Sorry Kraków [1]

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

150316.fot.01.400xW styczniu zachęcałem do zwiedzenia wystawy dzieł Olgi Boznańskiej w Muzeum Narodowym w Krakowie. Apel ten kierowałem przede wszystkim do tych miłośników artystki, którzy zaplanowali zwiedzenie wystawy warszawskiej. Dzisiaj namawiam wszystkich tych, którzy widzieli wystawę krakowską, do szybkiego zwiedzenia warszawskiej. Dlaczego?

Wystawa powstała w wyniku współpracy Muzeum Narodowego w Krakowie i Muzeum Narodowego w Warszawie i dotyczy praktycznie tego samego zestawu dzieł Olgi Boznańskiej oraz artystów, których podziwiała i których dzieła ją inspirowały. To dwie wystawy teoretycznie tych samych obrazów, ale „odmiennie odczytanych”, jak ujęła to Pani prof. Małgorzata Omilanowska, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w swoim przemówieniu na warszawskim wernisażu wystawy.

W swoim artykule pt.: „Artystka świata całego” argumentowałem, że tylko w Krakowie będzie można zobaczyć „Klinikę obrazów”, wystawę towarzyszącą krakowskiej edycji. Poświęcono ją wynikom badań obrazów Olgi Boznańskiej, które prowadzono w trakcie prac konserwatorskich. Badania te uchyliły rąbka tajemnicy jej warsztatu oraz pozwoliły przywrócić oryginalną kolorystykę obrazom. Przy tej okazji powstały filmy dokumentalne, które można było obejrzeć w Krakowie.

Wystawa powstała w wyniku współpracy Muzeum Narodowego w Krakowie i Muzeum Narodowego w Warszawie i dotyczy praktycznie tego samego zestawu dzieł Olgi Boznańskiej oraz artystów, których podziwiała i których dzieła ją inspirowały. To dwie wystawy teoretycznie tych samych obrazów, ale „odmiennie odczytanych”, jak ujęła to Pani prof. Małgorzata Omilanowska, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w swoim przemówieniu na warszawskim wernisażu wystawy.Jakich argumentów mogę użyć aby zachęcić do odwrotnego tym razem ruchu zwiedzających: z Krakowa do Warszawy?  Musimy pamiętać, że koncepcję wystawy i jej scenariusz stworzyły Panie kuratorki: dr Ewa Bobrowska i Urszula Kozakowska-Zaucha we współpracy z kuratorką edycji warszawskiej, Panią Renatą Higersberger. Aranżacją pomieszczeń w obu lokalizacjach zajmowały się różne zespoły, które musiały uwzględnić odmienność dostępnych na wystawę pomieszczeń. A jak mówi przysłowie: „diabeł tkwi w szczegółach”.W swoim artykule pt.: „Artystka świata całego” argumentowałem, że tylko w Krakowie będzie można zobaczyć „Klinikę obrazów”, wystawę towarzyszącą krakowskiej edycji. Poświęcono ją wynikom badań obrazów Olgi Boznańskiej, które prowadzono w trakcie prac konserwatorskich. Badania te uchyliły rąbka tajemnicy jej warsztatu oraz pozwoliły przywrócić oryginalną kolorystykę obrazom. Przy tej okazji powstały filmy dokumentalne, które można było obejrzeć w Krakowie.

 150316.fot.01.550x

Fragment wystawy, fot. Bartosz Bajerski

Pewne odmienności były z góry zadane. Mniejsza powierzchnia wystawiennicza w Muzeum Narodowym w Warszawie zmusiła do przeprowadzenia dość zasadniczej selekcji dzieł artystki. Przede wszystkim niektóre prace znajdujące się w stałej Galerii Sztuki XIX Wieku potraktowano jako swoisty aneks do wystawy. Ten zabieg „taktyczny” spowodował, że tak ważne dzieła jak „W oranżerii” czy „Imieniny babuni” nie zmieniły swojego miejsca i dlatego możemy zobaczyć je tylko w Warszawie. Oczywiście pod warunkiem, że o tym wiemy. W osobnym dla warszawskiej edycji Katalogu pozycje od Nr 176 do Nr 183 są poprzedzone wzmianką na marginesie strony: „Galeria Sztuki XIX Wieku”. Jeżeli kupimy za 65 zł katalog w muzealnej księgarni i dostrzeżemy wspomniany komentarz na marginesie dopiero 248 strony, to możemy udać się do odpowiedniego skrzydła gmachu Muzeum Narodowego w Warszawie i znajdujące tam dzieła Olgi Boznańskiej zobaczyć2. Oczywiście jeżeli jest to możliwe i nie jesteśmy już w domu lub w drodze powrotnej, np. do Krakowa. Tak przeprowadzona selekcja pozwoliła ograniczyć ilość eksponowanych prac bez rezygnacji z ambitnych założeń.

Istotne różnice wystaw dotyczą zaledwie kilku prac, ale ze względu na możliwości prześledzenia artystycznych inspiracji Olgi Boznańskiej, są one bardzo ważne. W Warszawie nie zobaczymy już dzieła Diego Velázqueza „Portret infantki Małgorzaty Teresy” (1653), które było atrakcją edycji krakowskiej. W zamian oglądamy w Warszawie  „Portret Marianny Austriaczki, królowej Hiszpanii” (1655-1657) tego samego artysty. Podobnie jest z dziełami Jamesa Abbotta McNeilla Whistlera. Tylko w Krakowie można było zobaczyć pracę pt.: „Różowe i złote: Neapolitanka”(1897). W Warszawie możemy w zamian oglądać obraz pt.: „Harmonia w szarości i zieleni: Miss Cicely Alexander” (1872-1874), który stanowi wyjątkową atrakcję. Jest to obraz genialny i adekwatny do kuratorskich założeń wystawy. Umożliwia on podjęcie pasjonującej gry. Przedstawię jedynie dwa punkty tej GRY.

Boznańska kontra Whistler

Kuratorki wystawy, Panie dr Ewa Bobrowska i Urszula Kozakowska-Zaucha, stworzyły założenia do gry, której figury rozstawiła na planszy Pani Renata Higersberger wraz ze swoim zespołem. Każdy może w niej uczestniczyć. Na początku tej części ekspozycji, którą zatytułowano „Portrety dzieci, inspiracje i konteksty” znajduje się na wprost, na specjalnie wybudowanej ściance przecinającej ciąg zwiedzania, wspomniany już obraz Whistlera „Harmonia w szarości i zieleni: Miss Cicely Alexander”. Powstał on na przestrzeni lat 1872-1874. Stojąc naprzeciwko niego możemy po prawej zobaczyć „Portret chłopca w gimnazjalnym mundurku” namalowany przez Boznańską ok. 1890, a po lewej „Ze spaceru (Dama w białej sukni)” z 1889. To jest miejsce magiczne tej wystawy ponieważ zestawiono na tej niewielkiej przestrzeni arcydzieło malarstwa światowego, jakim bez wątpienia jest obraz Whistlera z monachijskimi portretami Boznańskiej. Ich bliskie pokrewieństwo kompozycyjne i kolorystyczne, ujawniające się w pozach sportretowanych postaci, podobieństwie wykorzystanych rekwizytów, a także wykorzystanej gamie barw, wskazują jak inteligentną, a zarazem zachwycającą grę prowadziła Olga Boznańska. Podejmując subtelną grę konwencją i paletą barw stworzyła dzieła oryginalne i nie będące wynikiem wzajemnej zależności. To upodobanie do jednolitej szarości tła i ograniczona skala barwna postaci to rezultat przypisywanej jej monachijskiej maniery („żeby wszystko było szare”), która wg słów autorki była przyczyną braku akceptacji jej twórczości przez polską publiczność.

150316.fot.07.203x

James Abbott McNeill Whistler, Harmonia w szarości i zieleni: Miss Cicely Alexander, 1872-1874, olej, płótno, 190,2 × 97,8 cm, Tate, Londyn, nr inw. N04 622 

 150316.fot.08.232x

Olga Boznańska, Portret chłopca w gimnazjalnym mundurku, ok. 1890, olej, płótno, 180 × 100 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw. MP 2153

Tym punktem gry zwiedzający wystawę mogą cieszyć się niestety tylko do 25 marca. Po tym terminie obraz Whistlera zostanie odesłany do Galerii Tate w Londynie.

Okno krakowskiej pracowni

Kolejnym punktem gry z Olgą Boznańską, który chciałbym opisać, jest okno. W przestrzeni odtwarzającej klimat pracowni artystki (sala 4) zgromadzono serię jej autoportretów, fotografii, rysunków oraz licznych pamiątek. Znajduje się tam także multimedialne okno pracowni. Skonstruowano je z wykorzystaniem specjalnych wyświetlaczy. Robi ono duże wrażenie na zwiedzających tworząc specyficzny klimat. Bezlistne, lekko kołyszące się na wietrze gałęzie drzew przesłaniają zimny i ponury krajobraz. To samo okno możemy odnaleźć na jednej z archiwalnych fotografii przedstawiającej pracownię Olgi Boznańskiej w jej domu rodzinnym przy ul. Wolskiej 173  (dzisiaj to ul. Józefa Piłsudskiego 21). Uważny obserwator dostrzeże jednak uroczą mistyfikację.

 150316.fot.09.400x

Olga Boznańska w pracowni w domu rodzinnym przy ul. Wolskiej 21 w Krakowie, fot. nieznany, 1908-1913, Muzeum Narodowe w Warszawie

© Copyright by Ligier Piotr / Muzeum Narodowe w Warszawie

Widok za oknem w niczym nie przypomina krakowskiego podwórka, widocznego przez okno krakowskiej pracowni artystki ani też widoków z okien pracowni monachijskich (przy Theresienstrasse, a następnie Georgenstrasse) czy paryskiej (przy Boulevard Montparnasse 49). Widoki te dobrze znamy z pejzaży Olgi Boznańskiej. Widok z okna multimedialnego w Muzeum Narodowego w Warszawie jest dziełem zagadkowym i wartym zgłębienia, co pozostawiam wytrwałym czytelnikom.

 150316.fot.05.550x

Fragment wystawy, fot. Bartosz Bajerski

Na zakończenie 

 Opisałem tylko dwa elementy wystawy w przekonaniu, że zachęcą one wszystkich czytelników do odwiedzenia wystawy w warszawskim Muzeum Narodowym. Mam nadzieję, że nawet tych, którzy zwiedzili wystawę w Krakowie. Na zakończenie chciałbym podzielić się jeszcze paroma szczegółami, które nie powinny umknąć uwadze zwiedzającym.

  • Wbrew zapowiedziom wystawa ma dwa, zupełnie różne katalogi: krakowski i warszawski. Muzeum Narodowe w Warszawie zdecydowało się wydać katalog dedykowany tylko edycji warszawskiej. Czy warto kupić oba? Każdy z nich zawiera inny zestaw artykułów i esejów.Za krakowskim katalogiem przemawia bardzo ciekawy esej dr Ewy Bobrowskiej pt.: „Olga Boznańska i jej artystyczne przyjaźnie”. Za warszawskim natomiast artykuł Anny Lewandowskiej pt.: „Paleta złamana na dwoje…”. Malarstwo Olgi Boznańskiej okiem konserwatora. To nie są długie ani trudne teksty. Warto przeczytać je przed zwiedzeniem wystawy.
  • Wchodząc na wystawę, której uważne zwiedzanie zajmuje ok. 2 godzin, radzę rozpocząć od krótkiej wizyty w ostatniej sali 7. Można tam dostać się przez przejście w ścianie, które łączy początek z końcem ekspozycji. Będąc na samym końcu wystawy proponuję uważnie przyjrzeć się obrazowi pt.: „Śpiący pies”, a następnie obejrzeć zbiór archiwalnych fotografii artystki. Dlaczego? Z powodów praktycznych. Kończąc zwiedzanie będziemy już bardzo zmęczeni, a wskazane punkty wystawy warte są uwagi szczególnej. Po takim „otwarciu” możemy rozpocząć zwiedzanie według zaplanowanego przez kuratorki klucza tematycznego: od sali 1 do sali 7
  • Aneks do wystawy, czyli prace eksponowane w stałej kolekcji Galerii Sztuki XIX, lepiej zobaczyć zaraz  po wejściu do Muzeum. Kiedy skończymy zwiedzanie głównej wystawy, to prawdopodobnie będziemy myśleć o słynnych specjałach muzealnej Restauracji aleje3 lub podwieczorku w Cafe Lorentz, a nie o szukaniu jeszcze kilku obrazów…

 150316.fot.06.550x

Fragment wystawy, fot. Jerzy Cichowicz

Informacje praktyczne

OLGA BOZNAŃSKA (1865 – 1940)

  • Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie, Aleje Jerozolimskie 3.
  • Termin wystawy: 26.02.2015 – 2.05.2015.
  • Obraz Jamesa Abbotta McNeilla Whistlera pt.: „Harmonia w szarości i zieleni: Miss Cicely Alexander” będzie na warszawskiej wystawie tylko do 25.03.2015
  • Więcej informacji szczegółowych, m.in. dotyczących godzin otwarcia, cen biletów czy też wydarzeń towarzyszących wystawie, można znaleźć na stronie internetowej: www.mnw.art.pl

Bibliografia

  1. Olga Boznańska (1865-1940), Katalog wystawy, Muzeum Narodowe w Krakowie, Kraków 2014.
  2. Olga Boznańska (1865-1940), Katalog wystawy, Muzeum Narodowe w Warszawie, Warszawa 2015.

 

  1. Tytuł nawiązuje do reklamy zamieszczonej w czasopiśmie „Computerworld” z 23 września 1996 r. (s. 95). Reklama ta pod nagłówkiem „Sorry CISCO” zawierała porównanie dwóch urządzeń sieciowych: MMAC-PLUS firmy CABLETRON SYSTEMS oraz CATALYST 5000 firmy CISCO. Z porównania parametrów tych urządzeń wynikało, że technologiczny pretendent prześcignął mistrza na jego własnym polu. To uzasadniało słowo „Przepraszam” w nagłówku. Reklamę można znaleźć pod adresem: https://books.google.pl/books?id=I4ZnfGIhGC4C&pg=PT94&lpg=PT94&dq=cabletron+sorry+cisco&source=bl&ots=ZtygLHsjr9&sig=m6AY4S9Q55w6yFgkDVIL0X8-mcI&hl=pl&sa=X&ei=7ez1VPngIsHvUs2QgdAF&ved=0CCgQ6AEwAQ#v=onepage&q&f=true
  2. Na szczęście możemy to zrobić z wykorzystaniem tego samego biletu, ponieważ bilet na wystawy czasowe umożliwia zwiedzenie także wystaw stałych Muzeum Narodowego w Warszawie.
  3. Fotografia ta znajduje się na ss. 252-253 katalogu pt.: Olga Boznańska (1865-1940), Muzeum Narodowe w Warszawie, Warszawa 2015.

Jerzy Cichowicz