Samorządy i przedsiębiorcy: jak przekonać urzędników do biznesu? Debata ekspercka

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

biznesmen.03.400x267Dlaczego poszczególne jednostki samorządu terytorialnego wydają diametralnie różne decyzje w analogicznych sprawach? Czy rozwiązaniem może być precyzyjne prawo, czy też odwrotnie - deregulacja, a może klucz do problemu stanowi właściwa edukacja kadr administracji samorządowej? Czego obawia się urzędnik, który z błahego powodu odbiera przedsiębiorcy zezwolenie na prowadzenie działalności? Problemom tym poświęcona była zorganizowana przez ISBNews debata ekspercka zatytułowana "Przedsiębiorca na słabszej pozycji? Kontrowersje wokół polityki samorządów w kwestii zezwoleń", która odbyła się 18 marca 2015 roku. 

W wydarzeniu udział wzięli: Marek Niedużak – adwokat z kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak, Jakub Opara – samorządowiec, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego oraz Tomasz Wróblewski – publicysta, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute.

Co stanowi największą barierę, jaką przedsiębiorcy napotykają w samorządach? Zdaniem Jakuba Opary jest to brak uszczegółowienia wielu przepisów i pozostawienie zbytniej swobody urzędnikom. Przykładem może być polityka niektórych  miast w zakresie wynajmu lokali użytkowych – z niewiadomych przyczyn w większości przypadków przewidziany jest najem na okres 3 lat.

– Są rodzaje działalności,  które w żaden sposób nie są w stanie zwrócić się w ciągu 3 lat – żeby uruchomić restaurację trzeba zbudować kuchnię, uzyskać zgodę wspólnot mieszkaniowych, tego nie da się zrobić w ciągu 3 lat – ocenia Opara. W jego opinii, należałoby stosować ten okres jedynie wobec lokali, wobec których zgłoszone zostały roszczenia byłych właścicieli.

– Największym problemem nie jest istnienie licencji, koncesji, zezwoleń tylko myślenie samorządu o sobie jako o oddzielnym bycie konkurującym z przedsiębiorcą – ocenia z kolei Tomasz Wróblewski. Jego zdaniem w przypadku niektórych form działalności, jak wywóz śmieci czy gospodarka ściekami,  samorządy chcą być wykonawcą, a wydawanie koncesji odbywa się tak, żeby samorządowe podmioty miały pozycje uprzywilejowaną. – Skutkiem jest więcej śmieci w lasach – twierdzi Wróblewski. W jego opinii, administracja samorządowa powinna się skoncentrować na nadzorze i kontroli nad niezależnymi podmiotami.

– To nie przepisy są problemem – ocenia Marek Niedużak. – Podstawowy problem to to, w jaki sposób przepisy są stosowane i egzekwowane przez samorządy. Nierzadko w sprawach formalnych urzędnicy posługują się przepisami w taki sposób jakby chcieli zniszczyć czyjś biznes – powiedział przedstawiciel kancelarii.

– To nie jest tylko problem samorządów; ryba psuje się od głowy – odpowiedział Opara, przytaczając jako przykład niedawny okólnik MF do urzędów skarbowych odnośnie minimalnego poziomu skuteczności kontroli. Zdaniem radnego, polityka wyznaczania pułapów skuteczności powoduje, iż urzędnicy chcą uzasadnić swój sens funkcjonowania w urzędzie. W konsekwencji zamiast umorzyć sprawę z góry skazaną na przegraną, lepiej przerzucić jej rozstrzygnięcie na inne organy.

 Jak zmusić urzędników, żeby byli przyjaźni dla petenta? Czy problemem jest ilość przepisów, ich interpretacja – czy konieczne jest szkolenie, czy dyscyplinowanie urzędników? Zdaniem Marka Niedużaka już dziś możemy mówić o pierwszych symptomach pozytywnych zmian. – Coraz częściej spotykamy się z postawą „jestem tu po to, żeby Ci pomóc” – ocenia przedstawiciel kancelarii  Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.

Z kolei Jakub Opara uważa, że problem wiąże się z naturą samorządów – trudno objąć jednolitą wykładnią ponad dwa tysiące niepowiązanych ze sobą podmiotów. Stąd wynika ocena urzędów jako „lepsze i gorsze”.

– Bardzo dużo zależy od nastawienia władz. Im mniejszy samorząd tym sprawniej może rozwiązywać problemy, włodarzom zależy na przyciągnięciu inwestorów – ocenia radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego. Również Tomasz Wróblewski uważa, że zmiana musi dokonać się w samych samorządach.

Jaką postawę powinien przyjąć urzędnik, kiedy trzymanie się litery prawa może doprowadzić firmę do bankructwa, a nieznaczne odstępstwo nie skutkuje negatywnymi konsekwencjami? Moderator debaty jak przykład wskazał sprawę Artura Jarczyńskiego – restauratora, któremu odebrano zezwolenie na podawanie alkoholu wskutek formalnych uchybień dostawcy jednego z napojów. – Co robić w takiej sytuacji – odebranie koncesji czy nie? – zapytał prowadzący debatę.

– Niejednolitości stosowania prawa nie da się do końca usunąć. W tym konkretnym przypadku brak jest zdrowego rozsądku – ocenia Marek Niedużak. Jego zdaniem, za taką sytuacje odpowiadają w zdecydowanej większości samorządy. – Nawet w obrębie UE jest ogromna różnorodność czegoś takiego jak kultura prawna. W krajach zachodnich jest możliwe interpretowanie przepisów w sposób korzystniejszy dla swoich firm. U nas jest nastawienie na formalności – dodaje przedstawiciel kancelarii  Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.

– Nie jestem zwolennikiem przepisów, im więcej deregulacji, im więcej swobody w samorządach tym lepiej – twierdzi z kolei Tomasz Wróblewski. – Bałbym się regulacji UE; wiąże się to z jeszcze większymi obciążeniami dla firm – uważa wiceprezes Warsaw Enterprise Institute.

Uczestnicy debaty byli zgodni co do jednego: bez zmiany mentalności urzędników i wyeliminowania obaw przed podejmowaniem decyzji korzystnych dla biznesu nie możemy mówić o radykalnej zmianie w tym zakresie. Ten sam problem dotyczy tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego, które na szczeblu samorządowym wciąż nie jest właściwie wykorzystane.

Karol Jerzy Mórawski