Strach niepotrzebny

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Czy należy bać się śmierci? Może i tak, skoro nic nie wiadomo o tym, co może być po niej. A może i nie, bo co nas obchodzi co rzeczywiście po niej się zdarzy; nas przecież i tak już fizycznie nie będzie.

Teoretycznie mamy mnóstwo czasu, aby się z nią oswoić – całe życie. Wszak rodzimy się po to, aby umrzeć. A jednak jakoś tak oswoić się nie potrafimy. Zbyt bardzo kochamy życie? Może. I w tym bardzo podobni jesteśmy do niej. Bo jak stwierdził Yann Martel (kanadyjski pisarz i podróżnik): powodem dla którego śmierć tak mocno trzyma się życia nie jest biologiczna konieczność, lecz zawiść. Życie jest tak piękne, że śmierć się w nim zakochała zazdrosną, zaborczą miłością, która zagarnia wszystko, co się da.

Dałby dobry Bóg, bym pod koniec życia mógł powtórzyć za św. Pawłem: w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości… (2 Tm 4, 7-8). I wszystko jedno czy tą wiarą będzie ufność Bogu, miłość ku człowiekowi, czy – jak w wypadku czczonych dziś (1 sierpnia) Powstańców Warszawskich – patriotyzm. Najważniejsze bowiem, by życiem kierowało coś innego niż miłość własna. I coś innego niż wygodnictwo, nienawiść czy strach – przed kimkolwiek lub czymkolwiek. Miłość, pasja, odwaga i honor – tego nigdy nikomu nie powinno zabraknąć.
Chciałbym móc z pełnym przekonaniem powtarzać za Horace Kallenem (filozofem amerykańskim, acz urodzonym w Bierutowie w rodzinie ortodoksyjnego rabina): Są ludzie, których życiu nadaje kształt strach przed śmiercią. I są ludzie, których życiu nadaje kształt radość i zadowolenie z tego, że żyją. Ci pierwsi żyjąc umierają; ci drudzy umierając żyją. Wiem, że los może zabrać mnie jutro, ale śmierć jest nieistotną ewentualnością. Kiedykolwiek przyjdzie, mam zamiar umrzeć żyjąc.