Strefa euro: nie ma zgody na finansowanie długów biednych przez bogatych
W grudniu 2017 roku Komisja Europejska wysunęła pomysł przekształcenia Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (fundusz o zdolności kredytowej 500 mld euro, utworzony w 2012 r. dla zapewnienia pomocy państwom członkowskich strefy euro, znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej) w Europejski Fundusz Walutowy, który poza swoimi dotychczasowymi zadaniami działałby jako pożyczkodawca ostatniej instancji dla banków, mających poważne trudności finansowe.
Komisja Europejska zapowiedziała też utworzenie instytucji europejskiego ministra gospodarki i finansów dla strefy euro oraz „silnej linii budżetowej strefy euro w ramach budżetu UE”, czyli czegoś w rodzaju osobnego budżetu strefy euro, w ramach budżetu UE.
Zwolennikiem mocniejszej integracji strefy euro i utworzenia oddzielnego budżetu jest prezydent Francji Emmanuel Macron. Znacznie bardziej sceptyczna jest kanclerz Niemiec Angela Merkel, która obawia się, że pomysły francuskie doprowadzą do współfinansowania krajów strefy euro przez wszystkich jej członków, a Niemcy staną się płatnikiem netto tego rozwiązania.
Wędka tak, ryba nie
3 czerwca kanclerz Merkel w wywiadzie dla niedzielnego wydania gazety Frankfurter Allgemeine Zeitung wyjaśniła stanowisko Niemiec w sprawie tworzenia nowych instytucji finansowych w Unii. Zgodziła się na przekształcenie Europejskiego Mechanizmu Stabilności, w Europejski Fundusz Walutowy, który mógłby oferować pożyczki krótkoterminowe na okres do 5 lat. Byłyby one powiązane z jasno określonymi warunkami, ograniczone co do wielkości i w pełni spłacane. Europejski Fundusz Walutowy powinien być wyposażony w kompetencje samodzielnej oceny sytuacji gospodarczej w państwach członkowskich.
„Solidarność europejska nigdy nie może prowadzić do powstania unii wspólnego długu, ale musi przybrać formę wspierania krajów, które muszą same sobie pomóc” – powiedziała Merkel w wywiadzie FAZ.
Merkel poparła też inicjatywę Komisji Europejskiej, która w ubiegłym tygodniu zaproponowała przeznaczenie 25 miliardów euro na wsparcie reform w państwach UE, a także 30 miliardów euro w formie pożyczek uprzywilejowanych w celu finansowania inwestycji publicznych w krajach, które doznają szoków zewnętrznych.
Z wypowiedzi kanclerz Niemiec wynika, że Berlin da nieco więcej pieniędzy krajom, które muszą się zreformować (np. Włochom) i zaakceptuje nieco większy podział ryzyka, ale Francja i reszta strefy euro muszą pozbyć się nadziei na to, że Niemcy pod rządami obecnej pani kanclerz zaakceptują jakiś rodzaj „unii transferowej” – czyli federalnego państwa, w którym podatnicy z jednych krajów finansują potrzeby innych.