w ten sposób zrobi.
Dlatego nie dziwi mnie, gdy coraz więcej osób deklaruje, że chciałoby pracować wyłącznie z komputerami i robotami. Z prostego powodu, kolejne z praw Murphy’ego powiada: sztuczna inteligencja jest lepsza od naturalnej głupoty.