Rocznicowe bluźnierstwa
Czwarta rocznica katastrofy smoleńskiej zwieńczona wieczorną mszą w intencji ojczyzny i marszem pamięci utrwaliła obraz dwóch narracji. Ból straty nas wszystkich został po raz kolejny instrumentalnie i niegodnie wykorzystany w imię doraźnie pojętych celów politycznych.
O ile wypowiedź Antoniego Macierewicza, który nazywa katastrofę zbrodnią „gorszą niż zamach”, jedynie bulwersuje i oburza, o tyle słowa Jarosława Kaczyńskiego o ” pamięci hańby knowań z prezydentem obcego państwa, porzucenia Polaków i zbezczeszczenia ich zwłok” budzą smutek i żal. Podczas mszy w intencji ojczyzny celebrans intonując Boże coś Polskę wyraźnie wyśpiewał w refrenie ” Ojczyznę Wolną pobłogosław Panie”, cóż z tego gdy zgromadzeni podobnie jak przy innych tego rodzaju okazjach uznali za konieczne posłużyć się wersją z czasów zaborów, a mianowicie ” Ojczyznę Wolną racz nam wrócić Panie”.
Ile trzeba zapiekłej, bezrozumnej nienawiści, by obrażając również pamięć ofiar katastrofy – bez względu na ich poglądy, życiorysy i motywacje do aktywności w sferze publicznej, bezrefleksyjnie, nikczemnie i głupio postponować własne państwo, jego demokratycznie wyłonione, konstytucyjne organy i współobywateli, którzy się z nim identyfikują.
Nie mam figury retorycznej dość wyrazistej i ekspresyjnej, by oddać w słowach smutek i żal jaki przepełnia mnie w związku z tymi gorszącymi przejawami zapiekłości, obskurantyzmu i wstecznictwa. Innych określeń nie używam również przez szacunek dla bólu rodzin, które zamiast szukać ukojenia w modlitwie i współczuciu, są mimowolnymi świadkami tych gorszących w swojej wymowie incydentów. Puenty nie będzie, może poza stwierdzeniem że obok seansu nienawiści odnotowaliśmy także szereg poważnych, adekwatnych do okoliczności, skromnych i godnych uroczystości upamiętniających pamięć i dokonania tych, wszystkich, których połączył wspólny lot ku tragicznemu przeznaczeniu.