Spekulacja pod nazwą „safe haven”

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

pieniadze.01.250x167W ostatnich dniach rozgorzała dyskusja dotycząca poszukiwań przez inwestorów nowej tzw. "bezpiecznej przystani". Częściowe usztywnienie franka szwajcarskiego i rozczarowujące dane gospodarcze ze strefy euro zdyskredytowały obie waluty. Inwestorzy zwrócili się w stronę dolara, który historycznie bywał uznawany za "bezpieczne miejsce". Jednakże poszukiwanie kolejnych nowych bezpiecznych przystani nie jest niczym innym, jak wyznaczaniem nowych spekulacyjnych aktywów. To dość istotna różnica w przekazie i w szczególności inwestorzy indywidualni powinni mieć tego świadomość.

Historycznie, szczególnie w okresach zawirowań gospodarczo-politycznych, złoto było uważane za jedno z przedmiotowych aktywów. Czyli na przykład w przypadku wojen, aktywa zapisane papierowo traciły moc, a liczyły się aktywa bardziej namacalne. Nadal w okresie bessy inwestorzy giełdowi zazwyczaj odwracali się w stronę akcji przedsiębiostw użyteczności publicznej, które w porównaniu z bardziej ryzykownymi sektorami oferują pewne bezpieczeństwo i przewidywalność wyników. Podobnie, ostatnim miejscem schronienia inwestorów wielokrotnie był USD i obligacje USA. Są to historyczne przykłady „safe haven”.

Pełny komentarz tutaj

Karolina Kamińska, Specjalista rynku CFD i Forex w City Index