Strefa VIP: Szata zdobi bankiera

Dorota Bilewicz-Bandurska

Bankowiec, czy też, jak niektórzy wolą – bankier – to osoba z pewnością poważna. Klient nie powinien mieć żadnych wątpliwości co do jej profesjonalizmu, bo ucieknie do konkurencji. Jak go przekonać? Oczywiście kompetencją, ale przecież nie tylko tym. Nie bez powodu tyle wysiłku wkłada się w wypracowanie wizerunku firmy. W zaprojektowanie, wyposażenie i wystrój placówek inwestuje się nawet miliony, zatrudnia renomowanych architektów. Wszystkie te wysiłki można jednak zniweczyć, zaniedbując sprawę na pozór prozaiczną – strój pracowników.

W epoce „cywilizacji obrazkowej” przekaz wizualny stale zyskuje na znaczeniu, a rola pierwszego wrażenia, powstałego właśnie na bazie komunikatów wizualnych, szybko rośnie. Może nawet przesądzić o konkretnych decyzjach klienta. Z tego powodu wszystkie szanujące się instytucje finansowe zwracają baczną uwagę na wygląd swoich pracowników. Robią to jednak w sposób bardzo zróżnicowany. Jednym wystarczają ogólne wskazówki, inni decydują się na sprawienie swoim pracownikom jednolitych strojów. Co lepsze? Swoboda czy mundurek? Każdy ma swoje racje…

– Najważniejsze, aby pracownik dobrze obsłużył klienta, a to jak wygląda, nie ma większego znaczenia – mówi Magdalena Załuska- Król, zastępca rzecznika prasowego Banku Pekao SA. – Cały nasz dress code sprowadza się do tego, że pracownik ma wyglądać schludnie. To, jak sobie tę schludność zdefiniuje, to już jego odpowiedzialność. Za pracę oddziałów odpowiadają ich dyrektorzy i oni również są zobowiązani pilnować, żeby nie dochodziło do zbyt swobodnej interpretacji zalecenia. A w razie potrzeby interweniować. Podobną filozofię wyznaje ING Bank Śląski SA, tyle że zdecydował się wyposażyć pracowników w ...