Rynek finansowy: Zabrać bankom jak najwięcej
Podatek bankowy może będzie, a może nie, na pewno później niż wcześniej, może w tej wysokości, może w innej, nie wiadomo jak liczony... Chce go wielu naszych polityków, zagraniczni już go powprowadzali. Czemu służy i co daje?
Przemysław Szubański
Przyczyn kryzysu finansowego, którego apogeum był upadek banku Lehman Brothers we wrześnio 2008 r., upatruje się przede wszystkim w działaniach banków. Dlatego też politycy wielu krajów postanowili je ukarać (również za wyciągnięcie gigantycznej pomocy z kieszeni podatników), wprowadzając podatek bankowy. Ma on je zniechęcać do krótkoterminowych operacji finansowych. – W 2009 r. kraje grupy G20 przeznaczyły 3,5 proc. łącznego PKB na ratowanie instytucji finansowych. W Wielkiej Brytanii i USA, gdzie banki najsilniej były dotknięte kryzysem finansowym, wydatki stanowiły odpowiednio 6,5 i 4,8 proc. wartości PKB – wylicza dr Tomasz Siudek z Katedry Ekonomiki i Organizacji Przedsiębiorstw SGGW.
Znamienne jest, że liderzy grupy G20, którzy w 2010 r. dyskutowali o wprowadzeniu globalnego podatku bankowego, wycofali się z tego pomysłu. Przeciwnikami podatku są m.in. Kanada, Australia i Japonia. Ale politycy krajowi zaczęli działać. Podatek wprowadziły takie kraje, jak Węgry, Słowacja, Słowenia i Rumunia. Wprowadziły go też m.in. Wielka Brytania, Francja czy Niemcy. We wszystkich tych krajach powody wprowadzenia podatku są jasne: skutki kryzysu finansowego. Ale my, Polacy, musimy być inni…
Na sfinansowanie potrzeb
Najpierw pojawiły się mniej lub bardziej mgliste zapowiedzi – pomoc dla rodzin w wysokości 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko, podwyższenie kwoty wolnej od podatku i obniżenie wieku emerytalnego. Z czegoś to trzeba sfinansować. Pojawiły się zatem – już bardzo mgliste – zapowiedzi opodatkowania banków, wprowadzenia podatku obrotowego od sklepów wielkopowierzchniowych, zwiększenia przychodów z VAT i zahamowania wyprowadzania pieniędzy do rajów podatkowych.
Jeśli chodzi o banki, mamy na razie jeden konkret: 0,39 proc., co ma dać budżetowi 5 mld zł rocznie. I tyle.
– W przypadku propozycji obciążenia banków na razie mamy równanie z wieloma niewiadomymi i jedną wiadomą. Nie wiadomo ani jakiej miałby być wysokości, bo choć pojawiała się konkretna liczba, niekoniecznie musi być ostateczna i niekoniecznie jednakowa dla wszystkich. Nie wiadomo też od czego miałby być liczony, choć mówi się, że od wartości aktywów. Nie wiadomo, czy obejmo32wałby tylko banki, czy też inne instytucje finansowe, jak fundusze inwestycyjne czy firmy ubezpieczeniowe, choć wspomina się o tym, że wszystkie. Trudno więc racjonalnie oszacować jego wpływ na banki, system bankowy, na sytuację klientów czy wreszcie na gospodarkę. Na razie znajdujemy się raczej w fazie dyskusji o charakterze ideologicznym – komentuje Roman Przasnyski, niezależny analityk finansowy.
[alebankmodule origin="..."
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI