Rynki Finansowe 27.10.2014 r.
Miniony tydzień na światowych parkietach upłynął pod znakiem odreagowania ostatnich spadków. W ślad za wzrostową korektą amerykańskich indeksów, zyskiwały parkiety w Europie oraz akcje na warszawskiej giełdzie. W efekcie, po pięciu dniach handlu indeks S&P zyskał 4,1%, niemiecki DAX 1,6%, a krajowy indeks WIG20 zmienił swoją wartość o blisko 1,0%.
Do zakupów zachęcało mocne wyprzedanie rynków, napływające dobre wyniki kwartalne amerykańskich spółek oraz doniesienia o potencjalnym rozpoczęciu skupu obligacji korporacyjnych przez Europejski Bank Centralny z początkiem 2015 roku. Już w ubiegły poniedziałek bank rozpoczął skup listów zastawnych z rynku. ECB liczy na to, że kiedy zastąpi w bilansach banków komercyjnych listy zastawne gotówką, te będą bardziej skłonne udzielać kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw, co w dłuższym okresie powinno pobudzić gospodarkę Eurolandu.
W trakcie ostatnich dni w centrum uwagi inwestorów znalazły się wstępne odczyty indeksów aktywności przemysłowej, które okazały się kolejnym impulsem do kontynuacji wzrostów na europejskich giełdach. Indeks PMI przemysłu dla Niemiec wzrósł niespodziewanie do poziomu 51,8 pkt wobec oczekiwanych 49,5 pkt, przerywając jednocześnie półroczny spadek tego wskaźnika. Pozytywnie zaskoczył również odczyt dla Strefy Euro, wzrost do 50,7 pkt z 50,3 miesiąc wcześniej (oczekiwano spadku do 49,9 pkt). Relatywnie słabszy okazał się odczyt wskaźnika aktywności przemysłowej dla Stanów Zjednoczonych, który odnotował spadek do 56,2 pkt wobec oczekiwań na poziomie 57 pkt. Słabszy odczyt zbilansowały kolejne dane makro z USA. Dynamika indeksu Conference Board – obrazującego ogólny stan amerykańskiej gospodarki – wzrosła o 0,8% m/m, natomiast czterotygodniowa średnia liczby złożonych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych spadła do najniższego poziomu od maja 2000 roku. Wydarzeniem ostatnich dni na rynkach były z pewnością dane z Chin. W III kwartale PKB Państwa Środka wzrosło o 7,3% r/r – pomimo tego, że odczyt był lepszy od prognoz ekonomistów (7,2%) jest to najsłabsze tempo wzrostu od 2009 roku.
Nie ulega wątpliwości, że w trakcie najbliższych dni największy wpływ na rynki będzie miało przyszłotygodniowe posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej, na którym może zapaść decyzja o zakończeniu skupu aktywów w ramach programu QE3. W związku z tym, że konsensus rynkowy zakłada wygaszenie programu w październiku, ewentualna decyzja o jego przeciągnięciu powinna być motorem do dalszych wzrostów indeksów.
Spadki cen ropy w trakcie ostatnich miesięcy stały się głównym powodem do niepokoju krajów mocno uzależnionych od eksportu tego surowca. Dla niektórych z nich, dalsze utrzymywanie się obecnych cen może oznaczać wejście w głębszą recesję. Rządy państw, gospodarki których oparte są na eksporcie ropy, aby sfinansować wydatki budżetowe potrzebują aby surowiec utrzymywał swoją cenę powyżej konkretnego poziomu. Właśnie dlatego, przy obecnej cenie baryłki ropy naftowej część z nich, w tym Wenezuela i Rosja, mają poważne powody do niepokojów.
Wykres powyżej pokazuje poziom ceny ropy naftowej za baryłkę przy której budżet sześciu krajów charakteryzujących się największą ekspozycją na rynek ropy zostaje zbilansowany tj. przychody równają się wydatkom. Z powyższej obserwacji wynika, że Wenezuela w roku 2014 potrzebuje średnich cen surowca blisko 100% wyższych niż obecnie, tak aby mogła wypełnić swoje zobowiązania fiskalne. Budżet Rosji wymaga, z kolei, aby cena „czarnego złota” oscylowała wokół poziomu 100 dolarów za baryłkę. O ile krótkotrwałe wahania cen nie są zagrożeniem dla wybranych gospodarek, to w sytuacji kiedy cena ropy będzie kontynuowała spadki lub utrzyma się na obecnych, stosunkowo niskich, poziomach przez dłuższy czas – kraje te będą zmuszone do pożyczenia środków aby pokryć niedobory w budżecie lub cofnąć obiecane wydatki rządowe. W przypadku Rosji i Wenezueli próby zapożyczania się na rynku obligacji mogą być tym bardziej utrudnione, ponieważ oba kraje w oczach inwestorów zagranicznych uważane są obecnie za ryzykowne, co oznacza wysokie koszty pozyskania finansowania.
Obecnie głównym problemem krajów eksportujących surowce energetyczne jest fakt, że nie są w stanie dłużej efektywnie wpływać ani kontrolować cen surowca. Jeszcze do niedawna członkowie OPEC podejmowali decyzję o ograniczeniu podaży paliw, kiedy spadki cen przybierały na sile. Sytuacja się zmieniła, ponieważ boom łupkowy w Stanach Zjednoczonych dramatycznie zwiększył podaż surowca.
Z perspektywy inwestorów na rynku finansowym opisane zjawisko ma kilka istotnych implikacji. W krótkim horyzoncie czasu spadające ceny ropy naftowej zwiększają rentowność przerobu ropy naftowej rafinerii (co potwierdzaja wyniki finansowe także polskich spółek paliwowych). Jednocześnie niskie ceny ropy naftowej zmniejszają atrakcyjność inwestycji w aktywa finansowe tych krajów, gospodarka których w dużym stopniu opiera się na eksporcie „czarnego złota”.
Nasze aktualne nastawienie do polskich akcji znajduje się obecnie na poziomie neutralnym. Przed przeważeniem akcji w portfelu powstrzymuje nas słabnąca kondycja polskiej gospodarki oraz niskie wolumeny nabyć do polskich funduszy inwestycyjnych o strategiach akcyjnych. Nasze nastawienie do wybranych rynków akcji krajów rozwiniętych (USA i Japonia) jest umiarkowanie pozytywne. Nasze nastawienie do polskich obligacji skarbowych jest umiarkowanie negatywne.
W chwili obecnej nasze średnioterminowe oraz długoterminowe nastawienie do polskiej waluty jest umiarkowanie pozytywne. Czynnikiem ryzyka dla złotego jest kontynuacja obniżek stopy procentowej, zwalniające tempo wzrostu gospodarczego w Polsce oraz napięta sytuacja geopolityczna na świecie.
Źródło: Biuro Maklerskie BNP Paribas