Rzeczywistość skrzeczy coraz głośniej
Popatruję sobie na szarość za oknem i dochodzę do wniosku, że wreszcie pogoda dopasowała się do tego, co dzieje się w Polsce. A śnieg, choć jeszcze nie do końca się stopił, odsłonił to, co pozostało ze szczytnych obietnic polityków - psie kupy czyli g... I z niejakim, przyznaję, niepokojem czekam na wiosnę - jaka będzie na tej "naszej zielonej wyspie", co to nie daj Boże, żeby rzeczywiście drugą Irlandię zaczęła przypominać. Szanowni rządzący zaś, zamiast wziąć się do pracy, powszechnie demonstrują swój dobry humor. Bo wiedzą, co dawno już temu stwierdził jeden z rzeczników, że "rząd i tak się wyżywi".
Ciekawym, co zaproponuje – w roku bądź co bądź wyborczym – raczej nie za bardzo zadowolonemu elektoratowi… Odważne reformy? Śmiechu warte – wszak rzekł onegdaj Albert Camus: zawsze znajdzie się odpowiednia filozofia do braku odwagi.
Tej zaś nie brakuje tak zwanej opozycji. Zwłaszcza że teraz nie trzeba już za nią płacić. I wali w przeciwników jak w bęben. Szkoda tylko, że specjalnie i ona nie ma pomysłu na naprawę Rzeczypospolitej.
A mnie żal, że z tych pyskówek wynika tylko to, że jedyną receptę na wszelkie zło w kraju – i tych z prawicy, i tych z lewicy – można streścić w sentencji Emila Ciorana (rumuńskiego filozofa, teoretyka nihilizmu i eseisty piszącego przede wszystkim w języku francuskim): Pierwszy warunek doskonałego społeczeństwa: móc zabić wszystkich, których się nie lubi.