Rozumni nierozumni
Człowiek jest tak cudownie skonstruowany, że zawsze zrzuca winę na innych. Albo przynajmniej wynajduje sobie okoliczności łagodzące - twierdzi Éric-Emmanuel Schmitt (francuski filozof, dramaturg, eseista i powieściopisarz). I, niestety, ma rację. Dowodów tego aż nadto - wystarczy tylko rozejrzeć się wokół siebie.
Czyż nie znamy ludzi, którzy nie przykładają się do pracy, bo – jak twierdzą – płaca nie jest wystarczająca. Albo też podkreślają, że nie warto się wysilać, bo i tak nikt tego nie zauważy. Są też i tacy, którzy nie będą się brali za robotę, bo są wizjonerami i mają takie pomysły, że inni, choćby nie wiem jak się wysilali i tak do pięt im nie dorosną. Rzucą czasem łaskawie jakiś pomysł i niech hołota bierze się do roboty. – Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie – czytamy w księdze Mądrości Syracha (3,28). A nieżyjący już poeta Kazimierz Ratoń dodaje: Dorosnąć to zrozumieć, że najważniejszym słowem na świecie nie jest słowo „ja”.
Cóż, są ludzie, którzy mają wielkie serca i są ludzie, którzy mają wielkie ego. Nad jednymi i nad drugimi świeci słońce; na jednych i na drugich pada deszcz. Jednak ci pierwsi wiodą lepsze życie. Ci drudzy zaś powinni mocno się zadumać nad słowami, które przeczytałem na ścianie jednej z warszawskich kamienic: zbuduj statek, zanim spalisz wszystkie mosty. Czy jednak ich na to stać?