Sytuacja na rynku akcji
Porównując obecne trendy z historycznymi, zauważamy inne niż w latach ubiegłych zachowanie indeksu największych versus najmniejszych spółek. Dotąd indeks giełdowych maluchów w styczniu zachowywał się wyraźnie lepiej, w tym roku jest odwrotnie.
Czy jakieś sektory lub spółki szczególnie się wyróżniły?
Nieźle zachowywały się banki, czyli najważniejszy sektor reprezentowany na GPW. Przyczyn zainteresowania walorami banków można upatrywać w przewidywanej na ten rok poprawie ich wyników finansowych. Szczególnie dużą dynamiką zysków ma szansę zaimponować PKO BP. Taki scenariusz dyskontują zresztą sami inwestorzy, chętnie kupując jego akcje.
Akcje banków nie były tanie już w poprzednich miesiącach. Czy nie grozi nam „bańka”, choćby na papierach PKO BP?
Akcje polskich banków nie są tanie, ale do historycznych rekordów jeszcze daleko, więc trudno mówić o „bańce”. Szczególnie w kontekście tak stabilnego i płynnego emitenta, jak PKO BP. W tym kontekście warto tylko zwrócić uwagę, jak kurs jego akcji będzie się zachowywał w momencie, gdy OFE – posiadające duży udział w akcjonariacie spółki – przekażą obligacje do ZUS. Już teraz akcje największego polskiego banku stanowią pomiędzy 4% a 5% portfela niektórych funduszy emerytalnych. Po oddaniu obligacji ich wartość może dojść nawet do 10% całości aktywów. Jak na OFE, to bardzo duży udział w jednej spółce.
A zatem możliwe jest, że OFE będą sprzedawać?
Istnieje takie ryzyko. Bacznie przyglądałbym się także ruchom ze strony Polskich Inwestycji Rozwojowych. Spółka ta otrzymała od Skarbu Państwa akcje trzech polskich gigantów – PKO BP, PGE i PZU. Udziały w jednej z nich najprawdopodobniej będzie musiała sprzedać, by pozyskać kapitał na inwestycje. Na pierwszy plan wysuwają się akcje albo PZU, albo PKO BP, co oznacza, że w najbliższym czasie może się pojawić zwiększona podaż akcji jednej z wymienionych spółek.
Przenieśmy się na chwilę za granicę. Czy niepokoje polityczne na Ukrainie mogą mieć przełożenie na polski rynek?
Raczej nie. Ukraina jest naszym sąsiadem, ale jej związki kapitałowe, gospodarcze i polityczne z Polską są dość słabe. Dlatego wpływu na polskie PKB czy walutę, a docelowo na polski rynek, nie należy oczekiwać. W razie negatywnego rozwoju sytuacji na Ukrainie ucierpieć mogą co najwyżej tamtejsze spółki notowane na GPW, np. Kernel, Astarta czy Agroton.
Na koniec wróćmy jeszcze do Polski. Czy początek roku przyniósł nowe, dodatkowe okoliczności, które wpłynęłyby na postrzeganie perspektyw polskiego rynku akcji przez Union Investment TFI?
Jak dotąd nie pojawiły się żadne przesłanki, które burzyłyby obstawiany przez nas scenariusz rozwoju sytuacji na polskiej giełdzie. Perspektywy rysujące się przed polską gospodarką, a co za tym idzie za polskimi aktywami, są dobre, a na poprawę wskazuje także optymizm przedsiębiorców – część firm po okresie przestoju planuje w tym roku odważniej ruszyć z inwestycjami.
Jak do tych prognoz mają się ostatnie spadki na giełdzie i kolejne ograniczenia skali programu QE3?
Rzeczywiście, w ostatnich dniach indeksy warszawskiego parkietu tracą, podobnie jak większość giełd na świecie. Rynki wprawdzie oczekują dalszego stopniowego wycofywania się Fed z QE3, ale to głównie wysokie poziomy indeksów giełdowych w USA oraz słabsze dane z rynku pracy wywołały korektę. W naszym odczuciu nie powinna być ona głęboka, a obawy inwestorów związane z zakończeniem procesu skupu aktywów są przesadzone.
Abstrahując jednak od krótkoterminowych czynników ryzyka, cały rok ma szansę być umiarkowanie dobry dla warszawskiej giełdy, a przede wszystkim dla wybranych spółek. Kluczem do zwiększenia zysków będzie dobra selekcja, szczególnie spośród mniejszych firm, które mogą skorzystać na ożywieniu gospodarczym.
Ryszard Rusak,
dyrektor inwestycyjny ds. akcji,
Union Investment TFI