RODO: to (nie) jest śmieszne
W pewnej przychodni, w zwiazku z RODO, zaczęto wywoływać pacjentów po imieniu. Na koniec pracy recepcjonistka zorientowała się, że przed jednym z gabinetów czeka starszy pan. Jak ma pan na imię – zapytała. Mirosław – odpowiedział. Ale Mirosława wywoływano już dwa razy. Tak, ale było nas trzech – odpowiedział. Zmieniono więc system wywoływania na ogłaszanie PESEL. Zaprotestowały panie. Teraz cała kolejna ma wiedzieć, ile mam lat?
Portal money.pl pisze: Klapa za 400 mln zł lub masowe wystawianie kar Polakom? Tak może wyglądać narodowy spis powszechny w 2021 roku. Polacy nie chcą odpowiadać na pytania rachmistrzów, nie chcą dzielić się prywatnością i planują zasłaniać się RODO.
RODO utrudniło rodzicom poszkodowanych w wypadku autokaru dzieci dowiadywanie się, w którym szpitalu leżą. Podobnie było niedawno w Bielsku Białej. Wszędzie zasłaniano się RODO. W innym szpitalu nie chciano przyjąć małego dziecka z 40-stopniową gorączką, bo przywiozła je ciocia. RODO.
Mówi się, że na grobach nie będzie już tabliczek z imionami, nazwiskami i datami urodzin i zgonów. RODO.
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej. Albert Einstein miał rację. Weźmy chociażby political correctness. Ostatnio pewien anglojęzyczny użytkownik został usunięty z portalu społecznościowo, gdyż – ewidentnie podpuszczony – odpowiedział prawidłowo na pytanie: nazwa jakiego kraju afrykańskiego zaczyna się na N i kończy na -ria. Nigeria oczywiście. Z „niger” w środku. I chociaż „czarnuch po angielsku to „nigger”, automatyczna poprawność zadziałała. Już dawno sugerowano, że Zawisza to nie Czarny, tylko Afroamerykanin. A straszne „psycholożka” „ministra” i inne udziwnienia, mające ukoić ego niektórych pań?
Generalnie, fanatycznie nie znoszę fanatyków. Jakiejkolwiek maści i w jakimkolwiek celu fanatyzujących. Moje zbójeckie prawo, którego nikt mi nie odbierze. Żadne RODO.