Rozczarowanie w usługach
Lepsze od oczekiwań tygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy nie zdołały wesprzeć dolara. Uwaga rynków skupiła się bowiem na publikacji indeksu ISM dla sektora usług. Te dane tymczasem rozczarowały.
We wrześniu indeks ISM obrazujący koniunkturę w sektorze usług w USA spadł do 54,4 pkt. z 58,6 pkt. Sektor ten wciąż się rozwija, chociaż w wolniejszym tempie niż w sierpniu. To jednak nie wystarczyło. Dane okazały się wyraźnie gorsze od prognoz. Konsensus kształtował się na poziomie 57,4 pkt. Nie dziwi więc, że w reakcji na te raport dolar wyraźnie zaczął się osłabiać w relacji do wspólnej waluty.
Wcześniej „zielonego” nie zdołał wesprzeć tygodniowy raport nt. liczby nowych zasiłków dla bezrobotnych. Te pozytywnie zaskoczyły. Liczba wniosków wprawdzie wzrosła o 1 tys. do 308 tys., ale oczekiwano odczytu na poziomie 313 tys. Brak pozytywnej reakcji dane z rynku pracy sugeruje, że potrzebne będą naprawdę robiące wrażenie „figury”, żeby inwestorzy obawiający się o konsekwencje kryzysu budżetowego w USA, zaczęli mocniej podkupywać dolara.
O godzinie 17:58 kurs EUR/USD testował poziom 1,3643 dolara. Wczoraj na koniec dnia było to 1,3580 dolara. Dzisiejsza zwyżka doskonale wpisuje się w sytuację techniczną na wykresie tej pary. Po tym jak euro wybiło się górą z konsolidacji w przedziale 1,3461-1,3568 dolara, którą to konsolidację poprzedzał silny trend wzrostowy, otwarta jest droga do lutowego maksimum na 1,3710 dolara. Dopiero tam można oczekiwać aktywnej podaży i próby zakończenia tendencji wzrostowej. Alternatywą dla takiego korekcyjnego scenariusza jest wzrost nawet w okolice 1,40.
Na gruncie czynników fundamentalnych cieniem na notowaniach dolara kładzie się przede wszystkim kryzys budżetowy i obawy przed problemami związanymi z podwyższeniem ustawowego limitu zadłużenia USA. W tym drugim przypadku graniczną datą jest 17 października. Data ta wyznacza też maksymalny okres do kiedy dolar będzie tracił na wartości. Uważamy bowiem, że nawet jeżeli Kongres nie uzgodni podwyższenia limitu, to zrobi to prezydent Barack Obama (podobno to możliwe). Wówczas też oczekujemy silnego odreagowania na rynkach finansowych, połączonego z umocnieniem dolara.
Marcin Kiepas
Admiral Markets Polska