Sankcje nie zadały przemysłowi wielkiego ciosu
Dziś na pierwszym planie w Polsce są dane o PKB, które poznamy o 10.00. Wstępny odczyt wskazał na wzrost o 3,2 proc. rok do roku w drugim kwartale. Ewentualna rewizja, jeżeli nastąpi, nie powinna przekroczyć 0,1 pkt proc. Istotne będą też dane o składowych wzrostu. Na świecie, oprócz wydarzeń politycznych, uwagę zwrócą dane o inflacji w strefie euro w sierpniu o godz. 11.00 (konsensus: 0,3 proc.), dane o wydatkach konsumentów w USA w lipcu o godz. 14.30 (konsensus: 0,2 proc.) oraz drugi odczyt indeksu nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan o godz. 16.00 (pierwszy odczyt: 80,1)
Polska
Jeżeli ktoś obawiał się, że sankcje nałożone na eksport żywności będą dla polskiego przemysłu silnym ciosem, to może znaleźć jakieś pocieszenie w indeksie nastrojów gospodarczych liczonym przez Komisję Europejską. Indeks ten rzadko pojawia się w analizach, ale jego korelacja z dynamiką produkcji jest podobna co w przypadku „gwiazdy” indeksów koniunktury – PMI – warto więc na niego również spojrzeć. W ostatnich miesiącach oba indeksy wskazują nieco odmienne trendy. Podczas gdy PMI się wręcz załamał, indeks ESI dla przemysłu utrzymuje się na dość stabilnym poziomie – widać to na wykresie obok. W sierpniu przemysłowy ESI spadł o 1 pkt, ale to nastąpiło po wzroście o niemal 1 pkt w lipcu. A obecny poziom indeksu jest zbliżony do tego z początku roku. Historyczne korelacje sugerują, że obecny poziom ESI jest spójny ze wzrostem produkcji o ok. 4-5 proc., wobec rzeczywistego wzrostu o 2,3 proc. odnotowanego w lipcu. Stabilizacja ESI potwierdza obserwację, o której wiele razu już pisałem: sygnały spowolnienia gospodarki nie są jednoznaczne – niektóre wskaźniki wskazują na hamowanie wzrostu PKB, inne na stabilizację. Choć wydarzenia na wschodzie mogą zmienić ten rachunek…
Podsumowanie: Niektóre indeksy koniunktury wskazują na spowolnienie gospodarki, inne – na stabilizację wzrostu.
Świat
Inwazja wojsk rosyjskich, czy też według rosyjskiej propagandy „noworosyjskiej milicji”, na Ukrainie doprowadziła do ucieczki kapitału do tzw. bezpiecznych przystani, czyli obligacji najbezpieczniejszych krajów. Rentowności obligacji Niemiec, USA, czy Szwajcarii dość wyraźnie wczoraj spadały, podczas gdy rentowności krajów peryferyjnych strefy euro czy krajów Europy Środkowej i Wschodniej rosły. W naszym regionie dość silna była przecena na giełdach. O poważnym zachwianiu nastrojów świadczy fakt, że spadku rentowności obligacji USA nie zatrzymały nawet dobre dane o PKB, który wzrósł w drugim kwartale o 4,2 proc., czyli więcej niż wskazywały pierwsze szacunki (4 proc.). Turbulencje wynikają naturalnie z tego, że prawdopodobieństwo kolejnej serii sankcji handlowych dość wyraźnie wzrosło, co z kolei zwiększa ryzyka dla wzrostu gospodarczego. O możliwości wprowadzenia nowych sankcji na Rosję mówili wczoraj Barack Obama i Angela Merkel. Reakcja Rosji byłaby naturalnie proporcjonalna. Jak duże jest ryzyko eskalacji sankcji bardzo trudno określić. Trzeba się przyzwyczaić, że żyjemy w okresie, kiedy rozkład ryzyk jest wypłaszczony – trudno określić jeden centralny scenariusz, a duże jest prawdopodobieństwo scenariuszy bardziej skrajnych.
Podsumowanie: Ryzyko geopolityczne znów rośnie.
Rynek
Złoty ponownie osłabił się wyraźnie, przekraczając minimalnie sierpniowe maksimum na poziomie 4,223 zł za euro. Tu nastąpiła przerwa i lekkie odreagowanie. Jednak biorąc pod uwagę ostrzeżenia przed kolejnymi sankcjami na Rosję płynące z zachodu czy pochlebne słowa Władimira Putina o akcji wojsk rosyjskich trudno znaleźć jakieś światło w tunelu, które mogłoby sugerować, że wczorajsze wydarzenia to nie jest poważne zaostrzenie konfliktu. Jeżeli takie światełko się nie pojawi, euro ma otwartą drogę do 4,25 zł. Jeszcze bardziej od euro umacnia się dolar, który skorzystał wczoraj na dobrych danych o PKB w USA. Wygląda na to, że Stany Zjednoczone będą szykowały się do podwyżek stóp procentowych w okresie, kiedy w strefie euro czy w Polsce nadejdzie kolejna fala luzowania polityki pieniężnej. Dolar ma zatem silne wsparcie.
Podsumowanie: Złoty traci i na razie trudno znaleźć jakiś czynnik, który mógłby odwrócić ten trend.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
BIZ Bank